Za parkowanie i złomowanie porzuconych samochodów zapłacą prawdopodobnie podatnicy
Za parkowanie i złomowanie porzuconych samochodów zapłacą prawdopodobnie podatnicy

19-letni ford sierra i o dwa lata młodszy polonez to dwa najnowsze nabytki Rybnika. Samochody zostały porzucone w mieście w październiku 2006 i czerwcu 2007 roku. Rutynowa właściwie sprawa przejęcia dwóch porzuconych aut wywołała na forum rady miasta długą dyskusję na temat absurdalnych przepisów. Skazują one gminy na ponoszenie kosztów utylizacji samochodów porzuconych na ich terenie, a zalegających w tzw. pasie drogowym.
Co pewien czas radnym przychodzi podejmować podobne uchwały. Po wstępnych oględzinach policjanci stwierdzili, że oba wozy nie nadają się do użytku. Komenda wydała dyspozycję i oba odholowano na parking strzeżony Rybnickich Służb Komunalnych przy ul. Jankowickiej. Magistraccy urzędnicy zwrócili się do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców z wnioskiem o podanie na podstawie numerów silników i nadwozi ich właścicieli. Okazało się, że polonez jest zarejestrowany w Gliwicach, a ford w Jastrzębiu. Po dotarciu do właściciela forda okazało się, że ten sprzedał go rybniczaninowi. Ten jednak trafił do więzienia, zanim przerejestrował samochód na siebie. Skończyło się na deklaracjach, które mogłyby zostać spełnione dopiero po wyjściu nabywcy z zakładu karnego. Właścicielowi poloneza wysłano z kolei dwa wezwania do usunięcia samochodu z parkingu, ale żadnej reakcji się nie doczekano. Jak wyjaśniła radczyni prawna Łucja Pierchała, w takich przypadkach, po upływie sześciu miesięcy, miasto staje się właścicielem wraku z mocy ustawy: – Urządzono nas tymi przepisami. Kosztami utylizacji nie można obciążyć kogoś, kto nie jest już właścicielem samochodu.
– Takich kukułczych jaj może być więcej – mówił Franciszek Kurpanik. Skoro miastu można praktycznie bezkarnie podrzucać wraki, to pewnie znajdą się chętni, którzy zechcą pozbyć się problemu na koszt miasta.
Samochody, które stały się własnością miasta, stoją dziś na parkingu Rybnickich Służb Komunalnych i wkrótce zostaną prawdopodobnie zezłomowane.
– Po pół roku stania pod chmurką te auta zmieniają się w złom, a nawet gdyby jeszcze były na chodzie, to opłata za holowanie i parkowanie przewyższa ich wartość – mówi Edward Kucharczyk, dyrektor RSK.
Prezydent Adam Fudali przestrzega, że właściciel takiego podrzuconego samochodu zamiast groszy wydanych na legalne złomowanie może zostać obciążony kwotą nawet 6 tys. zł. Pytanie tylko, czy uda się te należności wyegzekwować? Cztery lata temu, po podobnych perypetiach, RSK wyzłomowały wiekowego malucha. Dochodzenie w sądzie egzekucji należności nie przyniosło wtedy żadnych wymiernych rezultatów.

1

Komentarze

  • AG 04 maja 2008 11:18czy ktos wie gdzie jest ta żółta skoda favorit

Dodaj komentarz