Na czas pierwszego etapu remontu zamknięto jeden pas jezdni. W miejscu tym obowiązuje tzw. wahadłowy ruch. Po wykonaniu prac ten pas zostanie oddany do użytku, a kolejny będzie zamknięty. Obecnie piesi mogą przejść na drugą stronę trasy przez czynne skrzyżowania z ulicami lokalnymi. Roboty dotyczą odcinka o długości 6700 metrów i mają potrwać do końca roku. Po ich zakończeniu wiślanka ma już zasługiwać na miano drogi krajowej. Nawierzchni głównych pasów będzie bowiem betonowa. Asfaltowe mają być tylko zjazdy. Przewidywane koszty całej inwestycji wyniosą ponad 60 mln zł. Gros tej kwoty przekazała Unia Europejska w ramach programu SPOT. Gdyby nie to, wiślanka pewnie nadal byłaby w kiepskim stanie, bo gmina nie zdołałaby wyłożyć na remont aż tyle pieniędzy.
Wypada tu dodać, że Żory są jedyną gminą w regionie, które jako miasto wydzielone (powiat grodzki) same muszą borykać się z utrzymaniem i remontami drogi o takim statusie. Pozostałe odcinki dwupasmówki biegną w granicach powiatów ziemskich, więc ich włodarze mają spokój, bo szosa to nie ich zmartwienie. Włodarze żorskiego magistratu przepraszają kierowców za utrudnienia związane z pracami. Apelują do miejscowych szoferów, by w okresie remontu korzystali z dróg lokalnych, którymi można objechać dwupasmówki. Najlepiej więc poruszać się ulicami: Mikołowską, Owocową oraz ulicami przecinającymi Pole Warszowice będące częścią Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Komentarze