Bandzior na wolności

Ofiarą jest Patryk Ł. Od kilku tygodni przebywa w szpitalu w Żorach. Trafił tu z licznymi obrażeniami głowy, ciała i siniakami. Po kilku dniach doszły problemy z układem nerwowym, w tym zaburzenia świadomości. Teraz 15-latek zachorował na zapalenie mózgu. Jest przewożony na neurologiczne konsultacje z jednego ośrodka do drugiego. Przed nim jeszcze wiele tygodni leczenia, a potem rehabilitacji. Tymczasem jego oprawca cieszy się wolnością. To Tomasz R., dobrze znany miejscowej policji. – Już wcześniej bywał agresywny wobec innych. Poza tym jest nam znany z innych zachowań i przejawów demoralizacji – mówi st. asp. Kamila Siedlarz, oficer prasowy żorskiej komendy.

W oku kamery
Tomasz R. pobił Patryka 10 stycznia. Policja zatrzymała go pięć dni później. Wszystko działo się na ul. Dworcowej. Całe zdarzenie zarejestrowała jedna z kamer monitoringu znajdującego się tam supermarketu. Była godz. 7.20. Patryk szedł chodnikiem do szkoły, kiedy podjechał rowerem Tomasz R. Zsiadł z bicykla i najpierw coś powiedział do Patryka, potem rzucił się na niego, a w końcu przewrócił na ziemię i zaczął go kopać, gdzie popadnie. – Nawet skakał mu po głowie – mówi Kamila Siedlarz. Zajściu przyglądał się kolega 16-latka. Potem Tomasz R. wsiadł na rower i odjechał razem z kumplem. Po zatrzymaniu trafił do policyjnej izby dziecka w Bielsku-Białej.
Mundurowi skierowali sprawę do sądu rodzinnego razem z wnioskiem o umieszczenie Tomasza R. w poprawczaku. Do wniosku dołączono zapis monitoringu, gdzie dobrze widać, że chłopak zachował się jak sadysta. W minioną środę, 16 stycznia, Temida odrzuciła wniosek policji i zdecydowała o umieszczeniu chłopaka w ośrodku socjoterapeutycznym dla nieletnich. Sędzia stwierdził, że tam zajmie się nim psycholog. Jednak Tomasz R. nieprędko trafi do ośrodka, bo na miejsce w takiej placówce trzeba czekać przeciętnie nawet do półtora roku. Chłopiec wrócił więc do domu i to z pompą, bo w eskorcie policji. Zarówno mieszkańcy, jak i mundurowi nie kryją zdenerwowania.

Znowu zaatakuje?
Zgodnie twierdzą, że zanim mały sadysta trafi do ośrodka, znowu kogoś skatuje. To tylko kwestia czasu. – Taka decyzja sądu tylko utwierdzi go w przekonaniu, że jest bezkarny. A nawet jak kolejny raz stanie przed sądem, to na pewno znowu nie poniesie kary. I potem dziwić się, że takie są efekty tego bezstresowego wychowania – irytuje się Albin Brzoza. Jeśli jednak okaże się, że Patryk w wyniku pobicia doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu, co stwierdzą lekarze, sprawa wróci do sądu. – Wtedy wystąpimy z kolejnym wnioskiem o umieszczenie sprawcy w poprawczaku, ale już nie z powodu pobicia, ale ciężkiego uszkodzenia ciała – mówi Kamila Siedlarz.



W sprawie Patryka Ł. bulwersuje jeszcze jedno: znieczulica. Nikt nie zainteresował się leżącym na chodniku skatowanym chłopcem. Nikt nawet nie starał się mu pomóc, choć zaczęły już nim wstrząsać drgawki. Tę brutalną prawdę widać na zapisie monitoringu, bo trzech przechodniów przeszło obok obojętnie. Dopiero czwarty wezwał karetkę. (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz