Psychiatrzy z wyrokami

Jak wyjaśnia sędzia Teresa Więch, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, psychiatrzy mieli bardzo podobne zarzuty, a zostali oskarżeni o działanie wspólnie i w porozumieniu na terenie Żor oraz Rybnika. Prokuratura Okręgowa w Opolu, która rozpracowywała wszystkie afery związane ze szpitalem, ustaliła, że przyjmowali poborowych w poradniach zdrowia psychicznego, gdzie wpisywali im do dokumentacji fikcyjne schorzenia, a następnie kierowali tych młodych ludzi na leczenie do rybnickiego ośrodka, co naraziło na straty ówczesną Śląską Kasę Chorych. Leszek A. miał zarzut uprawiania procederu od początku ostatniego kwartału 1994 roku do ostatniego stycznia następnego roku, a Andrzej B. od 4 do 31 stycznia 1995 roku oraz od grudnia 1995 roku do 11 lutego 1996 roku.
Łapówka w ratach
Wszystko miało odbywać się za łapówki, a poborowi mieli zapłacić psychiatrom w sumie 4,2 tys. w czterech ratach, które wyniosły kolejno 500 zł, 1,2 tys. zł, 500 zł i 2 tys. zł. Temida skazała obu lekarzy na kary po półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności, zakazała im wykonywania zawodu na trzy lata, wymierzyła im też dosyć wysokie grzywny (w przypadku Leszka A. jest to 20 tys. zł, w przypadku Andrzeja B. 16 tys.), nakazała im ponadto pokrycie wszystkich kosztów sądowo-procesowych, a są to kwoty po ok. 2 tys. zł od osoby. – Wyrok nie jest prawomocny, już też jest zapowiedź apelacji zarówno obrony, jak też oskarżenia. Na razie strony wystąpiły o pisemne uzasadnienie orzeczenia – poinformowała sędzia Teresa Więch. Jak przyznała, dla mecenasów wyrok jest zbyt surowy, a dla oskarżenia zbyt łagodny. Prokurator Dariusz Wesołowski z opolskiej jednostki, który prowadził wszystkie postępowania związane z psychiatrykiem, precyzuje, że chodzi o kwestię uwolnienia psychiatrów od zarzutu oszustwa i działania na szkodę szpitala. – Poprosiliśmy więc o uzasadnienie w tej części, ponieważ szpital jednak poniósł straty, choć sięgnęły one nie więcej niż kilkuset zł, bo wszystko działo się tuż przed denominacją złotówki i zaraz po jej wprowadzeniu. Niezależnie od tego nie wykluczamy, że nie będziemy składali apelacji, ale ostateczną decyzję podejmiemy po analizie treści uzasadnienia – wyjaśnia Dariusz Wesołowski, zastrzegając, że gdyby nawet prokuratura złożyła zażalenie, a sąd wyższej instancji podzieliłby jej wątpliwości, to nie powinno mieć to wpływu na zmianę wysokości kary wymierzonej obu lekarzom.
Kwoty poręczenia
Na pytanie, co będzie z wcale niemałymi kwotami poręczeń majątkowych, jakie zastosowano wobec nich, odpowiada, że o tym zdecyduje sąd w odpowiednim czasie. – Postępowanie jeszcze przecież trwa, a gdyby okazało się, że obaj panowie nie stawiają się np. do odbycia kary, sąd może orzec przepadek tych pieniędzy na rzecz skarbu państwa – tłumaczy prokurator Wesołowski. Uprawomocniły się natomiast wyroki, jakie tarnobrzeska Temida wymierzyła trzem pielęgniarkom oskarżonym o działanie na szkodę pacjentów ośrodka. Przypomnijmy, że wszystkie dobrowolnie poddały się karze. Początek procesu reszty oskarżonych w tej sprawie, a pozostało ich 18, wyznaczono na 20 lutego. Jak na razie żaden nie zamierza pójść w ślady pielęgniarek, ale jeszcze dużo może się zmienić. – Każdy może bowiem złożyć wniosek o poddanie się karze do czasu złożenia wyjaśnień przez wszystkich oskarżonych, a to potrwa choćby dlatego, że z Rybnika do Tarnobrzega jest ponad 200 km. Mogą więc wystąpić problemy z dojazdem tak podejrzanych, jak świadków – zaznacza prokurator Wesołowski. Wypada dodać, że 30 stycznia w Sądzie Rejonowym w Jędrzejowie miał zacząć się proces psychiatrów Joachima H. i Bogusława K., którzy wedle prokuratury, działając wspólnie i w porozumieniu, dopuścili się poświadczania nieprawdy, czym uchronili przed karą dwukrotnego zabójcę Janusza K. Wokanda nie doszła do skutku z powodu niestawienia się pierwszego z nich, który tłumaczył się chorobą, ale nie dostarczył zaświadczenia lekarskiego. – Jeśli nie przedstawi go w terminie, sąd prawdopodobnie nakaże rozesłać za nim list gończy – dodaje prokurator Wesołowski.
Nie wiedzą, czemu
Pozostałe wątki śledztwa w sprawie domniemanego fałszowania opinii mającego na celu chronienie przestępców przed karą (miały ich być całe rzesze) zostały umorzone, i to już, jak „Nowiny” pisały, w czerwcu zeszłego roku. – Od tej decyzji odwołali się szefowie śląskiego oddziału NFZ-u, choć sami właściwie nie wiedzą, dlaczego. Efekt jest taki, że postanowienie o umorzeniu leży w Prokuraturze Apelacyjnej we Wrocławiu, a decyzja wciąż nie jest prawomocna – podsumowuje prokurator Wesołowski.

1

Komentarze

  • 2,718 Co to się z ludźmi dzieje... 07 lutego 2007 19:57Poznałem kiedyś na dalekiej wyprawie dra Joachima: inteligentny, sympatyczny człowiek, do tego obdarzony błyskotliwym poczuciem humoru. Prawda, było to jakieś 20 lat temu. Trudno mi jednak uwierzyć, by od tego czasu tak się zmienił. Może się mylę, ale wydaje mi się, że list gończy w jego przypadku to gruba przesada. Ja przynajmniej zachowam go w pamięci z tamtych czasów. Swoją drogą - czy Nowiny nie mogły zmienić mu w tekście imienia? To przecież nie powszechnie spotykany Andrzej, Leszek, czy też Bogusław.

Dodaj komentarz