Nie chcemy się wyprowadzać – mówi Danuta Błażyczek (z lewej)
Nie chcemy się wyprowadzać – mówi Danuta Błażyczek (z lewej)

Ponadto musimy płacić za dostawy prądu, wody czy ciepła – wyjaśnia wiceprezes Iwona Zganiacz. W najgorszej sytuacji są spokrewnione rodziny Błażyczków i Krawczyków, które zajmują wspólne mieszkanie na parterze. To osiem osób, w tym dwoje małych dzieci. Na domiar złego otrzymały sądowy nakaz eksmisji. Do wczoraj miały się wyprowadzić. Dostały lokal socjalny w budynku przy ulicy Sportowej, ale trzeba by zacząć od remontu.
Danuta Błażyczek płacze, gdy o tym opowiada. Twierdzi, że winni są spółdzielnia i komornik. Ten drugi ściągał co miesiąc z tytułu niezapłaconego czynszu 60 proc. wypłaty małżonka Danuty, który pracuje jako jedyny w rodzinie. Jest górnikiem w kopalni Rydułtowy. Mówi, że zarabiał 1,2-1,4 tys. zł netto. Po ściągnięciu raty przez komornika i zapłaceniu alimentów na dziecko z pierwszego małżeństwa rodzinie zostawało na życie kilkaset zł. Aktualnie czynszowe zaległości Błażyczków wynoszą ok. 11 tys. zł. – Chodziłam, błagałam pana prezesa. Zgodził się przetrzymać nas tu do końca zimy. Ale teraz musimy odejść do socjalnego – płacze pani Danuta. Stare lokum składa się z kilku małych pokoi, kuchni, ubikacji i łazienki o łącznej powierzchni 37 m kw., są co i zimna woda.
Lokal socjalny jest większy (49 m kw.), ale to tylko dwa duże pokoje. Pomieszczenia nadają się do remontu generalnego, a ubikacja i woda znajdują się na korytarzu. – I jak tu żyć z małymi dziećmi? – rozkłada ręce pani Danuta. Dlaczego nie płacili? Kobieta twierdzi, że w mieszkaniu był grzyb. Zgłosiła to w administracji z obawy o zdrowie syna Pawła, bo był jeszcze malutki. Jak wyjaśnia, lokal miała obejrzeć komisja, ale Błażyczkowie nie doczekali się jej wizyty. Wtedy przestali uiszczać czynsz, który wynosił ok. 320-350 zł miesięcznie. Pani Danuta podkreśla, że po uregulowaniu pierwszego zadłużenia zobowiązała komornika do dalszego ściągania czynszu z wypłaty męża. Ponoć w zeszłym roku na konto spółdzielni trafiły tylko trzy raty. Tymczasem wiceprezes Orłowca przypomina, że komornik ściąga jedynie zaległości, a bieżące zobowiązania muszą regulować sami lokatorzy.
Błażyczkowie chcieli wziąć w banku kredyt konsolidacyjny, ale nie znaleźli poręczyciela. – No cóż, przyjdzie nam się wyprowadzić do socjalnego. Za pół roku złożę wniosek o przyznanie normalnego mieszkania. Chcę, żeby dzieci żyły w godnych warunkach – kończy pani Danuta. Prąd wyłączono także u pani Róży Pak, która nie zapłaciła cztery razy, bo, jak mówi, leżała w szpitalu. – Ale dziś uregulowałam część należności, więc już mam światło. Resztę zapłacę w przyszłym tygodniu – zapewnia. Pani wiceprezes zaznacza, iż zarząd i tak ma anielską cierpliwość do niesolidnych lokatorów. – Wielokrotnie zawieramy z nimi ugody, proponujemy rozkładanie zadłużenia na raty, ale niektórzy nie wykazują ani odrobiny dobrej woli. Kiedy najemca ureguluje zaległości, od razu włączamy prąd – informuje Iwona Zganiacz. Przy tej okazji pojawiły się wątpliwości, czy spółdzielnia ma takie prawo, skoro energię dostarcza Vattenfall. Okazuje się, że tak, bo jest właścicielem budynków, więc i wewnętrznej sieci.

1

Komentarze

  • kasiula 03 lutego 2009 11:55Nie rozumię jednego co ma współnego czynsz z prądem? Jeżeli ktos ma wszystkie rachunki za prąd uregulowane terminowo a zalega z czynszem to jakie prawo ma spółdzielnia odciąć prąd, który jest zapłacony?

Dodaj komentarz