Katarzyna Palenga, pracownica schroniska, trzyma na rękach psa porzuconego przez właściciela
Katarzyna Palenga, pracownica schroniska, trzyma na rękach psa porzuconego przez właściciela


– Przyczyny są różne, ale skutek zawsze taki sam: potworne cierpienia zwierzęcia, które zostaje samo na ulicy, gdyż właściciele wyjeżdżają na urlop, żałując kilku złotych na schronisko. Niektóre osoby celowo wyrzucają z domu stare i schorowane czworonoga. Nie leczą ich z wygodnictwa, ale często również z braku pieniędzy. Tymczasem wiele psów zapada na poważne schorzenia, np. nowotwory układu pokarmowego – mówi Piotr Plucik, kierownik schroniska przy ulicy Majątkowej w dzielnicy Wielopole. Prowadzi je Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna Rybnik. Tylko podczas naszej wizyty kierownik odebrał kilka interwencyjnych telefonów.

Najpierw kwarantanna
Najpierw dzwonił mężczyzna z informacją, że w Kuźni Raciborskiej biega bezpański husky. Za chwilę wolontariuszka Magda powiadomiła, że na ulicy Konopnickiej w Czerwionce-Leszczynach wałęsa się pies tej samej rasy. Wkrótce był sygnał o bezdomnym dalmatyńczyku na ulicy Żużlowej w Rybniku. W takich przypadkach w teren wyjeżdżają inspektorzy ds. zwierząt, zwani niegdyś rakarzami. Każdy przywieziony pies przebywa 14-dniową kwarantannę. Pracownicy obserwują wygląd, zachowanie i psychikę nowego lokatora, który najpewniej spędzi resztę życia w klatce przy Majątkowej. Następnie zwierzę otrzymuje komplet szczepień. Przez kilka dni pracownicy czekają na właściciela, który najczęściej jednak nie przychodzi. Dlaczego? Bo musiałby psa zabrać albo zapłacić. Pozostawienie czworonoga w rybnickim schronisku kosztuje od 150 do 250 zł. Im pies większy, tym wyższa kwota. Im więcej miał szczepień, tym zapłacimy mniej. Jeśli ktoś nie może dłużej opiekować się zwierzęciem, niech przywiezie go do schroniska. Dzięki jednorazowemu wydatkowi pies uniknie cierpień. Szef placówki podkreśla, że opłata nie jest wygórowana. Jednorazowy komplet szczepień (przeciwko parwowirozie, nosówce, zapaleniu wirusowemu wątroby i jelit, leptospirozie, wściekliźnie) kosztuje 65 zł. Ponadto zwierzę trzeba odrobaczać, utrzymywać nieraz przez wiele lat i zapewnić mu opiekę weterynaryjną.

Prawie za darmo
W rybnickim schronisku chętnie zostawiają psy goście z zagranicy. Placówki w Niemczech czy Holandii pobierają bowiem opłatę w wysokości nawet 300 euro. W Polsce jest znacznie taniej. Każdy może zabrać czworonoga z rybnickiego schroniska. – W zasadzie oddajemy psy za darmo. Należy tylko pokryć częściowy koszt szczepień, wynoszący od 30 do 40 zł, w zależności od wielkości zwierzęcia. Jeśli przychodzi staruszek pobierający 600 zł emerytury, otrzymuje pieska za symboliczne 1,22 zł. To koszt podatku VAT, który trzeba odprowadzić od każdego sprzedanego czworonoga – wyjaśnia Piotr Plucik. Schronisko jest deficytowe. W pierwszym półroczu zabrakło mu na działalność 51 tys. zł. Niedobór pokryły inne wydziały RSP.



Niektórzy pozbywają się psów w okrutny sposób. – Niedawno otrzymaliśmy sygnał, że od dłuższego czasu w rejonie lasu siedzi pies. Dobrzy ludzie podali mu miseczkę z wodą. Wydawało się, że jest ranny i nie może chodzić. Okazało się jednak, że czekał na swojego pana, który go tam wywiózł. Najpewniej czekałby do końca, czyli śmierci głodowej – opowiada Piotr Plucik. Innego czworonoga znaleziono przywiązanego do słupka przed marketem Tesco. Kolejnego ktoś wyrzucił z pędzącego samochodu. Zwierzę nie przeżyło upadku. Mimo dramatycznych apeli, w tym w mediach, sytuacja jest taka sama od lat. – Krew mnie zalewa, kiedy przychodzą tu ludzie i płaczą nad losem naszych psów, bo takie samotne i zamknięte w klatkach. Ale nie wezmą żadnego do domu. Tutaj ratujemy im życie i zapewniamy im opiekę – stwierdza szef schroniska. (IrS)



Jak zapewnia Piotr Plucik, placówka nie chce zarabiać na bezdomnych psach, ale wyjść przynajmniej na zero. Koszty pomnażają liczne interwencje. Co najmniej osiem razy w tygodniu inspektorzy wyjeżdżają samochodem nie tylko do wałęsających się psów, ale także dzikich zwierząt potrąconych przez samochody, choć to drugie zadanie nie leży w kompetencjach schroniska. W placówce przebywają na obserwacji także psy, które kogoś pogryzły. Poza tym działa ona 24 godziny na dobę, a to też znacznie podnosi koszty jego funkcjonowania. (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz