20022708
20022708


Mieszka tu od 45 lat. 35 lat był na kopalni Chwałowice strzałowym. W 1955 roku ożenił się i zamieszkał razem z teściami. Szybko dostał przydział z kopalni na pokój z kuchnią w nowych blokach. Mieszkanie było jednak „zimne” i z żoną źle się tam czuli. Zamienili więc je na pokój z kuchnią na familokach. Mieszkają tu do dziś.– Kiedyś w co drugim ajnfarcie była studnia z ręczną pompą. Potym kopalnia doprowadziła woda do budynków – wspomina pan Alojzy. W mieszkaniu ma tylko umywalkę. Pięć lat temu razem z sąsiadem zbudowali w piwnicy pod schodami ubikację. Pod oknami rozciąga się jego przydomowy ogródek. – Zamiast do sklepu wychodza do ogródka. Wszystko, co potrzeba do obiadu, tam mom: kapusta, ogórki, pietruszka...Na początku XX wieku Gwidon Henckel von Donnersmarck rozpoczął najpierw wiercenie badawcze, a potem drążenie szybów i budowę kopalni. „Donnersmarckgrube” otwarto oficjalnie 2 września 1907 roku. Dwa lata wcześniej wybudował trzy domy dla swoich robotników, tzw. szlafhauzy. W następnych latach wzdłuż głównej drogi prowadzącej z Rybnika do Świerklan powstała cała robotnicza osada, nazywana też kolonią. W roku 1912 liczyła ona 58 domów ośmiorodzinnych i sześć czterorodzinnych. Przed I wojną światową w tej nowej robotniczej dzielnicy zamieszkało ponad 500 rodzin. Samodzielne wtedy Chwałowice przestały być miejscowością rolniczą, a stały się znaczącym ośrodkiem przemysłowym. Po wschodniej stronie drogi były aż trzy rzędy bliźniaczych familoków, dziś stoją już tylko dwa.– Tę ostatnią pierzeję zaczęto wyburzać w połowie lat 70. Dla mnie i kolegów z podwórka był to wtedy najlepszy plac zabaw w okolicy – wspomina Mariusz Mazurek, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Centrum”. W 1998 i 1999 przejęła ona od kopalni osiedle familoków. Dziś w 43 budynkach są zameldowane 932 osoby.Młode rodziny, które tu się wprowadzają, modernizują surowe XIX-wieczne wnętrza. W zdecydowanej większości mieszkań są już łazienki. Na całym osiedlu jest też kilkanaście dużych mieszkań, które powstały z połączenia dwóch małych. Najczęściej dzieje się tak, gdy umiera ktoś ze starych lokatorów. W kilku przypadkach połączono nawet mieszkania znajdujące się na parterze i pierwszym piętrze. – Wszystko zależy od inwencji projektanta, możliwości technicznych i obowiązujących przepisów – wyjaśnia Marek Truszkowski, inspektor ds. technicznych spółdzielni Centrum.Nie wszystkie zmiany wychodzą tej XIX-wiecznej enklawie na dobre, ale przecież ludzie chcą żyć i korzystać z dobrodziejstw postępu technicznego. Kilka lat temu fasadami familoków zawładnęły anteny satelitarne. Pasują jak wół do karety, ale któż by się przejmował. Jeszcze w czasach, gdy właścicielem kolonii była kopalnia, budynki gospodarcze między familokami mieszkańcy zaczęli przerabiać na garaże.– To osiedle to nasze oczko w głowie – zapewnia prezes Mazurek. Wpływy ze stosunkowo niskich czynszów są niewielkie, w jednym budynku mieszka przecież tylko osiem rodzin, tymczasem na remonty i ewentualne modernizacje trzeba wydać majątek.– Na razie udało nam się powstrzymać degradację tych budynków. W połowie z nich wymieniono już instalację elektryczną. Stara, która przewidywała jedno gniazdko na mieszkanie, nie wytrzymywała już obciążeń. Udało nam się też gruntownie wyremontować sporo dachów – mówi prezes Mazurek.W każdym budynku jest woda, gaz i kanalizacja. Ta ostatnia to prowizorka, ścieki trafiają do starych dołów kloacznych, a stamtąd na przepompownię. Plan rozbudowy sieci kanalizacyjnej w mieście przewiduje również skanalizowanie osiedla przy ul. 1 Maja w Chwałowicach. Ma to nastąpić w latach 2005-2006.– Przygotowując teren pod kanalizację, chcielibyśmy wyburzyć przynajmniej część budynków gospodarczych. W ich miejsce mogłyby powstać zieleńce, place zabaw i miejsca parkingowe dla aut. Oczywiście nie zamierzamy burzyć wszystkiego. Jeden lub dwa takie budynki można zostawić, by każdy mógł zobaczyć, jak to osiedle wyglądało kiedyś – mówi Iwona Gojny, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.Czy zostaną wyburzone, jeszcze nie wiadomo. Cała kolonia – unikatowa w skali regionu – jest objęta ochroną konserwatorską.Panuje tu niezwykła atmosfera – to w końcu osiedle wielopokoleniowe. Chłopcy gonią za piłką, dziewczynki bawią się w sklep, rodzice piją na ławce przed familokiem kawę, zaś dziadkowie najczęściej patrzą na wszystko z góry, przez okno. Starsi ludzie, jak wszyscy są różni, jedni przywykli do zmian, inni, jak np. Władysław Feliks, wspominają stare dobre czasy:– To już nie są ci ludzie, co tu żyli kiedyś. Teraz jest dużo krzyku, a łebonie jeszcze o 22 lotają i wrzeszczą. Kiedyś ludzie dbali tu o porządek... Była dyscyplina: jak już było po ósmej, to dzieci szły spać – wspomina. Urodził się w Opolu. Do Chwałowic przyjechał za chlebem. W familoku mieszka od 1923 roku.
1

Komentarze

  • chwałowiczanka`studentka* lubię to :) 29 kwietnia 2011 17:50w Chwałowicach, na familokach mieszkam od urodzenia, czyli 21 lat. może i to nie jest powalająca liczba ale mimo to czuję się bardzo związana z tym miejscem. osobiście odbieram wszelkie zarzuty wobec familoków, mimo, iż nie wyglądają one jak nowoczesne, wspaniałe bloki rodem z Warszawy to przynajmniej mają "swoją" historię. dużo "widziały", mają porządne pokoje z 3m wysokością :D a latem i jesienią ulica 1-go Maja z kasztanami, czerwoną cegłą, widoczną wieżą kościoła i trawnikami wygląda po prostu pięknie:):) mówcie co chcecie, zdania nie zmienię! ;) mam zamiar mieszkać tu całe życie:):):):)):) (w tym roku MÓJ familoczek obchodzi 100wę! jestem dumna:D)

Dodaj komentarz