Kilka tygodni temu z tej rury przestała płynąć woda, a Jerzy Żyła nie ma gdzie trzymać karpi
Kilka tygodni temu z tej rury przestała płynąć woda, a Jerzy Żyła nie ma gdzie trzymać karpi

Jerzy Żyła z Rybnika Ligoty zachodzi w głowę, gdzie podziała się woda z trzech źródełek, które zasilały jego zbiorniki na ryby. Co roku przed świętami trzymał w nich karpie. Wszystko wskazuje na to, że teraz niecki przy ulicy Boguszowickiej będą puste. Pan Jerzy twierdzi, że powodem problemów jest budowa sieci kanalizacyjnej, która miała też zaskutkować zanieczyszczeniem wody w studni.
Korzystała z niej jego teściowa Helena Kaczmarczyk. – Woda zawsze nadawała się do picia i wszelkich celów gospodarczych. Gdy zaczęli kopać, uciekła ze studni, potem się pokazała, ale brudna – skarży się starsza pani. Firma musiała zaprzestać prac, bo na drodze rurociągowi stanęła wiekowa lipa. Do wycięcia takiego drzewa potrzeba zgody magistrackiego wydziału ochrony środowiska, a to potrwa. Póki co na działce Żyłów czekają koparka oraz kilka betonowych kręgów do przyszłej studzienki. I te właśnie rury przerażają pana Jerzego, który twierdzi, że na jego parceli miały być położone rury z tworzywa sztucznego, i to o średnicy 250 i 400 mm, a te betonowe mają aż 1200 mm. – Umieszczenie ich na głębokości 5-6 metrów całkowicie zakłóci tu stosunki wodne – obawia się gospodarz. Prace w rejonie ulicy Boguszowickiej prowadzi firma z czeskiej Ostrawy, która ma polską dyrekcję w Rybniku.
– Zastosowano materiały zgodne z projektem i nie doszło tu do żadnej zamiany. Te kamienne rury, o których mówi mieszkaniec, służą do budowania studni kanalizacyjnych, będących integralnym elementem sieci kanalizacyjnej, również uwzględnionym w projekcie. Ich głębokość nie przekracza czterech metrów – wyjaśnia Krzysztof Jaroch, magistracki rzecznik. Jak dodaje, kanalizację w mieście układają fachowcy, a szkody opisane przez mieszkańca wynikają z długotrwałego i intensywnego odwadniania terenu, które jednak pozwoliło na prowadzenie robót w tym trudnym podmokłym miejscu. Po ich zakończeniu poziom wód gruntowych powinien wrócić do poprzedniego stanu. Podobne zjawisko miało miejsce w innych rejonach miasta. Czy tak będzie i tu i czy woda będzie czysta?
O opinię poprosiliśmy Augustyna Koniecznego, emerytowanego kierownika Powiatowego Zarządu Gospodarki Wodnej i Melioracji w Rybniku, który zastrzegł, że nie widział wspomnianego miejsca, więc trudno wypowiadać mu się wiążąco. Nie wykluczył jednak, że powodem kłopotów mogą być prace kanalizacyjne. Jak dodał, pamięta podobny przypadek w Marklowicach, gdzie na skutek regulacji rzeczki zanikła woda w studniach, a układanie kanalizacji też drenuje wodę z gruntu. Niemniej sytuacja może wrócić do normy, o ile wykonawca dobrze zabezpieczy wykop, choć źródełka mogą trysnąć w innych miejscach, niż były, zwłaszcza wtedy, jeśli w okolicy występują szkody górnicze. – Dlatego radziłbym opracować ekspertyzę hydrogeologiczną, która na sto procent wskaże przyczynę problemów – stwierdził Augustyn Konieczny. Żyłowie tymczasem oczekują od wykonawcy naprawienia szkód, do czego zresztą zobowiązują go przepisy.

Komentarze

Dodaj komentarz