Pielęgniarka Ilona Ćwięczek pokazuje listy z podpisami pacjentów
Pielęgniarka Ilona Ćwięczek pokazuje listy z podpisami pacjentów

Poradnia działa w budynku komunalnym, który ma zostać wyburzony.
Gmina chce sprzedać teren inwestorowi, który miałby zbudować w pobliżu tzw. mały rynek. Lekarka Katarzyna Gudzień, współwłaścicielka przychodni, widzi jej przyszłość w czarnych kolorach. Co prawda można by ją przenieść do pomieszczeń pobliskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, ale trzeba by włożyć niemałe pieniądze m.in. w ich modernizację. Pani doktor twierdzi, że zakładu na to nie stać, bo sporo zainwestował w obecną siedzibę, poza tym najemca sal parafialnych ma umowę do końca lutego, więc ewentualny remont można by tam rozpocząć dopiero 1 marca. Zakończenie go i przeprowadzenie przychodni w ciągu miesiąca jest po prostu niemożliwe. Sprawa wywołała wiele emocji na ostatniej sesji. Radny Marek Krząkała z Platformy Obywatelskiej zapytał, czy miasto umywa ręce. – Tam leczy się sześć tysięcy osób, ludzi starszych, którzy budowali Rybnik. Oni potrzebują przychodni w centrum. Niech więc miasto zaadaptuje jeden ze swoich budynków i wydzierżawi poradni, by mogła istnieć. Wręczenie wypowiedzenia jest niemoralne – mówił radny. – Właściciele przychodni wiedzieli o wszystkim od pięciu lat. Zasugerowałem im, żeby zabiegali u przyszłego inwestora o przeznaczenie na poradnię jednego z budynków, które mają tam powstać. Niepotrzebnie się martwimy. Jeśli pacjentami nie zajmie się ten NZOZ, zrobi to 10 innych. Mamy wolny rynek, który nie znosi pustki – ripostował prezydent Adam Fudali. Później emocji było jeszcze więcej. Krząkała zarzucił Fudalemu, że nie słucha ludzi.
Ten stwierdził, że PO uprawia demagogię. Jacek Piecha (też PO) postraszył go porównaniem do reżimu Łukaszenki. Zwrócił też uwagę na szczególny charakter relacji między pacjentem a lekarzem rodzinnym. – Próbujecie wywołać problem, którego nie ma. Jeśli ten lekarz nie będzie pracował w tej przychodni, to będzie w innej – odparł prezydent. Nazajutrz na konferencji prasowej wyjaśnił, że przychodnia miała umowę z Zakładem Gospodarki Mieszkaniowej na pięć lat, a jej właściciele od dawna wiedzieli, że teren jest przeznaczony pod zabudowę, a ten obiekt nadaje się do wyburzenia. Dodał, że jest gotów do pomocy, ale nie do tego, by z budżetu miasta dołożyć prywatnej firmie 200 czy 300 tys. zł na adaptację kolejnego pomieszczenia, bo naraziłby się na konsekwencje karne. – Pacjenci na pewno zostaną objęci opieką medyczną, być może przez nową przychodnię, która ma zacząć działać w dawnej siedzibie prokuratury, w budynku sąsiadującym ze starostwem – mówił Adam Fudali. – Wiem, że nie mogę wyciągnąć pieniędzy z budżetu, ale ubolewam, że prezydent nie chce nam pomóc i spróbować uwzględnić w planach urbanistycznych miasta – mówi Katarzyna Grudzień.

Komentarze

Dodaj komentarz