Zadaszenie ma chronić przechodniów przed efektami zaniedbań właścicieli kamienicy
Zadaszenie ma chronić przechodniów przed efektami zaniedbań właścicieli kamienicy

Co gorsza właściciel dwóch trzecich części kamienicy, znany rybnicki ginekolog Jan K., z zupełnie innych powodów usłyszał prokuratorskie zarzuty i od lata ubiegłego roku przebywa w areszcie. By chronić przechodniów przed gruzem, który może im spaść na głowy, miasto na wniosek inspektora nadzoru budowlanego wybudowało na chodniku biegnącym przy kamienicy tunel z desek.
Budynek stoi pusty. Już w 2000 roku inspektor nadzoru budowlanego wydał nakaz wyłączenia z użytkowania wszystkich kondygnacji powyżej parteru. Rok później wydał kolejny nakaz dotyczący tym razem wyłączenia z użytkowania parteru. Wtedy też nakazał ówczesnemu zarządcy budynku – tę rolę pełnił wtedy Jan K. – zabezpieczenie uszkodzonych elementów budynku. Chodziło o będące w najgorszym stanie balkony i wykusze. Dodatkowo zobowiązał Jana K. do umieszczenia na budynku tablicy informującej o stanie zagrożenia dla przechodniów. Zarządca budynku odwołał się od drugiego nakazu dotyczącego parteru kamienicy, ale w październiku 2002 roku śląski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego utrzymał w mocy decyzję Piotra Mikołajca. Jan K. niczego nie zabezpieczył, a tablica, którą faktycznie wywiesił, informowała nie o zagrożeniu, ale o tym, że kamienica jest przeznaczona do rozbiórki, co było oczywistą nieprawdą choćby tylko ze względu na jej zabytkowy charakter. Gdy okazało się, że zarządca nie wykonał żadnych zabezpieczeń inspektor nadzoru budowlanego, ukarał go grzywną. Gdy i to nie pomogło, w 2003 roku powiadomił prokuraturę rejonową o popełnieniu przez niego przestępstwa. Miało ono polegać na sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób. Nie pomogło i to, podobnie jak kolejna grzywna.
– Budynek jest w kiepskim stanie. Pomieszczenia na parterze i pierwszym piętrze nie mają stropów; to efekt chaotycznego remontu, który Jan K. rozpoczął kilka lat temu. Bez jakichkolwiek uzgodnień i pozwoleń rozebrał nie tylko te stropy, ale również wschodnie skrzydło budynku od strony podwórza. Na szczęście dach jest jeszcze we względnie dobrym stanie. Budynkowi generalnie nie grozi zawalenie, ale balkony i wykusze od strony ulicy są naprawdę w fatalnym stanie i stanowią dla przechodniów realne zagrożenie – mówi Piotr Mikołajec. Rybniczanie patrzą na marniejącą kamienicę ze sporym zdziwieniem, bo to jeden z nielicznych tak okazałych budynków w śródmieściu, który zamiast doczekać się remontu i wypięknieć, niszczeje. Inna sprawa, że budynek nr 32 jest przyklejony do znacznie większej kamienicy, której narożnik sięga aż do ul. Raciborskiej. Obie mają identyczną fasadę i trzeba się dobrze przyjrzeć, by zauważyć, że to dwa osobne budynki.
Kilkanaście dni temu miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej zbudował przy kamienicy drewniane zadaszenie nad chodnikiem, by chroniło przechodniów przed ewentualnymi fragmentami tynku czy muru, które mogą się oderwać od wiekowej fasady. Z pismem o stworzenie takiego zabezpieczenia zwrócił się do prezydenta miasta Piotr Mikołajec. Kilka dni temu zlecił też wykonanie kosztorysu, który ma określić, ile będzie kosztowało wykonanie fachowych zabezpieczeń sypiących się balkonów i wykuszy.
– Gdy będę miał kosztorys, zwrócę się poprzez śląskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego do wojewody o przekazanie niezbędnych środków na wykonanie takich zabezpieczeń w ramach tzw. postępowania zastępczego – mówi rybnicki inspektor nadzoru budowlanego. Oznacza to, że gdyby znalazły się pieniądze z budżetu województwa, niezbędne prace jak najszybciej wykonałaby specjalistyczna firma, a później nadzór spróbowałby odzyskać wydane pieniądze, obciążając kosztami robót współwłaścicieli budynku. Mikołajec podkreśla, że w podobnych sprawach poważnym problemem jest brak dostępnych funduszy, które gdy naglą okoliczności, pozwoliłyby działać nadzorowi budowlanemu szybko i skutecznie.

Komentarze

Dodaj komentarz