Groźne są wszystkie akumulatory – mówi prof. Joachim Kozioł
Groźne są wszystkie akumulatory – mówi prof. Joachim Kozioł

Na ogół staramy się unikać kontaktu z materiałami niebezpiecznymi. Jednocześnie na co dzień używamy wielu przedmiotów, które bez toksycznych substancji po prostu nie mogłyby działać. Kiedy przekręcamy kluczyk w stacyjce samochodu, odbieramy telefon czy otwieramy ekran komputera osobistego, zdajemy się na pracę akumulatorów.
To źródła prądu, których używa każdy. Są przykładem dobrego wykorzystania energii zawartej w niezwykle szkodliwych dla człowieka substancjach. Zasada działania urządzenia jest stosunkowo prosta: energia elektryczna jest najpierw gromadzona, a później uwalniana dzięki reakcjom chemicznym, które przebiegają w jego wnętrzu. Zasada ta właściwie nie uległa zmianie od czasu skonstruowania pierwszego ogniwa przez Alessandro Voltę w 1791 roku. Dziś używa się wielu odmian akumulatorów, bazujących na doświadczeniach poprzednich pokoleń naukowców. Chociaż postęp techniczny pozwolił na rozszerzenie asortymentu, nie udało się uniknąć zastosowania niebezpiecznych pierwiastków i związków chemicznych.

Jakie konsekwencje
Baterii i akumulatorów używa się masowo, więc pojawia się duże zagrożenie dla środowiska i nas samych, ale dopiero wtedy, gdy urządzenia spełnią już swoją rolę. Wyładowany akumulator i zużyta bateria stanowią wyzwanie zarówno dla służb komunalnych, jak i dla każdego człowieka. – Dla środowiska nie ma bezpiecznych akumulatorów – mówi prof. dr hab. inż. Joachim Kozioł, kierownik Laboratorium Nowoczesnych Technologii Przemysłowych w Rybniku. Jak dodaje, akumulatory zawierają substancje niebezpieczne dla środowiska, jak i dla człowieka. Ołów, kadm, rtęć, metale ciężkie i elektrolity to kategoria odpadów niebezpiecznych. Ołów uszkadza wszystkie komórki i narządy, zwłaszcza u dla dzieci i młodzieży, kadm jest także niezwykle toksyczny, niszczy m.in. wątrobę, nerki płuca. – Niestety, tego typu odpady bardzo trudno poddać utylizacji. Stosuje się przy tym skomplikowane metody elektrochemiczne i fizyczne. Nie da się zastąpić tych podręcznych źródeł prądu. Tym większe znaczenie ma stosowanie baterii, które można wielokrotnie ładować – tłumaczy profesor Kozioł. Czy mamy jednak powód do niepokoju, jeśli wiadomo, że owe niebezpieczne chemikalia są szczelnie zamknięte w plastikowej puszce akumulatora czy powłoce bateryjki? Dopóki są zamknięte, nie stanowią zagrożenia. Gorzej, jeśli po zużyciu zostaną porzucone np. w lesie, a tam ich powłoka się rozpuści. Wtedy substancje są wchłaniane przez wodę, asymilowane przez rośliny, mogą przedostać się do środowiska wodnego, gdzie szkodzą wszelkim żyjącym tam organizmom.

Każdy szkodzi
– I to niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z akumulatorem, w którym znajduje się płyn, czy tzw. akumulatorem suchym. Takim jak baterie do zegarków czy telefonów komórkowych. Słowem, nawet mały wyrzucony akumulatorek szkodzi środowisku bez względu na jego formę – zaznacza prof. Kozioł. Laboratorium będzie brało udział w obchodach Dni Ziemi, Wody i Powietrza, które odbędą się od 18 do 21 maja. Wspólnie z m.in. muzeum i urzędem miasta będzie zwracało uwagę na ekologię. Obchodom będą towarzyszyły zbiórka zużytych akumulatorów i baterii, posadzenie dębu papieskiego, referaty naukowe i wyjazd do rezerwatu Łężczok, gdzie będzie można wysłuchać specjalnej prelekcji i zapoznać się z występującą tam fauną i florą.



Postępowanie ze zużytymi akumulatorami reguluje ustawa o odpadach z kwietnia 2001 roku, a także ustawa o obowiązkach przedsiębiorców z maja 2001 roku. Te akty prawne regulują np. kwestie opłaty depozytowej. Wynosi ona 30 zł za sztukę i obowiązuje każdego nabywcę detalicznego, który kupuje akumulator ołowiowy jako osobny produkt. Zatem nie zapłacimy jej, kupując... auto, choć w nim jest akumulator! Sprzedawca ma wtedy obowiązek przyjęcia zużytego akumulatora od klienta. Zwrot opłaty następuje przy przekazaniu urządzenia do sprzedawcy lub specjalnego punktu zbiórki, za potwierdzeniem na fakturze VAT lub paragonie. Rozporządzenie ministra gospodarki z grudnia 2003 stanowi, że na transport czy zbieranie tego typu odpadów w miejscu ich sprzedaży nie potrzeba zezwoleń. (TZ)

Komentarze

Dodaj komentarz