Lokatorzy bloku przy ul. Kusocińskiego parkują swoje samochody w kałużach
Lokatorzy bloku przy ul. Kusocińskiego parkują swoje samochody w kałużach

Lokatorzy klatek 36-40 bloku przy ul. Kusocińskiego od lat nie mogą doczekać się parkingu dla swoich samochodów. Wszelkie prośby kierowane do zarządu Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej nie przyniosły skutku.
Gdy przed 28 laty wprowadzali się do nowego wówczas bloku, nikt nie zwracał uwagi na fakt, że przed ich klatkami nie ma wyasfaltowanego parkingu. Wówczas każdy zadowolony był z nowego mieszkania. Nie wszyscy też byli szczęśliwymi posiadaczami samochodów. Jednak z czasem pod blokiem zrobiło się ciasno. Kiedy pojawiły się problemy ze znalezieniem miejsca do parkowania, spółdzielnia zareagowała. Część terenu pod blokiem wyłożono betonowymi płytami. Prowizoryczne rozwiązanie, jak to najczęściej bywa, okazało się najtrwalsze. Jednak i to nie wystarczyło. Samochodów przybywało, a miejsc parkingowych nie.
Przed trzema klatkami przez długi czas funkcjonował plac zabaw dla dzieci. Przed paroma laty został on przeniesiony na drugą stronę bloku. Zrobiło się miejsce na rozbudowę parkingu. Nic z tego. Spółdzielnia nie ma środków na taką inwestycję.
– Jak ktoś z nas kupi meble, to musi je przenosić po 30-40 metrów. Samochody ciężarowe tu nie podjadą, bo zapadną się w błocie – mówi jeden z mieszkańców. Lokatorzy nie przejmują się już faktem, że kiedyś przed ich klatkami był skwer. Od kilku lat parkują samochody na nieutwardzonym podłożu.
– Gdzieś to auto trzeba zostawić – mówi Zbigniew Dulewicz. Przypomina, że sprawę parkingu poruszył na zebraniu spółdzielczym. Jednak przedstawiciele zarządu Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej tłumaczą się, że nie mają pieniędzy na rozbudowę miejsc postojowych przy ul. Kusocińskiego. – Prezes powiedział mi, że na ocieplenie naszego bloku spółdzielnia zaciągnęła kredyt. Dopóki go nie spłaci, to nie ma szans na jakiekolwiek inne inwestycje – mówi Dulewicz.
Lokatorzy wzięli więc sprawy w swoje ręce. Zamówili dwie wywrotki piasku. Usunęli krawężniki, które utrudniały wjazd na trawnik. W ten sposób urządzili na nim prowizoryczny parking. Na niewiele się to zdało. Deszcze wypłukały piasek. Zamiast trawnika zrobiło się błoto. Teraz w deszczowe dni lokatorzy do swoich samochodów muszą wychodzić w kaloszach. Auta stoją bowiem w ogromnych kałużach.
– Nie rozumiem, jak można mówić, że nie ma pieniędzy na budowę parkingu – mówi Leszek Pietrzak.
Zwraca uwagę, że na placu przy wjeździe na parking od kilkunastu lat spółdzielnia dzierżawi powierzchnię kilku handlowcom.
– Tam z powodzeniem moglibyśmy parkować, ale teren został zajęty pod prowadzenie działalności gospodarczej. Nie mam nic przeciwko temu. Jednak zyski z dzierżawy tego terenu mogły zostać przeznaczone na budowę parkingu – mówi Pietrzak.
Lokatorzy liczą, że w końcu uda im się przekonać kierownictwo spółdzielni do swoich argumentów.
– W końcu płacimy czynsze. Możemy też czegoś wymagać – konkluduje Zbigniew Dulewicz.

Komentarze

Dodaj komentarz