20022004
20022004


- Rybnik na początku był małą osadą, zagubioną gdzieś w lasach.Zapadła decyzja, by tu ufundować klasztor. I właśnie z fundacją związane są najstarsze dokumenty, dotyczące tego miejsca – opowiada kurator wystawy.Najstarszym jest dokument z 1223 r., w którym biskup wrocławski Wawrzyniec nadaje klasztorowi dziesięciny z różnych miejscowości, by zabezpieczać byt klasztoru. Następnym, w którym pojawia się nazwa Rybnik, jest bulla papieska z 1227 r. dotycząca tegoż klasztoru. Nieco młodszy, bo pochodzący z 1260 r. pergamin jest niezwykły z historycznego punktu widzenia. W nim potomek Kazimierza, syna fundatora klasztoru księcia Mieszka Plątonogiego, potwierdza wiadomość, że siedziba norbertanek mieściła się właśnie w Rybniku. Pismo to przynosiło decyzję o przenosinach klasztoru do Czarnowąsów.- Nie ma natomiast żadnego dokumentu z 1202 r., zawierającego nazwę Rybnik. Nigdy fundacja jakiejkolwiek instytucji nie zamykała się jedną datą, zawsze był to pewien przedział czasowy. Bywało, że fundacja trwała kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. W przypadku klasztoru najpierw mogli zjawić się zakonnicy, potem trwała budowa klasztoru, itd. – wyjaśnia dr Elżbieta Bimler-Mackiewicz.W gablotach z eksponatami warto zwrócić uwagę na monety, niektóre mniejsze od dzisiejszych groszówek, które bili ówcześni piastowscy książęta śląscy. Co ciekawe, niektóre były tak cienkie, że z obawy przed uszkodzeniem, symbole umieszczano tylko z jednej strony. Nazywały się brakteatami.Wśród eksponatów pochodzących z klasztoru w Czarnowąsach uwagę zwracają tłoki pieczętne, którymi zakonnicy pieczętowali swoje dokumenty. Ewenementem jest udostępnienie przez siostry zakonne ze zgromadzenia w Imbramowicach ich najcenniejszego dokumentu – bulli papieskiej z 1254 r., w której papież Innocenty IV nadał odpust dla kościoła św. Piotra i Pawła. Bulla opatrzona jest pieczęcią bitą w ołowiu, tak jak wszystkie dokumenty papieskie. Kolejnym ciekawym dokumentem jest księga, założona w Imbramowicach w połowie XVIII w., i prowadzona niemal do chwili obecnej. W niej zapisano zmarłych norbertanów i norbertanki. Są np. łacińskie wpisy z 1778 r., a obok z 1996 r.- Jak kto założy wełniany sweter na nagie ciało, przekona się, że ubranie „gryzie”. Samodział był jeszcze mniej przyjemny w dotyku. Przed laty siostry nosiły nawet bieliznę z tej tkaniny. Ich reguła stanowiła, że odzienie ma tylko okrywać, a nie dawać satysfakcji z noszenia. – wyjaśnia kurator.Wystawa ma być czynna do końca lipca. Warto zobaczyć zgromadzone na niej eksponaty, gdyż norbertanki z założenia nie wypożyczają swoich dokumentów, ani innych rzeczy. Dr Elżbieta Bimler-Mackiewicz podkreśla, że dla Rybnika zrobiły wyjątek.

Komentarze

Dodaj komentarz