Wychowankowie RKM-u byli w tym roku najlepszą juniorską drużyną w kraju. Kibice liczą, że młodzieżowcy ci będą w przyszłości odnosić sukcesy również wśród seniorów. Zdjęcie: Wacław Troszka
Wychowankowie RKM-u byli w tym roku najlepszą juniorską drużyną w kraju. Kibice liczą, że młodzieżowcy ci będą w przyszłości odnosić sukcesy również wśród seniorów. Zdjęcie: Wacław Troszka

Sezon transferowy powoli dobiega końca. Oficjalnie skończy się 31 stycznia, ale rynek jest już mocno przebrany. Niestety transferowa karuzela co roku kręci się w mniej cywilizowany sposób. Zagraniczne gwiazdy doją polskie kluby, inkasując bajońskie sumy, choć ścigałyby się w polskiej lidze nawet gdyby płacono im tu o połowę mniejsze honoraria. Nikomu już nie można wierzyć na słowo, a informacje o uzgodnieniu warunków startów z tym czy innym klubem zawodnicy puszczają w eter na ogół tylko po to, by inny klub zaproponował im jeszcze więcej. Coroczne przeprowadzki gwiazd z klubu do klubu wielu kibiców przestają już bawić, bo co z tego, że w przyszłym roku mistrz świata, Polski, Anglii czy Szwecji będzie jeździł w naszej drużynie, skoro po sezonie najprawdopodobniej postawi cały klub pod ścianą i zażąda jeszcze większych pieniędzy albo przejdzie tam, gdzie zapłacą mu więcej. Wiele klubów działa w myśl starego, polskiego imperatywu: zastaw się, a postaw się... Nie sztuka kupić największe gwiazdy, zdobyć tytuł mistrza Polski, a dwa lata później podejmować w klubie komornika.
W zespole Rybnickiego Klubu Motorowego nastąpią wręcz epokowe zmiany. Do Ostrowa przeszedł Anglik Chris Harris, lider, jakiego rybnicka drużyna nie miała od kilku już sezonów. Z Gdańskiem, rzekomo nie do końca świadomie, związał się Rosjanin Renat Gafurow. Martin Smolinski podpisał kontrakt w Grudziądzu, a chimerycznie jeżdżący Australijczyk Rory Schlein chce ścigać się w Atlasie Wrocław, choć moim zdaniem do ekstraligi nie bardzo się nadaje. Szlagierem miało być pozyskanie młodego, ambitnego wychowanka klubu z Lublina Daniela Jeleniewskiego, ale i on po obwieszczeniu światu, że wybrał RKM, wywinął numer i podpisał kontrakt we Wrocławiu. Teraz w wywiadach przeprasza włodarzy RKM-u, tłumacząc, że barwy klubowe zmieniał pierwszy raz w życiu. Zawodnikami RKM-u, według wszelkich znaków na ziemi i niebie, zostali w tej sytuacji Piotr Świderski (24 lata, ostatnio Zielona Góra, 47. miejsce na liście rankingowej ekstraligi) i wychowanek Stali Rzeszów Maciej Kuciapa (32 lata, 43. w ekstralidze). Zakontraktowano również 22-letniego Szweda Sebastiana Aldena (ostatnio Zielona Góra). Nieco z konieczności prezes Aleksander Szołtysek zapowiada, że raz jeszcze spróbuje zainwestować w talent rybnickich juniorów, którzy jesienią na swoim torze pewnie wywalczyli tytuł drużynowych mistrzów Polski.

– Kontraktowanie zawodników już się w RKM-ie skończyło?
– Nie do końca. Jest jeszcze dwóch zawodników, którzy w minionym sezonie jeździli w ekstralidze, a z którymi uzgodniliśmy już warunki ewentualnych kontraktów. Problem w tym, że nie wiem, czy nas będzie na to stać, i mówię o tym otwarcie. Chciałbym, byśmy mieli w zespole trzech wartościowych seniorów. Maciej Kuciapa rekomendacji nie potrzebuje, to prawdziwy profesjonalista i sądzę, że dla naszych juniorów stanie się wzorem do naśladowania. I on, i Piotr Świderski mają za sobą nie najlepszy sezon w ekstralidze. Wierzę, że w naszej drużynie odbudują swą dyspozycję, podobnie jak kiedyś zrobił to Mariusz Staszewski. Mam nadzieję, że to zawodnicy, którzy chcą jeszcze w żużlu coś osiągnąć.

– Rozstał się z klubem Renat Gafurow...
– Jego odejście z klubu to przykra niespodzianka. W umówionym terminie rozliczyliśmy się z nim z wszystkich zaległości. Z Lotosem Gdańsk podpisał on kontrakt jeszcze przed okresem transferowym i można go było skutecznie zakwestionować, bo sam zawodnik deklarował potem chęć pozostania w Rybniku. Prezes gdańskiego klubu postawił jednak Gafurowa pod ścianą i na dziś sprawa jest przesądzona. Ja mam nadzieję, że Denis Gizatulin, który pozostał w RKM-ie, udowodni wreszcie, że nieprzypadkowo zdobył tytuł najlepszego żużlowca Rosji. Przykrą niespodzianką było też zachowanie Daniela Jeleniewskiego.
Wystosowaliśmy do niego pismo i czekamy na odpowiedź z wyjaśnieniami. Z punktu widzenia prawnego umowa słowna też ma swoją wagę. Zresztą informacja o tym, że zdecydował się on na jazdę w RKM-ie, znalazła się na jego własnej stronie internetowej. Wszystkie warunki były przecież z nim uzgodnione i czekaliśmy tylko na podpisany kontrakt, który odebrał od nas jego menadżer. Tym razem nie ustąpimy i skierujemy stosowne pisma do Głównej Komisji Sportu Żużlowego, a nawet Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Nie chodzi nam już tyle o ściągnięcie do nas Jeleniewskiego siłą, ale o korzystne sfinalizowanie transferu Piotra Świderskiego, który jest jeszcze związany kwotą transferową z wrocławskim klubem. Z różnych źródeł dowiaduję się, że Jeleniewski otrzymał od trenera Marka Cieślaka, który jest i trenerem Atlasu Wrocław, i trenerem kadry, propozycję występów w kadrze. Jeśli miejsca w kadrze rozdaje się, by skusić zawodnika do przejścia do tego czy innego klubu, to mamy do czynienia z prawdziwym skandalem. Oczywiście wiele osób tego nie dostrzega i winą za brak Jeleniewskiego w składzie RKM-u obarcza zarząd naszego klubu czy mnie osobiście.
Do Głównej Komisji Sportu Żużlowego wysłaliśmy też nasz kontrakt z Rory Schleinem i według komisji wciąż jest on naszym zawodnikiem. Z tego, co wiem, on sam chce startować również we Wrocławiu. Jak to się wszystko skończy, trudno powiedzieć. Próbujemy się z nim skontaktować, ale bez powodzenia. Nie ma się co łudzić, po dwóch kosztownych sezonach, w których walczyliśmy o awans do ekstraligi, w przyszłym będziemy mieć drużynę na środek tabeli. Z takim składem walka o awans raczej nam nie grozi. Bardzo liczę na to, że nasi juniorzy z drużyny Młodzieżowych Drużynowych Mistrzów Polski, podpatrując krajowych seniorów, sporo się nauczą. Mam nadzieję, że doczekamy się wreszcie mocno scementowanej drużyny, w której jeden będzie ręczyć za drugiego. Nie jestem desperatem i nie położyłem na szalę wirtualnych pieniędzy, których nie było.
Zrobiliśmy wszystko, by zatrzymać w Rybniku Harrisa. Pierwsze rozmowy w tej sprawie odbyliśmy z nim już w lipcu. Potem dzięki pomocy kilku sponsorów, którzy byli skłonni wyłożyć niemałe pieniądze, wszystko było już uzgodnione i czekaliśmy tylko na jego przyjazd do Rybnika. Nagle dwa dni przed uzgodnionym terminem przyjazdu zadzwonił do nas menedżer Harrisa i poinformował nas, że ktoś przebił naszą ofertę o 50 proc. Ba, nie dano nam nawet szansy na kontynuowanie rozmów, bo gdy zapytaliśmy menadżera, czy możemy jeszcze negocjować, powiedział nam, że sprawa jest już przesądzona. Myślę, że było im po prostu wstyd. Na pewno pieniądze, które zarobił w naszym klubie, pomogły mu odnieść sukces w Grand Prix, ale dla zawodników zagranicznych na ogół nie ma sentymentów. Kilka lat wcześniej aktualny mistrz świata Nicki Pedersen zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata, startując w naszym klubie. W tym tytule nasz klub też miał pewnie swój finansowy udział.

– A jak na dziś wygląda sytuacja finansowa klubu?
– Nie ukrywam, że mamy jeszcze zobowiązania finansowe. Ostatnio podpisaliśmy ugodę z Romanem Poważnym. Coraz więcej dużych firm działających w Rybniku i okolicy ma swoje centra decyzyjne daleko stąd, a tam mało kto się przejmuje żużlem w Rybniku. Nie jesteśmy jedynym klubem w Rybniku, który boryka się z kłopotami finansowymi. Widzimy wszyscy, jak funkcjonuje polski żużel. W jakimś klubie pojawia się bogaty sponsor, klub kompletuje silny skład i gromiąc rywali zdobywa mistrzostwo Polski. Potem, gdy sponsor z różnych względów się wycofuje, okazuje się, że klub ma kłopoty ze skompletowaniem przeciętnego choćby składu. Przykład Piły czy ostatnio Tarnowa niczego nie nauczył.
Chory jest cały system, w którym funkcjonuje polski żużel. Zawodowa ekstraliga wyrwała się właściwie ze struktur Polskiego Związku Motorowego, natomiast I i II liga nadal w nich tkwi. Tylko Polsce żużel nie ma swojej własnej federacji. Jesteśmy zrzeszeni w PZM, który nie zawsze reprezentuje interesy naszego środowiska. W sztuczny sposób utrzymuje się u nas trzy ligi. Co roku w I lidze walczą o awans trzy, cztery zespoły, które dysponują silnym składem i sporym budżetem i spokojnie mogłyby występować w ekstralidze. Inna sprawa to kwestia dopuszczenia do naszych rozgrywek drużyn zagranicznych, które są dopuszczane do rozgrywek na zupełnie innych zasadach niż polskie zespoły. My musimy złożyć dziesiątki dokumentów, by otrzymać licencję, a one są traktowane bardzo gościnnie. Inna sprawa to kwestia kosztów, które generują dalekie, zagraniczne wyjazdy. Do I ligi awansował w tym roku łotewski Daugavpils i już w drugiej kolejce czeka nas wyprawa na Łotwę. To polskie kluby ponoszą koszty, ale nikt się nas o zgodę na przyjmowanie do polskich rozgrywek drużyn z Łotwy czy Węgier nie pytał.

– Zarząd ocenił zapewne pracę trenera Mirosława Korbela w minionym sezonie...?
– Powiem szczerze, że miałem nadzieję, iż więcej wyniesie on z wcześniejszej współpracy z trenerem Łosiem, a potem Czesławem Czernickim. Nie ulega jednak wątpliwości, że to Mirosław Korbel poprowadzi zespół w przyszłym roku. Mam nadzieję, że pomoże mu w tym bardzo doświadczony Maciej Kuciapa. Liczę na to, że z tego wszystkiego, co wydarzyło się w tym roku, nasz trener wyciągnie odpowiednie wnioski.

– A co z Rafałem Szombierskim?
– Wiąże go z nami ważny kontrakt, ale wiemy też, że ma do rozwiązania sporo problemów związanych m.in. z jego sprawami zawodowymi. Nieraz pomagaliśmy mu i jako klub, i prywatnie, ale wszystko wskazuje na to, że to sam zawodnik odpiłowuje gałąź, na której siedzi. Już nieraz padły z jego ust pod naszym adresem słowa, na które na pewno żeśmy sobie nie zasłużyli. Mamy ważny kontrakt, ale ja nie będę go na siłę trzymał w Rybniku. Rok temu miał przejść do Gniezna i wtedy działacze tamtejszego klubu wypowiedzieli się, że za jego wypożyczenie chcemy tyle, że Start zostałby sponsorem strategicznym RKM-u. Dziś mogę to już powiedzieć, że chodziło wtedy o kwotę 50 tys. zł i to rozłożoną na trzy raty płatne w trakcie sezonu. Za wypożyczenie takiego zawodnika to naprawdę niewiele. Wiem, że jest nim zainteresowany Tarnów. Bardzo proszę, na pewno się dogadamy, choć oczywiście będziemy chcieli odzyskać choć część pieniędzy, które nasz klub zainwestował w tego zawodnika, o czym zresztą stanowią konkretne zapisy w jego kontrakcie. Podobnie było przecież ze Zbyszkiem Czerwińskim, który w trakcie minionego sezonu przeszedł do Ostrowa. Staramy się na sprawy kadrowe patrzeć bardzo rozsądnie.
Ważny kontrakt z klubem ma również Roman Poważny, któremu zalegamy jeszcze niewielką kwotę. To zawodnik, który dobrze spisuje się przede wszystkim w meczach wyjazdowych. Wszystko będzie zależeć od warunków, które ostatecznie zaproponuje. Wiemy, że buduje dom, więc na dobrych występach w lidze powinno mu zależeć. Na pewno nie będzie liderem zespołu, ale stać go na to, by być zawodnikiem wartościowym. Ważny kontrakt łączy z nami również Romana Chromika. Musimy się jeszcze zastanowić, co zrobić z naszą liczną gromadką juniorów. Wszystkich wyposażyć w bardzo dobry sprzęt na pewno nie damy rady.

1

Komentarze

  • KANARO Z TILBURGA Ciezkie czasy dla rekinów!!! 20 grudnia 2007 01:15Gdzie te czasy jak rządził ROW???Wtedy liczyły sie dwie rzeczy;honor i kibice,a teraz pieniądz-wstyd!!!Mam nadzieje że nasz narybek pokarze jak w tym mijajacym sezonie-brawo!!!Mam nadzieje że Kuciapa pokarze wszystkim to co kiedys jak jezdził przeciwko RKM!!!

Dodaj komentarz