Wiele elementów breakdance’a to figury wręcz akrobacyjne
Wiele elementów breakdance’a to figury wręcz akrobacyjne

Klasyczna widownia z rzędami foteli niezbyt pasowała do podwórkowego wręcz charakteru tego tanecznego turnieju, toteż część widzów postanowiła przenieść się na scenę, by z bliska oglądać popisy tancerzy. Trzeba przyznać, że niektóre ich akrobacyjne figury były naprawdę bardzo efektowne.
– Kiedyś zobaczyłam chłopców, którzy kręcili się na głowach, strasznie mnie to zaintrygowało i w końcu sama zaczęłam tańczyć. W tym tańcu ocenia się generalnie pięć elementów, m.in. ruchy stóp i górnej części ciała, ale też tzw. zatrzymania w ruchu i różne ewolucje. Dla mnie to stuprocentowy taniec, słyszę muzykę i w ten sposób ją wyrażam. To freestyle, więc nikt wcześniej nie zna muzyki, do której przyjdzie mu tańczyć – mówi 16-letnia Emilia Cendrowka z Wrocławia, która tańczy od trzech lat. W turnieju wystąpiła z warszawską grupą Rockefellaz, która zajęła trzecie miejsce. Uczestnikom konkursu grali dwaj didżeje: Ojciec Karol i Domel.
W finałowym pojedynku o pierwsze miejsce rywalizowały grupy Funky Masons, którą tworzą tancerze z Polic, Szczecina, Krakowa i Wrocławia, oraz zjednoczona formacja Azizi-Lajony z Rybnika i Lajony z Leszczyn. Jurorzy, wśród których był nowojorski breakdance’owiec Zulu Kings, zwycięstwo przyznali zespołowi gości.
– Poziom konkursu był wysoki, Polska pnie się coraz wyżej i wkrótce będzie o nas głośno. Kolebką breakdance’a są Stany Zjednoczone, ale coraz więcej ciekawych rzeczy dzieje się również w Europie – mówi jeden z jurorów rybnickiego konkursu didżej Przeplach, czyli Marcin Przeplasko z Krakowa.
Festiwal Bez Spiny z roku na rok się rozrasta. Już w piątek odbył się bardzo udany, plenerowy koncert w ośrodku w Stodołach, tam również bawiono się po zakończeniu konkursowej części w TZR-ze.
– Festiwal był bardzo udany, choć było kilka niedociągnięć wynikających głównie ze złej pogody. Wielką pomoc okazał nam dyrektor Rybnickiego Centrum Kultury Adam Świerczyna. To, że impreza wypaliła, to w dużej mierze jego zasługa – mówią organizatorzy Bez Spiny Łukasz Szyszko i Marcin Jończyk.

Komentarze

Dodaj komentarz