Zniknął z powierzchni ziemi budynek, w którym przez długie lata mieściła się szkoła muzyczna braci Karola i Antoniego Szafranków. Niezbyt efektowny budynek z czerwonej cegły położony w pobliżu dworca PKP i dawnego PKS-u wyburzono, bo powstanie tam gmach, w którym będą się mieścić wydziały zamiejscowe sądu okręgowego.
Tylko pocztówka
Nie zachowały się precyzyjne informacje o roku rozpoczęcia budowy tego wyjątkowego dla miasta budynku.
– Wiemy tylko, że na początku XX wieku wybudowała go rybnicka gmina żydowska i otworzyła w nim ochronkę dla dzieci. Potwierdzeniem tego jest stara, przedwojenna widokówka, którą w swojej książce opublikował pan Marek Gruszczyk – mówi Aleksandra Frydrychowicz, miejski konserwator zabytków. Po budynku pozostała sporządzona wcześniej dokumentacja fotograficzna i kilka jego elementów, które trafiły już do Muzeum w Rybniku. – Zabezpieczyliśmy tabliczkę znamionową z frontowej ściany budynku, dwa skrzydła oryginalnych drzwi, jedno okno oraz kratę okienną. W czasie prac wyburzeniowych nie natrafiliśmy jednak na nic, co wskazywałoby na gminę żydowską jako fundatora – mówi Aleksandra Frydrychowicz.
Cenny budulec
– To był naprawdę solidny budynek. Stropy i dach były jeszcze w bardzo dobrym stanie – mówi Grzegorz Magiera, kierownik budowy z rybnickiej firmy Erbud, która będzie też wznosić gmach sądu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami 10 metrów sześciennych oczyszczonej cegły trafiło już na plac rybnickiej bazyliki św. Antoniego. W niedalekiej przyszłości ma posłużyć do uzupełnienia braków w elewacji tej neogotyckiej świątyni. Oba obiekty powstawały w tym samym okresie i wiele wskazuje na to, że cegła użyta do ich budowy, różniąca się nieco wymiarami od współczesnych cegłówek, pochodziła od tego samego producenta. Odzyskiwanie zdrowych, dobrych cegieł wciąż trwa, choć ceglany gruz jest najpierw wywożony na teren Erbudu, by oczyszczanie cegieł nie hamowało prac budowlanych.
Do budynku dawnego żydowskiego sierocińca prywatna jeszcze szkoła Szafranków została przeniesiona w 1950 roku, krótko zresztą przed jej upaństwowieniem. Początkowo szkoła muzyczna dzieliła budynek z Powiatowym Zarządem Gminnych Spółdzielni. W południowym skrzydle na pierwszym piętrze mieściło się prywatne mieszkanie, zajmowane prawdopodobnie przez dyrektora bądź prezesa owego zarządu. Starsi nauczyciele wspominają, jak w budynku sprzedawano pisklęta kurcząt.
Ciasno, ale wspaniale
– Trudno nie wspominać z sentymentem budynku, w którym człowiek przepracował 50 lat – mówi Leon Mielimąka, który pracę w szkole Szafranków rozpoczął w 1951 roku. Ten jeden z najbardziej zasłużonych nauczycieli szkoły, wychowawca kilku pokoleń wiolonczelistów, wspomina, że właściwie od początku zmagano się tam z problemem ciasnoty. – Nauczyciele nie mieli co marzyć o własnych klasach, zabierało się uczniów do tej, która akurat była wolna. Swojej klasy doczekałem się dopiero w latach 80.; dzieliłem ją z nauczycielką gry na fortepianie i miałem lekcje tylko dwa dni w tygodniu. Mimo tej ciasnoty w szkole panowała wspaniała atmosfera. To była głównie zasługa Szafranków.
– Wszyscy nauczyciele, którzy przyjeżdżali do nas z innych szkół, dobrze się tu czuli i podkreślali, że takiej atmosfery jak tu nie ma w żadnej innej szkole muzycznej. W tym małym budynku wszyscy byliśmy blisko siebie. Nie sposób było przejść korytarzem i kogoś nie spotkać. Lata uciekały, a my wciąż słyszeliśmy kolejne obietnice o budowie nowej siedziby – wspomina żona pana Leona, Janina Mielimąka. Oboje wspominają stroiciela fortepianów pana Jachowicza, który przez kilka lat pracował w rybnickiej szkole. – Zawsze powtarzał, że zna wszystkie szkoły muzyczne w Polsce i że w naszej są najgorsze warunki, ale zaraz dodawał, że tu właśnie podoba mu się najbardziej – opowiadają.
W nieistniejącym już budynku narodziła się też Filharmonia ROW, która swój pierwszy oficjalny koncert zagrała w sali ówczesnego Technikum Górniczego w 1960 roku.
W połowie lat 90. za rządów prezydenta Józefa Makosza budynek wykupiło miasto. Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia działała w nim do 2003 roku. Wtedy to jesienią szkoła przeprowadziła się do nowej siedziby. Tę z niemałym rozmachem miasto urządziło w okazałym gmachu dawnego szpitala położniczego przy ul. Powstańców Śl., należącym do zgromadzenia sióstr boromeuszek.
Komentarze