– Już przed trzema laty podjęliśmy problem. Jednak pewna grupa osób, będąca mniejszością, blokowała proces. Chcąc odwołać się do woli większości, rada nadzorcza zadecydowała o referendum. Nie ma już chyba bardziej demokratycznego sposobu decydowania – wyjaśnia prezes Władysław Dydo. Jak dodaje, powołano komisje, które będą czuwały nad prawidłowym przebiegiem głosowania. Ich członkowie wywodzą się z lokatorów, co ma być gwarancją rzetelności. Przyjęto też regulamin głosowania. – W grupach członkowskich, gdzie omawialiśmy też sprawę balkonów, zjawia się co najwyżej kilkadziesiąt osób na tysiąc uprawnionych – zauważa prezes.
Spółdzielnia wykonała szacunkowe obliczenia kosztów związanych z wymianą. Założono, że cena jednej balustrady ma wynieść 2,7 tys. zł. Jeśli lokatorzy zgodzą się na propozycję, to będą spłacali nowe balustrady przez 10 lat. Spółdzielnia musi wziąć kredyt na opłacenie wykonawcy, bo wpływy na fundusz remontowy nie wystarczą na pokrycie kosztów tej inwestycji. Prezes Dydo podkreśla, że gdyby pieniądze z funduszu remontowego poszły na wymianę balkonów, to trzeba by zrezygnować z wszelkich innych koniecznych remontów.
Administratorzy budynków mają wymienić elementy zawierające azbest do końca roku 2032. Po 30 latach od montażu stan techniczny produktów azbestowych będzie się pogarszał. Ponadto wiele konstrukcji stalowych utrzymujących azbestowe płyty jest przeżartych korozją. Stan techniczny balustrad systematycznie kontroluje nadzór budowlany. W przypadku stwierdzenia, że zagraża życiu, w skrajnym przypadku może zakazać korzystania z balkonu. Jeśli administrator nie dopilnuje tego zarządzenia, grozi mu kara do 50 tys. zł. (AK)
Komentarze