Roman G. (z tyłu z kieliszkiem szampana) w czasie otwarcia pracowni tomografii w raciborskim szpitalu. Zdjęcie: Adam Misa
Roman G. (z tyłu z kieliszkiem szampana) w czasie otwarcia pracowni tomografii w raciborskim szpitalu. Zdjęcie: Adam Misa

Roman G., były zastępca dyrektora Szpitala Rejonowego w Raciborzu oraz były dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, został aresztowany na dwa miesiące. Wraz z dziewięcioma innymi osobami jest podejrzany o korumpowanie śląskiej służby zdrowia.
W zeszłą środę wszyscy podejrzani byli kolejno doprowadzani przed oblicze poznańskiej Temidy, gdzie przedstawiono im zarzuty. Roman G. został zatrzymany już dwa dni wcześniej przez funkcjonariuszy śląskiej ABW, a następnie dowieziony na przesłuchanie do poznańskiej prokuratury, która prowadzi postępowanie, gdzie przedstawiono mu zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych na łączną kwotę około 150 tys. zł. Sprawa wiąże się z ustawianiem przetargów na zakup sprzętu medycznego do placówek służby zdrowia, kierowanych przez zatrzymane osoby w latach 1999-2007. Śledztwo w tej sprawie toczy się od marca tego roku. Tak powiedziała nam ppłk Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW.
W zeszłym tygodniu trwały też przesłuchania i konfrontacje z dwoma przedstawicielami firmy Philips, w tym z Marianem R., który miał dostarczać szpitalom dane o sprzęcie. Został zatrzymany w sierpniu tego roku. Roman G. usłyszał zarzut trzykrotnego przyjęcia korzyści majątkowej (70 tys. zł i 20 tys. zł oraz 20 tys. marek) w czasie, kiedy był zastępcą dyrektora szpitala w Raciborzu. Tak powiedział prokurator Andrzej Laskowski, rzecznik poznańskiej prokuratury. Dodaje, że chodzi o lata 1999-2002 oraz łapówki w związku z przetargami na aparaty rentgenowskie, tomografy komputerowe i wyposażenie pracowni kardiologicznych. Roman G. miał wpisywać do specyfikacji takie warunki techniczne sprzętu, że jedynym dostawcą mogła być jedynie firma Philips. W ramach wdzięczności miał otrzymywać 5 proc. wartości sprzętu. Roman G. nie przyznaje się do winy. Zarzuty odpiera też jego obrońca Leszek Piotrowski. – Mojemu klientowi można by ewentualnie zarzucić przyjęcie 70 tys. zł, jednak w czasie, kiedy miało dojść do popełnienia tego przestępstwa, on nie pracował już w raciborskim szpitalu – mówi mecenas Leszek Piotrowski. 44-letniemu Romanowi G., który mieszka w Raciborzu, grozi kara do 10 lat więzienia. Decyzję o osadzeniu go w areszcie śledczym sąd poznański podjął wieczorem 5 grudnia. Za kratki, ale na trzy miesiące, trafili jeszcze Grzegorz Sz., wicemarszałek województwa śląskiego, oraz Jaromir W., dyrektor szpitala wielospecjalizacyjnego w Gliwicach.
Cztery osoby mogą wyjść na wolność po wpłaceniu poręczenia majątkowego w kwotach od 100 do 200 tys. zł. Dwie wypuszczono po przesłuchaniu, obejmując je policyjnym dozorem. Decyzje o zastosowaniu aresztu nie są prawomocne. Mecenas Piotrowski zapowiedział złożenie odwołania i zażalenia na zatrzymanie. Jeśli tak się stanie, odwołanie złoży też prokuratura.

Komentarze

Dodaj komentarz