Przelewała podwójnie

Po trwającym blisko rok śledztwie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 54-letniej Korneli Ś., byłej księgowej Rybnickich Służb Komunalnych, która w ciągu sześciu lat wyprowadziła z ich kasy ponad 773 tys. zł.
Pracowała tam od 1976 roku, natomiast od 1991 roku pełniła funkcję specjalisty ds. księgowych. Wykorzystując to stanowisko, w 2000 roku zaczęła kraść pieniądze. Robiła to na dwa sposoby: pobierała pożyczki mieszkaniowe w wysokości 5 tys. zł (w sumie udzieliła ich sobie pięć razy, więc kwota urosła do 25 tys. zł) i podwójnie płaciła za spływające do firmy faktury. Płacąc kontrahentom RSK, przelewała też pieniądze na swoje prywatne konto.
– Żonglowała tak umiejętnie, że te same kwoty były przelewane z konta RSK zawsze dwukrotnie: raz na konto Kornelii Ś., a raz na rachunek firmy oczekującej na zapłatę – mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. By sztuczki nie wyszły na jaw, kobieta dekompletowała spływające do RSK wyciągi bankowe. Zabierała z nich całe strony, a czasem obcinała jedynie część kartki. Pierwszego złodziejskiego przelewu dokonała w lutym 2001 roku, ostatniego w 2006 roku, kiedy to po kontroli urzędu miasta wyszły na jaw nieprawidłowości finansowe w RSK.
Biegły przez blisko dziewięć miesięcy badał dokumentację księgową i wyciągi bankowe RSK. Kwotę przywłaszczoną sobie przez zaradną kobietę wyliczył precyzyjnie na 773 468 zł i 52 grosze. Oszustka przez lata skutecznie oszukiwała mającą nadzorować jej pracę główną księgową, żadnych nieprawidłowości nie wykazywały też kolejne kontrole wewnętrzne. Dopiero kontrola z magistratu wykazała poważne braki w kasie RSK. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa skierował do prokuratury prezydent miasta.
Sama Kornelia Ś. przyznała się do kradzieży, choć kwestionowała na początku wysokość zagarniętej kwoty. Bernadeta Breisa przypuszcza, że sama pogubiła się w rachubach. Jak ustalono, pieniądze przeznaczała na bieżące potrzeby, m.in. na wyposażenie wyremontowanego domu. Zafundowała też sobie i bliskim wycieczkę do Tunezji. Na poczet grzywny i zadośćuczynienia zabezpieczono nieruchomość, której współwłaścicielem jest jej mąż, i seata, wycenionego na ponad 40 tys. zł. Wszystko to stanowi jednak tylko niewielką część zagarniętej kwoty. Kobiecie grozi kara do 10 lat więzienia. Proces będzie toczył się w Sądzie Okręgowym w Wodzisławiu.



Po wyjściu sprawy na jaw Kornelia Ś. została osadzona w areszcie śledczym w Katowicach, ale ze względu na przedłużające się nie z jej powodu śledztwo sąd zamienił areszt na dozór policji i zakaz opuszczania kraju. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz