Andrzej Brocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, mówi, że budynkom po zlikwidowanej kopalni Żory nie grozi zawalenie
Andrzej Brocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, mówi, że budynkom po zlikwidowanej kopalni Żory nie grozi zawalenie


Stąd większość pomieszczeń w obiektach świeci pustkami. Po mieście krążą słuchy, że niektórym grozi zawalenie. Mieszkańcy pobliskich bloków najczęściej wskazują na były biurowiec kopalni, który teraz jest własnością Przedsiębiorstwa Broker Service Sp. z o.o. Jeszcze gorzej wygląda znaczna część sąsiedniego gmachu, gdzie kiedyś mieściła się kopalniana łaźnia. Zamiast okien są dziury z wyrwanymi fragmentami muru. Dzieła zniszczenia dopełnili złomiarze, którzy „odzyskali” z budynku wszystko, co metalowe.
Nie grozi zawaleniem
Niemniej Brocki dementuje pogłoski, jakoby budynkom groziło zawalenie. – Rzeczywiście nieużytkowane gmachy wyglądają nieciekawie. Ale nie mogę nakazać ich wyburzenia, bo nadają się do remontu. O tym mówi wyraźnie artykuł 67 prawa budowlanego – wyjaśnia szef inspektoratu. W tym roku prowadził postępowanie w sprawie budynku Brokera. Nakazał uporządkowanie i ogrodzenie terenu oraz zaślepienie otworów po oknach i drzwiach, przez które wchodziły dzieci. Wścibscy milusińscy bawili się znakomicie w ogromnych pomieszczeniach.
Firma wykonała wszystkie zalecenia inspektora budowlanego. – Naprawdę baliśmy się o te dzieciaki, więc od razu ruszyły roboty. Zamurowaliśmy otwory, właśnie kończymy zaślepianie wejścia od zaplecza, prowadzącego przez tunel. Sporo pieniędzy zainwestowaliśmy w wykonanie solidnego ogrodzenia. Niestety kompletnie zdewastowały je osoby z marginesu społecznego. Nikt nie zareagował na działalność wandali – powiedział nam Wojciech Frysz, wiceprezes Brokera.
Firma zamierza wyremontować budynek. Pomieszczenia zostaną zaadaptowane na mieszkania o średnim standardzie. Kiedy ruszą prace? Na razie nie wiadomo. Frysz podkreśla, że ze względu na ogromną kubaturę gmachu koszt adaptacji będzie bardzo wysoki.
Firmy w łaźni
Natomiast nieźle udało się już zagospodarować część dawnej łaźni. Na trzech kondygnacjach znalazły siedzibę m.in.: punkt kasowy jednego z banków, zakład remontowy urządzeń maszynowych i elektrycznych, producent ciepła, biuro rachunkowe, a także pierwsza w dziejach naszego regionu koncesjonowana telewizja naziemna. Wszyscy dzierżawcy na własny koszt wyremontowali pomieszczenia. Telewizja np. urządziła na swoich 300 m kw. studio, pokoje redakcyjne, reżyserkę, montażownię, przestronny sekretariat i gabinet. Wiceprezes spółki otwiera drzwi prowadzące do nieodnowionej jeszcze części budynku. – Tak tu wyglądało na początku – pokazuje. Kompletna ruina. Smutne, odrapane ściany i walający się gruz.
Przylegający do łaźni gmach byłej lampowni zajęła firma, która otworzyła tu kryte korty tenisowe. Natomiast halę po drugiej stronie ulicy Górniczej kupili Włosi. Zagraniczny właściciel ogrodził teren i wynajął do jego pilnowania ochroniarzy. Na razie nie otworzył żadnej działalności gospodarczej. Przy wjeździe na teren Włocha widnieje jedynie tablica z nazwą Ferroli. Wiadomo, że jest to nazwa czołowego producenta urządzeń grzewczych.
Brocki twierdzi, że całym spadkiem po kopalni powinien zarządzać jeden podmiot. Jako dobry przykład podaje teren w Baranowicach, który znakomicie zagospodarowała Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Teren byłej kopalni Żory zbytnio rozdrobniono. Można by to spuentować przysłowiem: „Gdzie kucharek sześć, tam...”.

Komentarze

Dodaj komentarz