Zamiast na wysypisko, kilkadziesiąt okien trafiło do lasu. Drewno z pewnością zagospodarują okoliczni mieszkańcy, ale na miejscu zostanie mnóstwo szkła
Zamiast na wysypisko, kilkadziesiąt okien trafiło do lasu. Drewno z pewnością zagospodarują okoliczni mieszkańcy, ale na miejscu zostanie mnóstwo szkła

Ktoś wyrzucił do lasu leżącego przy ul. Kożdoniów między Rybnikiem a Jankowicami kilkadziesiąt drewnianych okien różnej wielkości. Przejeżdżając tamtędy, trudno ich nie zauważyć, bo jest od nich aż biało. Raczej na pewno nie jest to sprawka osoby prywatnej, która np. wymieniła w swoim domu stare, drewniane okna na nowe.
Okien tych jest tak dużo, że pod uwagę trzeba brać raczej skutki ich wymiany w jakimś większym budynku użyteczności publicznej. Firma, która dopuściła się tego czynu, prawdopodobnie pozbyła się w ten sposób kłopotliwego balastu. Okna powinny trafić przecież na wysypisko odpadów, ale to kosztuje. Trafiły więc do lasu, z czego wynika, że ten ktoś kompletnie nie przejmował się sprawą porządku i ochrony środowiska naturalnego. Okucia i mosiężne klamki sugerują, że okna te mogą pochodzić z jakiegoś przedwojennego budynku. – To zwykłe draństwo! Jak tu nie kląć? Ktoś powinien za to dostać zdrowo po dupie – mówi bez ogródek pan Jan, mężczyzna w sile wieku, który mieszka przy ul. Kożdoniów w Chwałowicach. Jak opowiada, jego znajomy, jadąc tędy rowerem w pierwszą sobotę grudnia, widział ciężarowego stara, z paki którego wyrzucano do lasu okna. Wszystko działo się ok. godz. 23. Znajomy niestety nie zdążył nic zrobić, bo gdy tylko podjechał bliżej, ciężarówka oddaliła się. Kłopot w tym, że to teren praktycznie bezpański, bo leżący między dwiema miejscowościami, już za tabliczką oznaczającą granice Rybnika. Jak wspomina pan Jan, zimą nikt tej drogi nawet nie odśnieża. Nasz rozmówca przyszedł tu z wózkiem. Pewnymi ruchami rozbiera okienne ramy na tzw. części pierwsze i układa w wózku.
– To dobre, suche, żywiczne drewno, które bardzo dobrze się pali. Idealnie nadaje się więc do pieca – mówi. Ubolewa natomiast, że sprawca bałaganu nie wyrzucił tego ładunku bliżej hałdy. – Wtedy ludzie wzięliby sobie całe to drewno na opał, a szkło i resztę spychacze zepchnęłyby na zwał. A tak co będzie? Jak wyzbiera się drewno, zostanie tu mnóstwo szkła i aż strach pomyśleć, co się może stać, gdy na wiosnę wtarabanią tu jakieś dzieci – martwi się pan Jan.



Pierwsi do okien dorwali się oczywiście złomiarze, którzy powyrywali już mosiężne klamki i dodatki, skąd się tylko dało. Okna z plastikowymi klamkami zostały praktycznie nietknięte, nie licząc kilku wybitych szyb. Polecamy sprawę pilnej uwadze odpowiednich służb, bo ktoś może się tu dotkliwie pokaleczyć. (WaT)

1

Komentarze

  • grzywa7771 hamstwo 13 grudnia 2007 10:27to bardzo przykre... kiedyś będąc na grzybach widziałem jak pewien Żuk podjechał, nota bene niedaleko mnie tak że ich widziałem ale odwróciłem głowę i poszedłem dalej bo zbierałem grzyby, pod las między Żorami a Rybnikiem. W miejscu tym była juz jakaś sterta odpadów więc pomyślałem sobie że to służby porządkowe Rybnika, bo byli ubrani na niebiesko, podjechały aby to uporządkować, tym czasem kiedy wróciłem leżała tam jeszcze większa sterta odpadków, prawdopodobnie z remontów jakiegoś pomieszczenia, w postaci resztek z płyt kartonowo-gipsowych, profili gipsu itp. byłem w szoku miałem zadzwonić na policję ale bardzo sie spieszyłem już do domu i "machnąłem ręką" dziś widzę że takie rzeczy się zdarzają częściej i trochę mi głupio że tak postąpiłem. To okropne draństwo i egoizm zachowywać się w dzisiejszych czasach w ten sposób, Jestem zbulwersowany!!!

Dodaj komentarz