Kredytowa pułapka


Kiełkowscy twierdzą, że firma Formix Finance z Warszawy ich po prostu okradła. Decyzję o zaciągnięciu kredytu podjęli ze względu na fatalny stan ich ośmioletniego seicento, które notorycznie się psuje. Chcieli kupić nowe auto, ale na zakup za gotówkę nie było ich stać. W jednej z gazet znaleźli ogłoszenie firmy Ekspert z Rybnika. Okazało się, że jest ona pośrednikiem stołecznej Formix Finance. Po telefonicznej rozmowie z jej pracownikiem udali się do Rybnika załatwić formalności. Do zawarcia umowy kredytowej pani Renata Kiełkowska musiała przedstawić zaświadczenie o dochodach ze swojego zakładu pracy. Na miejscu poznali zasady udzielania pożyczek.
Osiem procent
Okazało się, że otrzymają podobno najdogodniejsze warunki kredytu w wysokości 30 tys. zł, jeśli wpłacą osiem procent tej kwoty na konto firmy. Pieniądze te miały być im zwrócone po spłacie pożyczki albo zaliczone na poczet ostatnich ośmiu rat. – 2,4 tys. zł to nie jest mało. Uznaliśmy jednak, że skoro chcemy mieć jak najniższe oprocentowanie, to i tak opłaca się nam wpłacić te pieniądze – mówi Bogdan Kiełkowski. Kiedy środki trafiły na konto firmy, można było podpisać umowę. Po tygodniu na koncie klientów miało pojawić się 30 tys. zł. Jastrzębianie mieli spłacać pożyczkę przez 15 lat po 290 zł miesięcznie. Kredytu nie uruchomiono jednak w wyznaczonym terminie.
Żyranci i weksle 
Zaniepokojona zadzwoniłam do Rybnika. Pracownik Eksperta powiedział mi, że należy skontaktować się z warszawskim biurem Formiksa, bo to ta firma udziela kredytów – mówi pani Renata. Dopiero wówczas okazało się, jak działa cały mechanizm. Przedstawiciel Formiksa telefonicznie poinformował Kiełkowskich, że aby otrzymać kredyt, muszą mieć przynajmniej sześciu żyrantów, weksel, a zakupiony za pieniądze z pożyczki samochód musi posiadać ubezpieczenie autocasco. – Ten pan powiedział nam też, że w ciągu dziesięciu dni możemy zrezygnować z kredytu – nie kryje emocji pan Kiełkowski. On i jego żona, chcąc odzyskać 2,4 tys. zł, wysłali do Warszawy pisemną rezygnację z kredytu i wystąpili o zwrot pieniędzy.
Po niespełna dwóch tygodniach otrzymali pismo, z którego dowiedzieli się, że ich rezygnację przyjęto, ale pieniądze przysługują Formix Finance. Spółka powołała się na ustawę o kredytach konsumenckich, która zezwala pobierać opłaty za przygotowanie umowy. Andrzej Sochacki, doradca kredytowy w Formix Finance, powiedział nam, że wszystkie warunki udzielania pożyczek zawarte są w umowie. Skoro klienci ich nie dotrzymali, nie mogli otrzymać kredytu. Kiedy zrezygnowali z pożyczki, firma, zgodnie z zapisami umowy, miała prawo pobrać opłatę. – Klienci podpisali umowę, w której wszystko było szczegółowo wyłuszczone – wyjaśnia Andrzej Sochacki.

Okazuje się, że Kiełkowscy nie są jedynymi ofiarami firm udzielających kredytów na takich zasadach. – Takich spraw trafia do mnie najwięcej, ale niestety mam bardzo ograniczone możliwości interwencji. Trzeba przede wszystkim wczytać się w warunki umowy przed jej podpisaniem – mówi Kazimiera Lalik, powiatowy rzecznik praw konsumenta w Jastrzębiu. Za naszym pośrednictwem apeluje o ostrożność do wszystkich, którzy zdecydują się na zaciągnięcie kredytu. Być może wtedy wielu osobom uda się uniknąć takich przykrych przygód.

3

Komentarze

  • Krysia 20 sierpnia 2008 14:13Ja też zostałam oszukana przez tą firmę straciłam tylko 50 zł.ale dzięki WAM (przeczytany artykuł}nie podpisałam umowy wielkie dzięki
  • alka 23 lipca 2008 22:19poprostu trzeba czytac umowe jaką się podpisuje ,wszystkie warunki umowy są wypisane wiec jesli ci panstwo by ja dokladnie przeczytali to by teraz nie czuli sie oszukani
  • boss Pułapka kredytowa 24 sierpnia 2007 16:26Te pieniądze które stracili starczyłyby na kapitalny remont na jazdę przez następne 8 lat

Dodaj komentarz