Najtrudniejsze było ratowanie ofiar wypadków drogowych
Najtrudniejsze było ratowanie ofiar wypadków drogowych

Czy statystyczny mieszkaniec naszego regionu wie, jak zachować się w sytuacji zagrożenia życia drugiego człowieka? Historia, jaką opowiedziała nam pani Wiesława z Rybnika, pokazuje, że niekoniecznie. W czasie spaceru z mężem nasza Czytelniczka zauważyła leżącego na poboczu mężczyznę. Po drugiej stronie ulicy znajduje się przystanek autobusowy, na którym przebywało ok. trzydziestu osób!
Nikt chyba jednak nie zauważył tego, co się dzieje. Pani Wiesława natychmiast ułożyła poszkodowanego w bezpiecznej pozycji, a że potrzebne było udrożnienie jamy ustnej, zastosowała znane sobie metody ratownicze, czyli tzw. wyciągnięcie języka. Postąpiła tak mimo braku rękawiczek jednorazowych i pewnych wątpliwości, jakie miał jej mąż. Było warto, bo nieprzytomny mężczyzna po chwili zaczął normalnie oddychać. Niebawem pojawiła się karetka, którą wezwali zaalarmowani przechodnie. Pani Wiesława udzielania pomocy przedmedycznej nauczyła się razem z synem, uczniem radlińskiej szkoły. Teraz apeluje o większy nacisk na szkolenia w tym zakresie.

Ustnik i rękawiczki
Sama już zawsze nosi zawsze w torebce ustnik i gumowe rękawiczki. W pewnym sensie odpowiedzią na opisane przez nią wypadki były XI mistrzostwa pierwszej pomocy dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, które odbyły się w poprzedni wtorek. Organizatorem były Zarząd Rejonowy PCK i Wydział Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta w Rybniku. Osiem pięcioosobowych drużyn rywalizowało w umiejętności ratowania życia i zdrowia ofiar wypadków. Każda musiała przejść przez kolejne etapy, w których należało pomóc porażonemu prądem, poradzić sobie z ofiarami wypadku drogowego czy przy użyciu fantomu zastosować sztuczne oddychanie.
W sprawdzeniu swoich umiejętności pomagali pozoranci, którzy niczym aktorzy odgrywali role poszkodowanych, np. z powodu upadku z wysokiego drzewa. – Całość kończy test teoretyczny. Jednak próbę bojową przechodzi się tutaj. Do nas, sędziów, należy ocena poprawności wykonywanych działań ratowniczych – mówił Szymon Szewczyk, społeczny instruktor młodzieżowy PCK. Jak dodał, bardzo ważne jest trzymanie się procedur. Czasem jeden błąd może zaważyć na stanie ofiary. W razie wypadków komunikacyjnych szczególnie ważna jest wiedza na temat zasad obchodzenia się z kręgosłupem poszkodowanego. Przede wszystkim trzeba niezwykle uważnie wyciągać daną osobę z samochodu, to newralgiczny moment.

Pamiętać o sobie
Niezwykle istotne jest także zapewnienie bezpieczeństwa samym ratownikom. – Jeśli oni ulegną urazom, nie zdołają uratować już nikogo – przekonywał Szymon Szewczyk, który na co dzień jest ratownikiem przedmedycznym. – Uszkodzenie rdzenia na mur beton – zawyrokował po jednej z prób wyciągania ofiary wypadku z auta. Dobrze, że było to na niby, więc po chwili rzekomy poszkodowany dziarsko otrzepywał się z kurzu. – Zabrakło trochę zgrania, wkradło się też kilka błędów, które nie wynikły z naszej niewiedzy, a zwyczajnie z roztargnienia – na gorąco komentował lider drużyny z Zespołu Szkół Urszulańskich w Rybniku. Organizatorzy i nauczyciele cieszyli się z tego, że młodzież chce się uczyć udzielania pierwszej pomocy.
– To jest najważniejsze. Na sukcesy przyjdzie jeszcze czas – mówił Artur Stelmaczonek, opiekun drużyny ze szkoły urszulanek, nauczyciel przysposobienia obronnego i wf-u. Podobne zdanie na temat uczestnictwa w zawodach mieli reprezentanci IV LO w Rybniku. Jesteśmy tu po to, żeby zdobyć praktykę, potrzebną do ratowania ludzi w sytuacjach realnych – zgodnie stwierdzili Kasia, Patrycja, Aneta oraz Mateusz i Patryk, uczniowie pierwszych i drugich klas. Zawody nadzorował Nikolo Marcel Kokotiak.



Z ośmiu szkół, które uczestniczyły w rywalizacji, najlepsze okazało się I Liceum Ogólnokształcące z Żor. Jego reprezentacja zdobyła niemal maksimum punktów. Pomiędzy II a IV liceum z Rybnika różnica była minimalna, co świadczy o bardzo wyrównanym poziomie. Największym wyzwaniem dla młodych okazało się udzielenie pomocy ludziom, którzy ulegli wypadkowi drogowemu. – Niestety, często zdarzało się, że w ferworze działania uczestnicy zapominali o zabezpieczeniu miejsca wypadku i własnym bezpieczeństwie – podsumował prowadzący mistrzostwa. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz