Nowe pawilony przyciągają klientów
Nowe pawilony przyciągają klientów

Rzeczywiście prezentuje się okazale. O niebo lepiej niż stary plac z wysłużonymi blaszanymi budkami. Przez wiele lat kupcy pracowali pod przeciekającymi dachami, a niektórzy byli pozbawieni i tego luksusu. Po kilku miesiącach budowy nowych pawilonów kilkudziesięciu handlowców przeniosło się do efektownych, pomalowanych na biało boksów.
Około południa w czwartek na targowisku było jeszcze więcej kupujących niż rano. Pani Kasia ze Świerklan znalazła się tutaj dość przypadkowo. – Przyjechałam z niesprawnym samochodem do mechanika. Po drodze zauważyłam nowe pawilony handlowe, więc postanowiłam poszukać jakieś fajnej kreacji, bo wybieram się na zabawę karnawałową – tłumaczyła sympatyczna blondynka. Wybór był rzeczywiście duży. Pani Kasia tak długo przeglądała sukienki, aż wreszcie trafiła na odpowiedni strój.
– Wygląda tu doprawdy ładnie. Nowe pawilony z pewnością przyciągną klientów. Przedtem przez lata robiłam zakupy na starym targowisku. To był obraz nędzy i rozpaczy. Jak będzie funkcjonowało nowe targowisko, pokaże czas – uśmiecha się pani Janka, mieszkanka Żor. Monice z Gardawic najbardziej podoba się pasaż między pawilonami. Nad przejściem góruje dach z jasnego tworzywa, który wpuszcza do środka nieco słońca oraz chroni przed deszczem i wiatrem. Silne białe światło z lamp umocowanych do zadaszenia wspomaga naturę. – Dzięki takim atutom można swobodnie przymierzać ciuchy – cieszy się Monika. – Na pewno zimą będzie cieplej i wygodniej – dodaje z boku żorzanka Irena.
Pani Otylia Szala z Brzeźca koło Pszczyny, kontemplując z zewnątrz nową budowlę, stwierdza: – Tu jest super. Sprzedawcom i klientom stworzono świetne warunki. Ceny też są w normie.
Żorzanka Grażyna Tlak od 18 lat handluje na różnych targowiskach. – Z nowego boksu jestem bardzo zadowolona. W pierwszym dniu obawialiśmy się, że nie przyjdzie zbyt wielu klientów. Tymczasem nie mogę narzekać na brak kupujących. Przede wszystkim ludzie przychodzą z ciekawości. Ale czasem sięgają po portfele. Najlepiej sprzedają się koszule i kreacje karnawałowe – wylicza pani Grażyna, która handluje tekstyliami.
Bogusław Żuk działa w Żorskiej Izbie Przedsiębiorczości, która uczestniczyła w projektowaniu nowego targowiska. Nie kryje wzruszenia, wszak po części inwestycja jest jego dzieckiem. – Chodziliśmy za modernizacją targowiska osiem bitych lat. Wspólnie z Wandą Platą, prezesem izby, i Janem Łachem, wiceprezesem, jeździłem do różnych miast regionu, oglądając tamtejsze targowiska. Zbieraliśmy doświadczenia. Aż w końcu udało się przekonać władze miasta do budowy murowanych pawilonów – opowiada żorski kupiec. Teraz jego małżonka Helena sprzedaje tekstylia w przestronnym boksie o powierzchni 14 m kw. Interes idzie dobrze.
Ci kupcy, którzy współfinansowali inwestycję, przez najbliższe pięć lat nie muszą uiszczać miesięcznej opłaty dzierżawnej w wysokości ok. 215 zł, którą pobierają miejskie Zakłady Techniki Komunalnej. Budowę nowych pawilonów wsparła połowa kupców, wpłacili po 9 tys. zł. Natomiast każdy handlujący w tym miejscu jest zobowiązany do przekazywania ZTK opłaty dziennej w wysokości 10 zł.
Pośród zachwytów pojawiają się też opinie krytyczne o nowym targowisku. Niektórzy kupcy otwarcie wskazują na mankamenty boksów. Danuta i Andrzej Minkiewiczowie z Żor strasznie obawiają się mrozów. – Wszystko jest bardzo fajne, tylko nikt nie pomyślał o ogrzewaniu. Piecyk elektryczny nie zapewni ciepła w pomieszczeniu, które nie ma drzwi. Lokum można zamknąć jedynie żaluzją, która obejmuje cały front. Opuszcza się ją dopiero po zakończeniu dniówki. W razie siarczystych mrozów będziemy musieli czasowo zamknąć interes, a to wiąże się ze stratami finansowymi – podkreśla kupieckie małżeństwo. Proponują zastąpienie żaluzji przeszklonymi drzwiami. Podobne obawy zgłasza pani Alina, która handluje na żorskim targowisku od 15 lat. Przyznaje, że przez ten cały czas pracowała w obskurnych blaszanych kontenerach, gdzie przywykła do wszelakich niedogodności. Teraz warunki do handlowania są dużo, dużo lepsze, ale kupcom nie zapewniono właściwego ogrzewania. Ponadto – jej zdaniem – niepotrzebnie zamontowano oświetlenie na przedniej ścianie każdego lokum. – W pasażu jest dość jasno, więc te lampy można było dać do środka boksów – zaznacza kobieta.
Bogusław Żuk przekonuje, że wystarczy ogrzewanie elektryczne, które znalazło się w projekcie technicznym. Również celowo zrezygnowano z drzwi, by spacerując pasażem, klienci mogli swobodnie oglądać całą gamę artykułów. Drzwi mają to do siebie, że trzeba je otworzyć. Wiele osób tego nie lubi.
Kilkunastu kupców nie załapało się na boksy. Handlują na wolnym powietrzu. Ich przedstawiciele rozmawiają z władzami miasta, by mogli pracować pod osłoną namiotów.
1

Komentarze

  • mieszko targowisko 30 stycznia 2007 09:57piekne targowisko ,okropne i tandetne towary

Dodaj komentarz