Wiceprezydent Krzysztof Baradziej tłumaczy sprawę niejasnymi przepisami, radny Zbigniew Rutkowski chce ustalić, jak mogło dojść do spekulacji
Wiceprezydent Krzysztof Baradziej tłumaczy sprawę niejasnymi przepisami, radny Zbigniew Rutkowski chce ustalić, jak mogło dojść do spekulacji

Okazuje się, że wykup mieszkania komunalnego może być świetnym interesem. Jak wynika z informacji zebranych przez Zbigniewa Rutkowskiego, szefa komisji rewizyjnej jastrzębskiej rady miasta, lokale wykupione z wysokimi bonifikatami były sprzedawane z dużym zyskiem.
Trzy lata temu komisja skontrolowała sposób ich sprzedaży. Sprawy te regulowały dwie uchwały z 1999 i 2002 roku. Określały one warunki wykupu lokali dla najemców, bo to oni mieli pierwszeństwo, tryb sprzedaży, kwestię bonifikat, zawierały też zapisy mówiące o tym, że ulgi podlegają zwrotowi, jeżeli dojdzie do zbycia przed upływem pięciu lat od momentu zawarcia aktu notarialnego. W 2004 roku komisja doszukała się 20 przypadków, kiedy najemcy wykupili lokal z bonifikatą sięgającą 75 procent, a potem sprzedali na wolnym rynku.

Kiedy zwrot
W czterech przypadkach miasto zażądało sądownie zwrotu bonifikat. W pozostałych odstąpiono od tego kroku, gdyż zbycie nastąpiło na rzecz osób bliskich. Przykładowo jedno z mieszkań przy ul. Edukacyjnej wykupiono 22 marca 2002 roku, darowano osobie bliskiej 25 marca 2003 roku i jeszcze tego samego dnia sprzedano. Miasto zasłaniało się niejasnymi przepisami. Według opinii prawnej katowickiej kancelarii istnieje duża dowolność w interpretacji przepisów dotyczących zbycia mieszkań krewnym. W magistracie uznano, że w tej sytuacji nie warto występować do sądu, gdyż istnieje duże ryzyko przegrania procesów, a więc również poniesienia niepotrzebnych kosztów. – Sytuacja prawna nie jest tak prosta. Od 1 stycznia 1998 roku, zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, miasto mogło, ale nie musiało dochodzić zwrotu zwaloryzowanej bonifikaty. Zapis o tym, że nabywca jest zobowiązany do zwrotu bonifikaty, nie pojawił się bowiem ani w uchwale, ani w akcie notarialnym, ani w protokole uzgodnień. Obowiązek zwrotu wprowadzili radni uchwałą z 29 czerwca 1999 roku, która weszła w życie 16 lipca 1999 roku. Od tej pory adekwatny zapis znalazł się także w protokole uzgodnień. Analizowaliśmy sprawę i okazało się, że w kilku przypadkach istniała podstawa do zwrotu bonifikaty. Tam, gdzie to było możliwe, miasto dochodziło należności – mówi wiceprezydent Krzysztof Baradziej.

Inna perspektywa?
– Zawinił mechanizm kontrolny i prawny, który uniemożliwiłby tu spekulacje – mówi radny Zbigniew Rutkowski. Krzysztof Baradziej podkreśla, że dziś wiele rzeczy oceniania się z perspektywy boomu na rynku, ale w czasach sprzedawania lokali istniała powszechna tendencja do pozbywania się zasobów komunalnych. Ludzie bardziej przecież troszczą się o własność swoją, nie cudzą. Do gminy należy 9,3 procent zasobów mieszkaniowych w Jastrzębiu. Jak podkreśla wiceprezydent Baradziej, zasób komunalny nie stanowił i nie będzie stanowił istotnej części mieszkań w mieście. W znakomitej większości lokale komunalne zagospodarowane są na stałe. Lokatorzy nie rozważają opcji przeprowadzki, a co za tym idzie oddania mieszkań do dyspozycji miasta.



Jak wyjaśnia wiceprezydent Krzysztof Baradziej, sprzedaż wstrzymano do czasu uchwalenia wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowym zasobem gminy. Radny Zbigniew Rutkowski zamierza skierować sprawę do analizy komisji rewizyjnej z możliwością rozciągnięcia kontroli. Chce sprawdzić, czy rzeczywiście sprzedano tyle mieszkań, ile jest ich w wykazie. – Kontrola powinna też ustalić, kto odpowiada personalnie za uszczuplenie budżetu miasta – mówi radny Rutkowski. (AK)

Komentarze

Dodaj komentarz