Na szczęście nasz rząd dokłada starań, by uniknąć stagflacji czy presji płacowo-inflacyjnej; tak by Polki i Polacy mogli przejść przed ten ogromny kryzys jak najłagodniej. Wcześniej pisałem już o bezsilności i radzeniu sobie z nią, ostatnio zaś obiecałem skupić się na procentach naszego „ja”, na które mamy wpływ. Oczywiście nie mamy wpływu na to, kto jest naszym tatą czy mamą; nie mamy wpływu na nasze geny, czas w łonie matki, dzieciństwo, a nawet znikomy na naszą wczesną młodość. Dzieje się tak, ponieważ żyjemy w określonym środowisku, kolegujemy się z osobami właśnie z tego otoczenia, które zostało nam przypisane i w nim wyrastamy.
Mówi się, że do momentu kiedy świadomie decydujemy nasze życie zostało już ułożone w 90 proc., pod względem chorób, otoczenia, możliwości, szans i wyzwań jakie napotkamy. To właśnie start. W sporcie każdy wie, że dobry start to spora szansa na sukces, zaś słaby start to większa możliwość porażki. Czy mam dobry start do zmiany? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy z nas. Co dla mnie znaczy dobry start? Z całą pewnością jest on lepszy niż u kilku miliardów osób na całym świecie. Co z nim robię? Co będę robił dalej z tym, co mam? Czy pracuje nad sobą? Jak to robię? Czy będę lepszy niż moi rodzice? Dobry start można zepsuć, a zły naprawić.
To takie trywialne, a jednocześnie bardzo trudne. Zachęcam Cię do zapytania samego siebie, czy ja wystartowałem dobrze? Rozpędzam się, czy zwolniłem, a może się potknąłem? Dokąd biegnę, jakie chce mieć miejsce i czas? To oczywiście metafory, jednocześnie, czy ktoś z nas wyobraża sobie startującego biegacza biegnącego wstecz na olimpiadzie, lub chcącego wystartować gorzej, albo spadającego w połowie trasy? Idź, biegnij, jedź, a najlepiej odpal rakietę jeśli już wystartowałeś, bo kto Cię ogranicza, jeśli nie Ty sam?
Komentarze