Oszuści z metkami
Oszuści z metkami

1 lutego w rybnickim Obi na takim występku przyłapano 33-letniego Jarosława W. ze Zgierza, prowadzącego wędrowny tryb życia. Próbował kupić generator prądotwórczy wartości 3299 zł za cenę hydroforu, kosztującego tylko 190 zł. Metkę z kodem paskowym i ceną hydroforu przykleił na obudowie agregatu i pewnie zmierzał do kasy. Zanim jednak tam dotarł, został zatrzymany przez ochroniarzy, którym wskazali go pracownicy obsługujący sklepowy monitoring, czyli kamery podglądające klientów. Gdy mężczyzną zajęła się policja, okazało się, że delikwent działał w warunkach recydywy. Już wcześniej sąd skazał go prawomocnym wyrokiem właśnie za oszustwa. 33-latek został tymczasowo aresztowany na wniosek rybnickiej prokuratury, która oskarży go wkrótce o usiłowanie oszustwa, za co grozi kara nawet ośmiu lat więzienia. Prokuratura ostrzega, że w supermarketach kupujących pilnują nie tylko kamery. Między półkami przechadzają się też bowiem sklepowi detektywi w cywilu. To oni przyłapali 61-letniego rybniczanina Jana K., który wybrał się do Reala. Próbował tam „kupić” książkę w niższej cenie. Był razem ze znajomą. Najpierw, stojąc przy regale z tańszymi wydawnictwami, odkleił naklejkę z książki, która kosztowała 14,99 zł. Potem podszedł do regału z droższymi pozycjami, skąd zabrał jedną z książek Roberta Ludluma za 37,95 zł. Przez cały czas trzymał w dłoni „tańszą” naklejkę. Nakleił ją na drugą książkę dopiero na stoisku z kosmetykami. Zauważył to jeden z detektywów i szybko skontaktował się z obsługą monitoringu. Za książkę po cyganionej cenie zapłaciła znajoma mężczyzny, ale to jego po odejściu od kasy zatrzymali pracownicy ochrony, a że zachowywał się dość agresywnie, wezwano policję. Jan K. czekał na przyjazd funkcjonariuszy w niewielkim pomieszczeniu. Tam próbował pozbyć się dowodu winy. Oderwaną z książki lewą naklejkę przykleił na spód krzesła, na którym siedział. Plan się nie powiódł, ponieważ i to pomieszczenie było monitorowane. Zdarzenie miało miejsce we wrześniu 2005 roku, ale wyrok zapadł 11 stycznia roku bieżącego. W praktyce okazało się, że książka Ludluma będzie kosztowała Jana K. blisko 1,5 tys. zł, a i tak nie będzie miał z niej żadnego pożytku. Sąd ukarał inżyniera z wyższym wykształceniem grzywną w wysokości 1000 zł, nakazał mu zwrócić książkę Realowi oraz pokryć opłaty i wydatki sądowe w wysokości 460 zł. Jego personalia będą też widniały w rejestrze osób skazanych. I pomyśleć, że gdyby oszustwo się udało, rybniczanin zaoszczędziłby raptem 23 zł. – Smutne jest to, że tego typu przestępstw dopuszczają się również osoby dobrze sytuowane i z wyższym wykształceniem, a przecież kary, jak widać, wcale nie są niskie – komentuje Bernadeta Breisa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
 
PS: Imię i pierwsza litera nazwiska rybniczanina zostały zmienione na prośbę prokuratury
5

Komentarze

  • Obik OBI Rybnik 14 lutego 2007 15:33Zawsze i wszędzie powinno być tak,że ludzie,którzy mają swoje obowiązki wywiązują się z nich bo to jest ich praca.Ustrój nie ma tu nic do rzeczy.Jeśli ktoś pracuje dobrze-ma pracę bo ją szanuje.I co ma do rzeczy pracodawca akurat w tym konkretnym przypadku??Od początku mowa jest o tym,że to ochrona niesłusznie zebrała wszystkie pochwały a nie pracodawca,czy pracownik!!
  • Klient oszuści 14 lutego 2007 05:48Zwykły pracownik zajarzył i oszusta przy capił a pracodawcy jak zwykle premie i pochwały zebrali.gdyby było odwrotnie to ta pracownica by za to odpowiedziała(czyli dalej PRL MY robimy dobrze,a oni to zawalili)stara śpiewka którą pamiętam od najmłodszych lat
  • Obik OBI Rybnik 13 lutego 2007 12:40Kasjerka zrobiła jedynie to,co należało do jej obowiązków,dobrze wykonała swoją pracę.Sprawdzanie kasowanego towaru i czujność to element pracy kasjerki nie tylko w OBI,ale także w każdym innym markecie.
  • Leszek Do OBI 12 lutego 2007 19:45A jak kierownictwo OBI uhonorowało kasjerkę?
  • Obik OBI Rybnik 08 lutego 2007 18:37Oszustwo wyszło na jaw nie dzięki ochronie sklepu,monitoringowi i detektywom,ale dzięki kasjerce, która zachowała czujność i nie nabrała się na "przeceniony" agregat. Ochrona nie zatrzymała oszusta przed dotarciem do kasy tylko już przy kasie, kiedy to właśnie kasjerka zwróciła uwagę na podejrzaną cenę.Dzięki monitoringowi ochrona zyskała jedynie dowód na to,że mężczyzna rzeczywiście przekleił kod kreskowy z jednego towaru na inny. Do autora artykułu : zgodnie z zasadą prawdy zawartą w Karcie Etycznej Polskich Mediów "dziennikarze, producenci, wydawcy i nadawcy dokładają wszelkich starań, aby przekazywane informacje były zgodne z prawdą, sumienne i bez zniekształceń relacjonujące fakty w ich właściwym kontekście, a w razie rozpowszechnienia błędnej informacji niezwłocznie dokonują sprostowania."

Dodaj komentarz