Na razie defibryltory sa na wyposażeniu karetek pogotowia. Zdjęcie: Ireneusz Stajer
Na razie defibryltory sa na wyposażeniu karetek pogotowia. Zdjęcie: Ireneusz Stajer

Longin Kowalski ma spore zastrzeżenia przynajmniej do kilku takich lokalizacji i wymienia klub Rebus. – Defibrylator zgodnie z założeniem ma być dostępny 24 godziny na dobę. W przypadku klubu nie jest to możliwe. Jeśli zdarzy się, że ktoś zasłabnie przed godz. 7 rano, to pozamiatane, bo klub jest o tej porze zamknięty. Według Longina Kowalskiego lepszym miejscem byłaby przychodnia, która od Rebusa znajduje się o przysłowiowy rzut beretem. Jak stwierdza ośrodek zdrowia to instytucja, do której w razie czego każdy kieruje swoje kroki. Poza tym pracują tam ludzie, którzy wiedzą co mają robić. Z tego samego powodu niezbyt podoba mu się też pomysł lokalizacji defibrylatorów w marketach.
Przytacza głośny przypadek śmierci swojego kolegi, który zasłabł pod sklepem ABC o 6.30. – Biorąc pod uwagę, że defibrylacja powinna zostać przeprowadzona w ciągu 3 minut od utraty przytomności, to jestem przekonany, że ofiara zdąży trzy razy umrzeć, zanim urządzenie dotrze na miejsce.
Najbardziej bulwersuje mnie, że odchodzi się od klasycznej akcji resuscytacyjnej, polegającej na oddechach ratowniczych i uciskaniu klatki piersiowej. Dodaje, że doskonale wie co mówi, bo dzięki tym metodom żyje: –Sam na własnej skórze tego doświadczyłem. Choruję na serce i dwukrotnie miałem zatrzymanie akcji serca. Żyję tylko dlatego, że żona zastosowała właśnie uciskanie klatki piersiowej. Z postępem należy iść, jednak nie wolno zaprzestać szkoleń z zakresu podstawowych działań ratowniczych. Na zakupie urządzeń nie powinno się skończyć. Jeśli chcemy mieć społeczeństwo reagujące, to takie podstawowe szkolenia powinno się prowadzić w szkołach. Mówimy dużo o znieczulicy, że nie zatrzymujemy się przy leżącym na drodze, nie pomagamy mu. A może nie zatrzymujemy się, bo wstyd nam, że nie potrafmy zrobić zwykłego, sztucznego oddychania – konkluduje żorzanin.



Według założeń programu na terenie Żor ma zostać rozmieszczonych 21 defibrylatorów: dwa w wozach stra­ży pożarnej, trzy w radiowozach policyjnych, a także w hali MOSiR-u, Urzędzie Miasta, klubie Rebus, na dworcu autobusowym oraz centralnych punktach dzielnic: Pawlikowskiego, Rogoźna, Rowień, Kleszczów, Osiny, Kleszczówka, Rój, Baranowice. Oprócz tego w trzech centrach handlowych: Lidl, Castorama i Kaufland.
Koszt defibrylatora waha się od 6,8 tys. zł za stacjonarny do 9 tys. zł za przenośny. Na program w budżecie miasta przeznaczonych zostało 358.200 zł.(MS)

Komentarze

Dodaj komentarz