Anton B. został zatrzymany w Leszczynach. Na proces czeka w polskim więzieniu. Zdjęcie: materiały operacyjne policji
Anton B. został zatrzymany w Leszczynach. Na proces czeka w polskim więzieniu. Zdjęcie: materiały operacyjne policji


27 czerwca rybniccy policjanci zatrzymali w Leszczynach Antona B., obywatela Słowacji, ostatniego z uczestników napadu. Okazało się, że to on był organizatorem. Czeskie organa ścigania wciąż jeszcze prowadzą śledztwo, poszukując zleceniodawcy. – To był typowy napad na zlecenie. Dokładnie zaplanowany, poprzedzony rozpoznaniem – informuje prokurator Krzysztof Hynek. Pierwszym zatrzymanym był Andrzej P. z Leszczyn, wobec którego toczyło się postępowanie w sprawie kradzieży szyn kolejowych 31 grudnia 2001 roku.

Przy okazji
Policjanci ujęli go wtedy na gorącym uczynku. Ponieważ delikwent miał już wyrok w zawieszeniu, trafił do więzienia. – Policja znalazła w jego mieszkaniu trzy stare monety sprzed 1800 roku i złotą biżuterię, która wglądała na zabytkową – mówi prokurator Hynek. Mundurowi zaczęli zastanawiać się, skąd złomiarz miał takie skarby. Sprawdzili krajowe bazy danych o zgłoszonych kradzieżach, ale niczego nie znaleźli. Któregoś dnia po służbie jeden z rybnickich funkcjonariuszy przeszukiwał bazy danych Interpolu i natrafił na zdjęcia przedmiotów podobnych do tych, jakie znaleziono u leszczynianina.
– Okazało się, że pochodzą z napadu na dom kolekcjonera dzieł sztuki w Żlinie – mówi Krzysztof Hynek. Jak ustalono, pod koniec 2005 roku Anton B., mający powiązania ze światem przestępczym, otrzymał zlecenie kradzieży ściśle określonych zabytkowych monet, ze wskazaniem domu, z którego mają pochodzić. Wszedł wtedy w kontakt ze znanym mu Polakiem Arkadiuszem R., który miał powiązania z polskim światem przestępczym. To on skaperował Krzysztofa N. z Rybnika i Andrzeja P. z Leszczyn. Panowie zaopatrzyli się w specjalne ubrania, kominiarki, łom i nożyce, po czym zaczęli czekać na sygnał. Miał to być telefon. Zlecenie opiewało na dziewięć monet. Resztę łupów sprawcy mogli sobie zatrzymać.

Nocny telefon
Telefon zadzwonił 22 grudnia w nocy. Trzech Polaków udało się na miejsce i przystąpiło do dzieła. Anton B. czekał na nich w aucie. Jego kumple związali właściciela i jego żonę, pobili ich, splądrowali dom, po czym zabrali monety oraz m.in. starą złotą biżuterię. Po napadzie wszyscy wrócili do Polski. Tu Krzysztof N. i Andrzej P. otrzymali zapłatę. Częściowo były to pieniądze, częściowo kilka zrabowanych przedmiotów. Resztą podzielili się Arkadiusz R. i Anton B. Anton B., Krzysztof N. i Arkadiusz R. czekają na proces w areszcie śledczym. Dwaj pierwsi przyznali się do winy. Arkadiusz R. twierdzi, że jest niewinny. Sąd zastosował wobec niego tzw. areszt nakładczy, a Andrzeja P. objęto dozorem policyjnym.



Rozpracowanie sprawy napadu możliwe było dzięki doskonałej współpracy rybnickiej komendy policji i prokuratury oraz czeskiej policji i prokuratury w Ostrawie. Oskarżeni mogą trafić za kratki nawet na 12 lat. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz