Tą drogą odbywa się cały osiedlowy ruch
Tą drogą odbywa się cały osiedlowy ruch


– Droga jest własnością wspólnoty, jednak korzystają z niej wszyscy mieszkańcy osiedla, i to zarówno do ruchu kołowego, jak i pieszego. Z tego powodu szosa narażona jest na notoryczne zniszczenia. Jedną z konsekwencji tego stanu rzeczy jest m.in. to, że się zapada – wyjaśnia Janusz Kobylec, członek zarządu wspólnoty. Dodaje, że chociaż z drogi korzystają wszyscy, to koszty napraw ponosi jedynie wspólnota. Dlatego właśnie chce oddać drogę miastu. Pierwsze staraniach zarząd podjął w lipcu 2006 roku, kiedy to zwrócił się do magistratu ze stosownym wnioskiem. W sierpniu ówczesne władze Wodzisławia odpisały, że rozpoznały sprawę, a o ostatecznej decyzji zarząd zostanie powiadomiony odrębnym pismem.

Była wizja
9 października odbyła się wizja lokalna z udziałem przedstawicieli władz miasta. – Sporządzono służbową notatkę, w której stwierdzono, że zarząd wspólnoty spotka się z prezydentem, aby przedstawić swoje argumenty – informuje Janusz Kobylec. Do spotkania nie doszło, ponieważ 17 października 2006 roku przyszło pismo z informacją, że urząd odstąpił od przejęcia drogi. Zarząd nie zaprzestał jednak starań i ostatecznie doszło do spotkania z wiceprezydentem. – Uzgodniono, że sprawa zostanie sfinalizowana po wyborach samorządowych – informuje Kobylec. I, jak stwierdza, nowa ekipa, która przyszła do magistratu, dotąd nie zajęła się tematem. – Miasto nadal pozostaje bierne na nasze prośby – stwierdza Kobylec. Z uwagi na tę bierność 2 kwietnia tego roku zarząd poprosił pisemnie o realizację obietnic złożonych przez poprzednie władze. Koszty utrzymania drogi to kwoty rzędu 1,4-1,5 tys. zł, a napraw jeszcze wyższe. Dla wspólnoty są to duże pieniądze. – Poinformowaliśmy więc pisemnie prezydenta, że jak gmina nie przejmie drogi, to ją zamkniemy. To utrudni ruch kołowy na terenie osiedla – informuje Janusz Kobylec. 18 kwietnia magistrat poinformował jednak, że drogi nie przejmie, a obecnie odzew na kolejne prośby i pisma jest żaden. W tej sytuacji członkowie wspólnoty jednogłośnie zobowiązali zarząd do zamknięcia drogi, bo jeśli mają sami ją trzymywać, to także sami z niej będą korzystali.

Będą konflikty
– Będzie to jednak uciążliwe dla wszystkich mieszkańców osiedla. Poza tym obawiamy się, że doprowadzi do częstych konfliktów – tłumaczy Kobylec. W urzędzie przyznają, że odbywały się spotkania i wizje lokalne, za każdym razem sporządzano notatki. – Jednak nikt niczego wspólnocie nie obiecywał – mówi Barbara Chrobok, rzeczniczka magistratu. Dodaje, że sprawę poruszano też na naradach u prezydenta. – Urząd nie przejął drogi nie z powodu braku dobrej woli, ale nieuregulowanych kwestii prawnych. Po sprawdzeniu dokumentacji okazało się, że wspólnota zaniedbała sprawę podziału działki drogowej. Jest to więc jej prywatna droga, a my nie możemy przejąć działki niewydzielonej, bo byłoby to niezgodne z prawem – wyjaśnia rzeczniczka.



Jak wyjaśnia Barbara Chrobok, mieszkańcy mają prawo do zamknięcia drogi, bo jest to ich własność. Wykupili wprawdzie tylko mieszkania, jednak wspólnota przejęła je wraz z niepodzieloną działką drogową. Sprawa nie jest jednak zamknięta. – Jeśli wspólnota dokona podziału prawnego działki, wyodrębniając tę drogę, może zwrócić się do urzędu z ponownym wnioskiem o przejęcie – tłumaczy rzeczniczka magistratu. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz