Joanna Gawenda i Wiesław Piecuch mają już dość smrodu dochodzącego z punktu zlewnego
Joanna Gawenda i Wiesław Piecuch mają już dość smrodu dochodzącego z punktu zlewnego

W takim smrodzie nie da się pracować – żalą się Joanna Gawenda, współwłaścicielka firmy Polren, i Wiesław Piecuch, dyrektor spółki Kennametal. Potwierdzają to ich pracownicy, niektórzy narzekają nawet na mdłości. Nosem kręcą i przechodnie, a wszystko dzieje się w rejonie kolektora na ulicy Patriotów w Rybniku Boguszowicach, do którego beczkowozy zwożą ciekłe nieczystości.
Kolektor, który wcześniej użytkowała kopalnia Jankowice, dzierżawi spółka Best-Eko. To tzw. punkt zlewny, do którego trafiają szambowiny z różnych nieruchomości w mieście. – O ile kiedyś przyjeżdżało tu kilka beczkowozów na tydzień, to teraz jest ich 30 dziennie. W dodatku często blokują nam wjazd, bo czasami przyjeżdżają trzy albo i cztery naraz – skarży się szefowa Polrenu. – Prawie w ogóle nie otwieramy okien. Powietrze w ubikacji jest dużo lepsze. Dwa razy w miesiącu odwiedzają nas właściciele ze Stanów Zjednoczonych. Jest nam przed nimi wstyd. Kto zezwolił na taki proceder? – pyta Wiesław Piecuch. Postanowiliśmy zasięgnąć języka w sanepidzie. Dowiedzieliśmy się, że nie ma aktów prawnych regulujących problem fetoru, bo dopiero trwają prace nad stosowną ustawą.
– Nieprzyjemne zapachy nie zagrażają życiu ani zdrowiu ludzi, więc nie możemy zająć się sprawą – wyjaśnia Lidia Lazar, zastępczyni dyrektora sanepidu w Rybniku. Według pracowników obu firm kolektor jest nieszczelny, a smród przechodzi rurami do pomieszczeń. – Nasze ubrania śmierdzą tak, że wstyd wracać do domu autobusem. Rodzina też narzeka – mówią Piotr Kuśka i Leszek Zając, pracownicy Polrenu. – Śmierdzi nawet trzysta metrów dalej, przy pierwszych blokach. Mogliby przenieść tę stację np. w głąb lasu – proponuje Waldemar Ladoń z Boguszowic. Temat podjął Roman Wójcik, szef bieruńskiego Oddziału Zakład Zagospodarowania Mienia Kompanii Węglowej, do którego należy teren, i zażądał od Best-Eko adaptacji punktu zrzutu ścieków, która uniemożliwi przedostawanie się smrodu do budynków.
Stanisław Oracz, wiceprezes Best-Eko, twierdzi, że obecnie kolektor i punkt zlewny są szczelne. Kanalizacja działa w systemie grawitacyjnym, a nie ciśnieniowym. – Przypuszczam, że fetor dochodzi z wadliwej instalacji kanalizacyjnej w budynkach. Niemniej na bieżąco uszczelniamy kolektor, który ma swoje lata. W punkcie zlewnym nie ma zbiornika. Nieczystości od razu trafiają do kanału, a stamtąd do oczyszczalni – wyjaśnia. Jak tłumaczy Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu, 14 września, na wniosek obu firm, odbyła się kontrola zrzutu ścieków. Nie stwierdzono jednak uciążliwości zapachowych ze stacji zlewnej. – Przedstawiciel Best-Eko zasugerował, że cała sytuacja może być związana z przenikaniem odoru do kanalizacji deszczowej, która jest załamana pod ulicą Patriotów i łączy się z kanalizacją sanitarną. W celu wyeliminowania takiej możliwości spółka zobowiązała się naprawić uszkodzenia kanalizacji deszczowej do końca roku – dodaje rzecznik.

1

Komentarze

  • mieszkaniec Boguszowic SMRÓD NA PATRIOTÓW 03 grudnia 2007 18:02Dziwne ,że nie ma komentarzy na ten temat ponieważ smród jaki się unosi w tej okolicy jest nie do wytrzymania i dochodzi do okolocznych bloków,jadąc samochodem trzeba zamykac wentylacje. Chciałerm podkreślic ,że przed remontem zlewni nigdy takiego smrodu nie było i tłumaczenie ,że jest w wszystko sprawne i nie ma nieszczelności jest nie do przyjęcia.

Dodaj komentarz