Po dziewięciu miesiącach Prokuratura Rejonowa w Rybniku zakończyła śledztwo w sprawie Andrzeja K., znanego ginekologa. Sprawdziła jego działalność w ciągu ostatnich pięciu lat, przesłuchała kilkuset świadków, wśród nich kobiety, którym lekarz wykonał zabiegi, a 31 grudnia 2007 roku wystosowała do sądu akt oskarżenia.
– Z materiałów, jakie udało się nam zebrać, wynika, że w ciągu tych pięciu lat lekarz przeprowadził 102 nielegalne aborcje – mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. Według śledczych Andrzej K. wykonywał je w swoim gabinecie w Rybniku. Ceny zależały albo od grubości portfela pacjentek, albo od ich determinacji, albo też od stopnia zaawansowania ciąży, a wahały się od 350 zł do 3,5 tys. zł. – Lekarz zarobił na tym procederze około 130 tys. zł. Na taką kwotę zabezpieczono jego majątek, a pieniądze zgodnie z prawem przepadają na rzecz skarbu państwa – wyjaśnia pani prokurator. W trakcie dochodzenia ustalono też, że ginekolog za pieniądze wystawiał zwolnienia górnikom z kopalń Jankowice i Chwałowice.
– Przyczyny w wielu przypadkach były wręcz kuriozalne: ból zęba, próchnica czy problemy urologiczne. Ci pacjenci nie leczyli się u doktora ani przed wystawieniem L4, ani po jego upływie. W kilku przypadkach wystawił zwolnienie w związku z opieką nad żoną, która nie była jego pacjentką i w czasie rzekomej choroby przebywała w pracy. Za wypisanie jednego zwolnienia trzeba było zapłacić od 20 do 50 zł – informuje prokurator Breisa. Jak dodaje, stwierdzono wystawienie 34 lewych zwolnień. Andrzej K. nie przyznaje się do winy. Odnośnie aborcji stwierdził, że była to przysługa wyświadczona kobietom w potrzebie.
Odnośnie zarzutu wystawiania zwolnień górnikom wyjaśnił, że jako lekarz może leczyć różne przypadki, a co za tym idzie również wystawiać L4. Jak wyjaśnia prokurator Breisa, za dokonanie nielegalnej aborcji grozi kara do trzech lat więzienia, a za oszustwa i poświadczanie nieprawdy do ośmiu lat. Sąd może też zakazać ginekologowi wykonywania zawodu. Odrębne postępowanie w sprawie Andrzeja K. prowadzi Okręgowa Izba Lekarska. Ginekolog przebywa w areszcie śledczym, gdzie trafił po zatrzymaniu 1 kwietnia 2007 roku.
Andrzeja K. czeka jeszcze jedno postępowanie. Prokuratura zbada sprawę postawienia błędnej diagnozy u dwóch pacjentek. W jednym przypadku lekarz po stwierdzeniu obumarcia ciąży skierował pacjentkę na zabieg do szpitala w Żorach, gdzie podczas badań okazało się, że wszystko jest w porządku. (MS)
Komentarze