Wyleczyć szpital


Na sesji rady powiatu 28.05 przedstawiono analizę finansową lecznicy za ubiegły rok, dokonaną przez firmę „El-Plus” Biuro Rewizyjno – Konsultingowe w Raciborzu. Badanie zleciło starostwo, chcąc mieć opinię niezależnego eksperta. Dokument potwierdza, że sytuacja szpitala jest bardzo zła. Na koniec ub. r. zadłużenie placówki wynosiło prawie 8,5 mln. zł. Cały dług powstał w 2001 r. W tym też czasie szpital spłacił 4,6 mln. zł zobowiązań za rok 2000. Wynika z tego, że za 2001 r. deficyt wynosi 3,9 mln. zł. Prawie w całości są to niezapłacone usługi i dostawy. Można to wytłumaczyć na teoretycznym przykładzie: szpital zawarł ze Śląską Regionalną Kasą Chorych kontrakt na 2000 usług chirurgicznych. Kasa się zgodziła, i na tyle dała pieniądze. Ale okazało się, że na chirurgię trafiło o 200 osób więcej. Szpital nie chciał odesłać ich z kwitkiem i udzielił pomocy. Ponieważ na ich leczenie nie miał pieniędzy z kasy chorych, musiał się zadłużyć. Nie inaczej jest w tym roku. Pod koniec grudnia zadłużenie może sięgnąć prawie 10 mln. zł.Dyr. szpitala Bogdan Łaba poinformował, że zwrócił się do kasy chorych o renegocjację kontraktów na 2002 rok na łączną kwotę 2,5 milionów złotych.- Zwróciliśmy się też do dyr. kasy Andrzeja Sośnierza z wnioskiem o zapłatę za wykonane usługi w latach 1999 – 2001 r. Chodzi o kwotę 1 miliona 110 tys. zł, wraz z odsetkami 453 tys. Świadczenia te przekroczyły wartość podpisanych kontraktów, a wielokrotne próby ich renegocjacji nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Pomimo tego nie ograniczyliśmy leczenia. Finansowanie, a wręcz kredytowanie świadczeń w tak dużym zakresie pogorszyło kondycję finansową szpitala, co w niedalekim okresie może niekorzystnie odbić się na jakości i dostępności do usług medycznych. Biorąc to pod uwagę prosimy o pilne uregulowanie zobowiązań, w przeciwnym razie będziemy zmuszeni wystąpić na drogę sądową przeciwko ŚRKCh – mówił dyrektor.Gdyby udało się szpitalowi uzyskać te pieniądze, wówczas bieżące zobowiązania, poza niewypłaconą podwyżką, wynikającą z ustawy „203”, zostałyby pokryte. Dyrektor Łaba przestawił też propozycje działalności szpitala, które przyniosłyby rocznie blisko 1,5 mln. zł oszczędności.Wciąż pozostają jednak do spłacenia długi ubiegłoroczne. Minister Zdrowia jednoznacznie oświadczył, że służba zdrowia nie ma co liczyć na oddłużenie. Pozostają inne sposoby. Starostwo sprawdza ofertę firm, zajmujących się zagospodarowaniem zadłużenia:- Firmy takie są w Warszawie i Poznaniu. Mogą np. zamienić długi na obligacje. Oczywiste jest, że musielibyśmy im za to zapłacić, dlatego rozglądamy się za ofertą najkorzystniejszą – mówił wicestarosta Krzysztof Kowalewski.Starostwo zamieściło też w prasie ogólnopolskiej ogłoszenie o poszukiwaniu firmy mającej doświadczenie w restrukturyzacji placówek medycznych. Chce sprawdzić, czy możliwe są dalsze oszczędności w szpitalu, bez naruszenia bezpieczeństwa pacjentów, oraz czy jest szansa zrównania przychodów i kosztów przy obecnym budżecie lecznicy: - Firma z zewnątrz będzie potrafiła spojrzeć na sprawę chłodnym okiem. Z nami jest trudniej, bo każdy w jakimś stopniu jest związany emocjonalnie ze szpitalem – wyjaśniał Henryk Siedlaczek, etatowy członek zarządu powiatu raciborskiego.Radny Waniek wszystkie propozycje zmniejszenia kosztów uznał za nic warte. Powołał się na likwidację placówek szpitalnych w Wojnowicach i Krzyżanowicach, która jego zdaniem nie przyniosła spodziewanych oszczędności. Skrytykował zamiar wynajęcia firmy mającej przeprowadzić restrukturyzację, uważając, że to niepotrzebne wydawanie pieniędzy. Radny ostrzegł też, że firmy, wobec których szpital ma długi, zaczną wytaczać procesy sądowe, gdyż nie będą chciały dopuścić do przepadku owych należności z powodu przedawnienia. Stwierdził, że trzeba rozpocząć negocjacje z wierzycielami, sprywatyzować przychodnie, a w szpitalu zlikwidować specjalistyczne oddziały, i zostawić tylko opiekę podstawową. Uznając, że zadania te są niewykonalne dla obecnego zarządu, wnioskował o jego odwołanie. W odpowiedzi usłyszał, że rozmowy z wierzycielami prowadzone są na bieżąco, prywatyzacja poradni przy szpitalach jest zablokowana przez ministerstwo zdrowia, a likwidacji specjalistycznych oddziałów nie wybaczyliby mieszkańcy powiatu.Mocnych słów użył starosta Marek Bugdol:- Już przy okazji omawiania sytuacji w oświacie mówiłem, że ktoś na górze coś spieprzył, być może teraz się śmieje, a my musimy się w tym sosie dusić. Np. dwa miesiące temu otrzymaliśmy pismo z wytycznymi ministerstwa zdrowia, by zgłosić szpital do poziomu branżowego. W Polsce ma być podział na szpitale specjalistyczne i powiatowe. Tymczasem do dziś nie ma odpowiedzi, jak lecznice mają funkcjonować. To jedna z przyczyn, dla których nie sposób opracować programu finansowego szpitala.Posunięcie Franciszka Wańka jest bez wątpienia najpoważniejszym w jego batalii przeciwko dyrekcji szpitala i zarządowi powiatu. Batalii, o której w kuluarach mówi się, że ma charakter wybitnie wyborczy. Samo zgłoszenie wniosku niczego jeszcze nie oznacza. Aby był głosowany, musi się pod nim podpisać 16 radnych. Do odwołania zarządu potrzeba co najmniej 24 głosów. Jest raczej mało prawdopodobne, by radnemu udało się zebrać odpowiednią liczbę podpisów. Wystarczy sięgnąć pamięcią do poparcia jego wcześniejszych inicjatyw, jakiego udzielali mu radni – zwykle za swoimi wnioskami głosował on sam. Wyjątkiem było przeforsowanie wniosku o zbadanie przez komisję rewizyjną działalności szpitala w 2001 roku. Zresztą, dla ludzi mniej jest istotne, kto, kogo o co posądza. Oni chcą wiedzieć, czy w razie potrzeby będą mieli się gdzie leczyć i w jakich warunkach.

Komentarze

Dodaj komentarz