20022313
20022313


Wspólnie z Dominikiem Gwiżdżem wygrał w sobotę jedną z konkurencji tegorocznego Garben Party. Jej uczestnicy musieli przyrządzić koktajl z... „garbusa”.Blisko 170 załóg z całej Polski przyjechało do ośrodka w Kamieniu na doroczny zlot miłośników volkswagena „garbusa”. Na kempingu w Kamieniu były również reprezentowane i inne pochodne konstrukcje, m.in. popularne „ogórki” — furgonetki z silnikiem najpopularniejszego na świecie volkswagena. Od lat „garbusiarze” dzielą się na dwie grupy. Jedni dokładając spojlery, skrzydła i rury, zmieniają te niewielkie samochody w pojazdy iście kosmiczne, drudzy, szukając na pchlich targach i giełdach staroci oryginalnych części, linek, śrubek, a nawet lakierów, dążą do ideału – oryginalnej wersji fabrycznej bez udziwnień i ekstrawagancji.– Było bardzo dużo ludzi młodych, którzy „garbusa” mają od niedawna. Nie brakowało oczywiście doświadczonych „garbusiarzy”, wręcz weteranów, ale dominowała jednak młodzież – mówi Aleksandra Jarczyk, która o trzech lat organizuje wraz z mężem zloty volkswagenów.W tym roku zmieniono nieco trasę tradycyjnej ulicznej parady. Zamiast w miasto, kierowcy pojechali tym razem do... Rud Wielkich, do skansenu kolei wąskotorowej. Tam rozegrano tradycyjne zlotowe konkurencje. „Kartony”, czyli podjeżdżanie do ściany, wygrała Anna Zaremba z Krakowa, która mając zasłonięte oczy, słuchając wyłącznie podpowiedzi publiczności, zatrzymała samochód 3 mm od przeszkody.Nagrody dla najliczniejszych grup reprezentowanych na rybnickim zlocie odebrali kierowcy z Łodzi, Krakowa i Brzeszcz. Ta ostatnia ekipa wygrała również zawody w pchaniu drezyny.W czasie niedzielnego podsumowania zlotu wręczono jeszcze dwie inne nagrody – dla najmłodszych jego uczestników. Pierwszą odebrali Agnieszka i Maciej Wiklińscy z Częstochowy, którzy przyjechali do Rybnika wraz ze swą pociechą, 6-tygodniową Natalką, drugą otrzymali rybniczanie z Boguszowic – Paweł i Ewa Andrykowscy, rodzice dwumiesięcznej Julii. W podobnym przedsięwzięciu wzięli udział po raz pierwszy. Trzy miesiące wcześniej kupili „ogórka” – 25-letni furgon z silnikiem garbusa. – To jedyny dostępny dla nas samochód, którym może podróżować cała nasza sześcioosobowa rodzina – mówi pogodnie usposobiony pan Paweł.Niestety zlot nie zakończył się tradycyjnym „do zobaczenia za rok!”. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku zjazd garbusiarzy po prostu się nie odbędzie.– Przygotowanie takiego zlotu to olbrzymie przedsięwzięcie. Chcemy sobie po prostu od tego odpocząć – wyjaśnia Aleksandra Jarczyk.

Komentarze

Dodaj komentarz