Nie wyobrażam sobie, żeby w pobliżu naszych domów powstała obora pełna krów – oburza się Marcin Musioł
Nie wyobrażam sobie, żeby w pobliżu naszych domów powstała obora pełna krów – oburza się Marcin Musioł


Ludzie obawiają się smrodu z obory oraz ryku krów, który nie pozwoli im spokojnie żyć. Fetoru obawia się również szefostwo pobliskiego zakładu produkcyjnego, który zapowiada zamknięcie interesu. Rolnik ze Studziennej zamierza zbudować oborę na 100 krów przy drodze Racibórz – Pietraszyn, gdzie teraz rozciągają się pola uprawne. Po przeciwnej stronie szosy znajduje się natomiast osiedle domków jednorodzinnych. Niedawno gmina w przetargu sprzedała tu również kolejne działki pod zabudowę jednorodzinną, które szły nawet po 90 zł za m kw. Nic dziwnego, że mieszkańcy ul. Gadego są zaskoczeni planami budowy obory i ostro protestują. Jak zaznaczają, wydawało im się, że miasto zamierza stworzyć tutaj osiedle domków jednorodzinnych, które byłoby w jakiś sposób reprezentacyjne.

Jest już kurnik
– A okazuje się, że naszymi sąsiadkami będą krowy! Domki kupiliśmy kilka lat temu i nie były najtańsze – żalą się mieszkańcy. Jak dodają, już teraz, w odległości około kilometra, jest kurnik. Przynajmniej dwa, trzy razy w miesiącu, a zwłaszcza w ciepłe i wietrzne dni, dobiegają tu z niego mało przyjemne zapachy. – I nie wyobrażamy sobie tego, żeby w pobliżu miała być jeszcze obora pełna krów! – dodają z zaniepokojeniem. Prezydent Mirosław Lenk, potwierdza, że do magistratu wpłynął wniosek rolnika o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla obory na 100 krów. Podkreśla jednak, że decyzja jeszcze nie zapadła, bo urzędnicy prowadzą rozmowy z gospodarzem, by ten przeniósł lokalizację przyszłej obory około 750 metrów od drogi.
Lenk uspokaja, że zanim dojdzie do powstania obory, rolnik będzie musiał dopełnić jeszcze wielu formalności, m.in. przedstawić raport oddziaływania inwestycji na środowisko i uzyskać pozwolenie na budowę. – Muszę działać zgodnie z prawem. Rozumiem rolnika, który ma prawo inwestować na swoim terenie, ale rozumiem też obawy mieszkańców. Będę oczywiście rozmawiał z obydwiema stronami, by wypracować jakiś kompromis – zapowiada prezydent. Mieszkańcy osiedla przy ul. Gadego oraz popierający ich inni mieszkańcy dzielnicy Ocice stanowczo mówią nie dla obory. Wcale ich nie zadowala ani nie uspokaja perspektywa wzniesienia budynku dla bydła w dalszej odległości od drogi, bo uważają, że to niczego nie zmieni.

Na peryferia
– Takie obiekty rolnicze znajdują się zwykle na wsi, gdzieś daleko w polu. Obora na 200 krów znajduje się na przykład pięć km za Kietrzem. Z relacji mojego znajomego wynika, że kiedy czyszczą tę oborę, to niekiedy jest taki fetor, że w samym Kietrzu nie można nawet otworzyć okna – mówi Marcin Musioł, mieszkaniec Ocic. – Jeżeli miasto chce tu stworzyć osiedla domków jednorodzinnych, to nie można tego łączyć z działalnością rolniczą czy jakąkolwiek inną, która będzie zanieczyszczała powietrze – dodaje Musioł. Inni mieszkańcy stwierdzają, że kiedy człowiek przyjeżdża do domu po pracy, to chce odpocząć i mieć święty spokój. Tymczasem krowy będą nie tylko śmierdziały, ale i ryczały.
– Smród i ryk będą nam towarzyszyły przez 365 dni w roku! To nie jest kwestia tego, że będzie śmierdziało przez dzień czy dwa w miesiącu. Tu spokoju już nie będzie – podkreślają rozżaleni. W wioskach wokół Raciborza są gospodarze hodujący krowy. Ich sąsiedzi mówią, że nieprzyjemny zapach jest, ale to w końcu wieś. Dziwią się natomiast, że w Raciborzu, które jednak jest miastem, planowana jest budowa obory dla tak dużej liczby bydła. W dzielnicy Studzienna są rolnicy hodujący zwierzęta gospodarskie, ale nikt nie trzyma krów. – Jak komuś przeszkadzają obora i krowy, to niech się na Manhattan przeprowadzi, a nie buduje dom na wsi! – mówi krótko gospodarz planujący inwestycję.

Komentarze

Dodaj komentarz