Stąd większość pomieszczeń w obiektach świeci pustkami. Po mieście krążą słuchy, że niektórym grozi zawalenie. Mieszkańcy pobliskich bloków najczęściej wskazują na były biurowiec kopalni, który teraz jest własnością Przedsiębiorstwa Broker Service Sp. z o.o. Jeszcze gorzej wygląda znaczna część sąsiedniego gmachu, gdzie kiedyś mieściła się kopalniana łaźnia. Zamiast okien są dziury z wyrwanymi fragmentami muru. Dzieła zniszczenia dopełnili złomiarze, którzy „odzyskali” z budynku wszystko, co metalowe.
Nie grozi zawaleniem
Niemniej Brocki dementuje pogłoski, jakoby budynkom groziło zawalenie. – Rzeczywiście nieużytkowane gmachy wyglądają nieciekawie. Ale nie mogę nakazać ich wyburzenia, bo nadają się do remontu. O tym mówi wyraźnie artykuł 67 prawa budowlanego – wyjaśnia szef inspektoratu. W tym roku prowadził postępowanie w sprawie budynku Brokera. Nakazał uporządkowanie i ogrodzenie terenu oraz zaślepienie otworów po oknach i drzwiach, przez które wchodziły dzieci. Wścibscy milusińscy bawili się znakomicie w ogromnych pomieszczeniach.
Firma wykonała wszystkie zalecenia inspektora budowlanego. – Naprawdę baliśmy się o te dzieciaki, więc od razu ruszyły roboty. Zamurowaliśmy otwory, właśnie kończymy zaślepianie wejścia od zaplecza, prowadzącego przez tunel. Sporo pieniędzy zainwestowaliśmy w wykonanie solidnego ogrodzenia. Niestety kompletnie zdewastowały je osoby z marginesu społecznego. Nikt nie zareagował na działalność wandali – powiedział nam Wojciech Frysz, wiceprezes Brokera.
Firma zamierza wyremontować budynek. Pomieszczenia zostaną zaadaptowane na mieszkania o średnim standardzie. Kiedy ruszą prace? Na razie nie wiadomo. Frysz podkreśla, że ze względu na ogromną kubaturę gmachu koszt adaptacji będzie bardzo wysoki.
Firmy w łaźni
Natomiast nieźle udało się już zagospodarować część dawnej łaźni. Na trzech kondygnacjach znalazły siedzibę m.in.: punkt kasowy jednego z banków, zakład remontowy urządzeń maszynowych i elektrycznych, producent ciepła, biuro rachunkowe, a także pierwsza w dziejach naszego regionu koncesjonowana telewizja naziemna. Wszyscy dzierżawcy na własny koszt wyremontowali pomieszczenia. Telewizja np. urządziła na swoich 300 m kw. studio, pokoje redakcyjne, reżyserkę, montażownię, przestronny sekretariat i gabinet. Wiceprezes spółki otwiera drzwi prowadzące do nieodnowionej jeszcze części budynku. – Tak tu wyglądało na początku – pokazuje. Kompletna ruina. Smutne, odrapane ściany i walający się gruz.
Przylegający do łaźni gmach byłej lampowni zajęła firma, która otworzyła tu kryte korty tenisowe. Natomiast halę po drugiej stronie ulicy Górniczej kupili Włosi. Zagraniczny właściciel ogrodził teren i wynajął do jego pilnowania ochroniarzy. Na razie nie otworzył żadnej działalności gospodarczej. Przy wjeździe na teren Włocha widnieje jedynie tablica z nazwą Ferroli. Wiadomo, że jest to nazwa czołowego producenta urządzeń grzewczych.
Brocki twierdzi, że całym spadkiem po kopalni powinien zarządzać jeden podmiot. Jako dobry przykład podaje teren w Baranowicach, który znakomicie zagospodarowała Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Teren byłej kopalni Żory zbytnio rozdrobniono. Można by to spuentować przysłowiem: „Gdzie kucharek sześć, tam...”.
Komentarze