Zac to wyjątkowy pieszczoch
Zac to wyjątkowy pieszczoch

Sierżant sztabowy Filip Wiśniewski z rybnickiej komendy w policji służy 10 lat. Od siedmiu jest przewodnikiem psa. – Zawsze chciałem mieć taką pracę, choć pies to nie radiowóz. Nie da się go umyć i wstawić do garażu. Trzeba o niego dbać, mieć z nim stały kontakt, iść na okresowe badania, no i doskonalić jego umiejętności, bo to, czego nauczył się na psim uniwersytecie w Sułkowicach, to podstawy. Reszta to dzieło przewodnika – opowiada sierżant. Opiekuje się dwoma owczarkami niemieckimi. Jeden to dziewięcioletni Tarzan, patrolowo-tropiący, drugi 2,5-roczny Zac szkolony do wykrywania materiałów wybuchowych.

Cywilne i służbowe
Obydwa mają po dwa imiona. Jedno cywilne, drugie służbowe. Na co dzień opiekun używa tych pierwszych. – Te drugie wynikają z procedury, więc każdy kolejny rocznik nazywa się na tę samą literę. My nadajemy im inne imiona, bo są bardziej psie. Jakie? To nasza tajemnica – wyjaśnia. Jak wspomina, najtrudniejsze były początki, kiedy musiał zdobyć psie zaufanie. Teraz, choć sporo czasu zajmuje mu karmienie i mycie podopiecznych i głównie robi to poza służbą, nie wyobraża sobie, by ktoś mógłby ich rozdzielić. Przyznaje, że jego dwaj pupile nie bardzo się lubią. Dlatego Tarzana zostawia w komendzie, a Zaca zabiera do domu. Kiedy przychodzi rano, Tarzan staje na dwóch łapach i szczeka. Łasi się i merda ogonem. – Od razu robi mi się cieplej na sercu – mówi policjant. Przyznaje, że Zac to jego pupil. Jest wyjątkowym pieszczochem, ale oddanym swojemu panu. – Na szczęście u nas nie Irak. Jednak ostatnio Zac podjął trop, najprawdopodobniej prochu, znalazł broń i uratował mi życie – opowiada Wiśniewski. Ile Waśniewski i Zac są warci jako partnerzy, pokazali podczas ostatnich finałów wojewódzkich Kynologicznych Mistrzostw Policji „Sułkowice 2007”. Zajęli drugie miejsce, tracąc do pierwszego tylko kilka punktów.

Znalazł najszybciej
– Ja pisałem test i strzelałem. Zac musiał znaleźć materiały wybuchowe ukryte w budynku, bagażu, aucie i autobusie. 90 proc. to była jego praca, 10 moja – opowiada Wiśniewski. Jak wspomina, najtrudniej zapowiadało się przeszukanie autobusu. Była to ostatnia konkurencja. – Pies był zmęczony, pracował w upale. Myślałem, że nie da rady, a on najszybciej znalazł ładunek – opowiada sierżant. Jest bardzo zadowolony z wyniku ostatnich zawodów, bo w ubiegłym roku zajęli piąte lokatę. Nie omieszkał okazać wdzięczności partnerowi. – Na koniec wycałowałem go po pysku – śmieje się Wiśniewski. Ma Zaca półtora roku. Sam go sobie wybrał, a potem przez pół roku wspólnie mieszkali i uczyli się w sułkowickiej szkole. Przewodnikiem nie może być nikt przypadkowy. Trzeba chcieć, lubić zwierzęta, być sprawnym fizycznie, bo tu ważne są duety: człowiek i pies. Jeśli coś zgrzyta, trzeba dokonać wymiany. Między Wiśniewskim i Zacem od razu jednak coś zaiskrzyło, a teraz jest to para na medal. Pies jest bezwzględny dla bandytów. Wie, kiedy ma zaatakować na rozkaz bądź podjąć działania sam i jest bezwzględnie posłuszny panu.

Godziny ćwiczeń
– Potrzebuje godzin ćwiczeń. Codziennie przeszukujemy auta, budynki, szkoły, skwerki, parki – mówi Wiśniewski. Wcześniej umieszcza tam specjalne zapachy przygotowane przez komendę wojewódzką. Gdy Zac znajdzie coś podejrzanego, sygnalizuje to gestem znanym tylko przewodnikowi. – Musi być też spokojny. Inaczej w razie rzeczywistego zagrożenia skończyłoby się to źle i dla niego, i dla mnie – mówi policjant. Psa nie można karać i przemęczać. Od jego kondycji zależy bowiem życie nie tylko przewodnika, ale i innych ludzi. Dlatego musi być też czas na zabawę. Sierżant podkreśla, że każdy z jego psów jest inny i wymaga innego podejścia. Żadnemu nie żałuje czasu, bo wie, że zawsze może liczyć na czworonożnego towarzysza. – Jeśli jest telefon, że gdzieś znaleziono podejrzaną paczkę, biorę Zaca i jedziemy. Oczywiście, że się boję, bo tylko głupiec by się nie bał. Zac to czuje, a ja słyszę, z jakim wysiłkiem pracuje nosem. Czasem robi mnie w konia, ale już rozszyfrowałem te zagrywki, poza tym ja go po prostu kocham – przyznaje policjant. Pies jak człowiek potrzebuje odpoczynku. W tym roku Zac pojechał więc ze swoim partnerem i jego rodziną na... wczasy.

Dobrana paczka
Filip Waśniewski w domu ma kota i labradora. Niedługo do tej dwójki dołączy Tarzan. Dobrą tradycją jest to, iż pies wycofany ze służby idzie pod opiekę dotychczasowego przewodnika, a Tarzan niebawem będzie emerytem. – Już postanowiłem, że zamieszka z moją rodziną. Podobnie będzie kiedyś z Zacem – podsumowuje Filip Wiśniewski.

Jeszcze do niedawna nie przejmowano się psami służącymi w policji. Kto by zresztą poświęcał im tyle czasu, kiedy z dnia na dzień ciągle przybywa pracy, również tej papierkowej. Dlatego tylko nieliczne jednostki decydowały się na utrzymanie czworonogów, zaś opiekujących się nimi funkcjonariuszy ironicznie nazywano psiarzami. Na Zachodzie tacy mundurowi stanowią w policji elitę. U nas też tak powinno być, ale w wielu komendach przewodników i ich psów, choć to policjanci do wszystkiego, traktuje się jak piąte koło u wozu. (MS)

1

Komentarze

  • Karma Prawda 28 czerwca 2018 11:19osoba konfliktowa, zadufana w sobie, zazdrosna, zawistna, w oku miała belkę a u innego widziała kłos.

Dodaj komentarz