Sprawa wyszła na jaw w zeszłym tygodniu.
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji rozsyła do ludzi pisma, które stanowią podstawę do zawarcia umowy o uiszczaniu opłaty. Do każdego dołącza stosowną uchwałę rady miasta z 30 stycznia. – Jak można płacić za coś, co leci z nieba? Nie dość, że płacimy za wodę z wodociągu, to jeszcze mamy płacić za deszczówkę. To jakiś absurd – kręci głową właściciel domku przy ulicy Osińskiej. Hubert Oczadły prowadzi warsztat kuśnierski, ale też kwestionuje sens opłaty. – Zastanawialiśmy się nawet z kolegą, czy warto chodzić w kapeluszu, bo miasto może nas obarczyć opłatą za spływającą z ronda deszczówkę – żartuje.
Jak zaznacza, nie odprowadza deszczówki z dachu warsztatu i domu do kanalizacji, ale wykorzystuje je do podlewania ogródka. W tym celu stworzył system rynien, którym deszczówka spływa do wanien. Jak wyjaśnia Michał Pieczonka, prezes PWiK, przepisy zezwalają na pobieranie opłaty. Kiedyś uiszczały ją wyłącznie podmioty gospodarcze, a pieniądze wpływały do kasy gminy. Teraz firmy podpisują umowę z wodociągami, bo magistrat przekazał im sieć kanalizacyjną. – Nowością jest obarczenie opłatą osób fizycznych. Aktualnie wysyłamy im pisma, w których powinny określić, czy odprowadzają deszczówkę do kanalizacji. Uchwała nie dotyczy budynków mieszkalnych, sakralnych i związanych z działalnością charytatywną – zaznacza prezes.
Jak dodaje, utrzymanie kanalizacji deszczowej w tym roku będzie kosztowało 1,5 mln zł. PWiK chciałoby przeznaczyć na ten cel pieniądze z opłaty za deszczówkę. Radny Krzysztof Mentlik, szef komisji gospodarki komunalnej i przestrzennej, precyzuje, że w przypadku osób prywatnych opłata dotyczy deszczówki spływającej z dróg, parkingów, chodników i dachów budynków niemieszkalnych znajdujących się w obrębie posesji, a projekt uchwały złożył prezydent. Komisja wprowadziła do niego poprawkę, wyłączającą z obowiązku osoby fizyczne. Wtedy prezydent poprosił o przerwę w obradach i zaproponował wyłączenie z uchwały domów. Za jej przyjęciem było 12 radnych, przeciw czterech, a trzech wstrzymało się od głosu.
– W budżecie były pieniądze na pokrycie kosztów odprowadzania deszczówki, ale kwotę wykreślono, a opłatą obarczono mieszkańców – wyjaśnia Krzysztof Mentlik. Co ciekawe, media podały po tej sesji, że podatkiem od deszczu obciążono tylko przedsiębiorców, czyli popełniły błąd, ale o dziwo nie prostowały tego ani urząd, ani wodociągi. Stawka od dróg i parkingów w obrębie prywatnych nieruchomości wynosi 13 groszy brutto miesięcznie od m kw., od dachów budynków niemieszkalnych 7 groszy brutto.
Okazuje się, iż Żory, podobnie jak było w przypadku przyjęcia maksymalnych stawek opłat adiacenckiej i planistycznej, znów wyszły przed szereg. Za deszczówkę nie płacą mieszkańcy Rybnika, Jastrzębia, Wodzisławia, Raciborza ani Knurowa. Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu, mówi, że miasto pobiera opłatę tylko od trzech firm. (IrS)
Komentarze