Prezydent idzie na... urlop


Krząkała zapytał też wprost, czy gospodarz ratusza będzie przestrzegał kodeksu pracy, nakładającego wypoczynkowy obowiązek na wszystkich zatrudnionych. – Nie chciałbym, żeby nowy przewodniczący rady, jako pana nowy pracodawca, otrzymał z Państwowej Inspekcji Pracy karę za to, że tego nie dopilnował. Może to być nawet kilka tys. zł. Ja nie miałem okazji tego dopilnować, bo zbyt krótko byłem przewodniczącym – powiedział lider PO, po czym w imieniu swojego klubu życzył Fudalemu udanego urlopu. – Dopilnuję, by prezydent poszedł na urlop, ale nie mogę go przecież zmusić do wyjazdu z Rybnika – powiedział nam później Tadeusz Gruszka, szef rady miasta, który faktycznie jest formalnie pracodawcą prezydenta. Marek Krząkała przypomina, że każdy człowiek powinien wypoczywać, bo wtedy lepiej i efektywniej pracuje.
Sam prezydent nie ukrywa, że nie przepada za urlopowymi wyjazdami, za to w urzędzie jest w swoim żywiole. Oświadczył również, że nie skorzysta z żadnej z ofert biur podróży. – Będę trzymał rękę na pulsie – dodał z przekąsem. Jego najbliżsi współpracownicy są przekonani, że spędzi urlop praktycznie w magistracie.  


Zdaniem prawników, wypłacanie ekwiwalentu za niewykorzystany urlop jest prawidłowe, ale obowiązkiem pracodawcy jest jednak dopilnowanie, by każdy zatrudniony mógł odpocząć. Prezydent Rybnika nie skorzystał z urlopu przez osiem lat. Sprawa wzbudza sporo emocji głównie dlatego, że w poprzedniej kadencji urząd wypłacił mu za to ponad 60 tys. zł brutto. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz