Są w nich m.in. pytania o powierzchnię dachów i utwardzonych nawierzchni w granicach posesji, z których deszczówka spływa do kanalizacji.
Gorzką satysfakcję miał Kazimierz Dajka. Przypomniał, że jako jeden z nielicznych głosował przeciw kontrowersyjnej uchwale. – Takie pisma nigdy nie powinny były dotrzeć do mieszkańców. Istnieją chyba jakieś specyfikacje i mapki, z których wynika, kto jest podłączony do kanalizacji, a kto nie. Tymczasem zmarnowano wiele papieru i tuszu do drukarki. Dziwię się, że przedsiębiorstwo stać na taką rozrzutność – grzmiał radny. Krzysztof Mentlik, szef komisji gospodarki komunalnej, zaproponował, by wodociągi zmodyfikowały treść oświadczenia. – Jeśli ktoś nie jest podłączony do kanalizacji, to nie powinien podpisywać dokumentu. Z drugiej strony sama opłata jest niewielka. Gdyby moja posesja była włączona do sieci, musiałbym oddać miesięcznie 2,80 zł – wyliczył.
Sporo nieruchomości rozciąga się jednak na większej powierzchni, wówczas kwota urasta do sporych rozmiarów. Podatek najbardziej dotknie jednak osób prawnych. Dla przykładu Spółdzielnia Mieszkaniowa „Żory” będzie uiszczała ok. 100 tys. zł, gdyż ma wiele parkingów, które znajdują się w sieci PWiK. Józef Dziendziel, pełnomocnik prezydenta ds. infrastruktury, tłumaczył, że pisma przesłano wyłącznie do właścicieli nieruchomości znajdujących się przy skanalizowanych ulicach. Wodociągi otrzymały ich wykaz z magistrackiego wydziału geodezji. Treść kolejnych zostanie zmodyfikowana o dodatkowy zapis: „Nie korzystam z kanalizacji deszczowej”. – Każde oświadczenie należy jednak podpisać i zwrócić PWiK. Jest to potrzebne do ewidencji – zaznaczył pełnomocnik.
Komentarze