Danuta Borysewicz i Elżbieta Piotrowska z nie zamierzają składać broni
Danuta Borysewicz i Elżbieta Piotrowska z nie zamierzają składać broni

Okazuje się, że żaden z miejscowych nie starał się o taki kontrakt w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Z inicjatywy mam jednego z dzieci, które chodzi do Szkoły Życia w Rybniku, stowarzyszenie Oligos skierowało petycję do rybnickiej delegatury śląskiego oddziału NFZ. Domagało się podjęcia działań zmierzających do uruchomienia takiego gabinetu w Rybniku. – Z odpowiedzi wynika, że nie ma na to szans. Nasze dzieci pozbawiono możliwości leczenia zębów. Będziemy musieli kupić obcęgi i wyjść z nimi na ulicę, by głośno zaprotestować, bo pod tym względem mamy w Rybniku jeszcze średniowiecze – mówi Elżbieta Piotrowska, prezes stowarzyszenia Oligos. W odpowiedzi z NFZ rodzice przeczytali, że fundusz nie ma wpływu na to, jakie dany zakład chce realizować świadczenia zdrowotne. Dowiedzieli się również, że śląski oddział NFZ podpisał umowy ze wszystkimi oferentami, którzy chcieli świadczyć usługi stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym.

Kto przyjmie
– W szpitalu w Orzepowicach jest poradnia chirurgii szczękowej, ale naszych dzieci nikt tam nie przyjmie. A wystarczyłyby przecież jakieś dyżury, np. raz w miesiącu. Nie mamy gdzie iść nawet do zwykłego przeglądu, a cóż dopiero mówić o leczeniu – dodaje Elżbieta Piotrowska, podkreślając, że rodzicom zależy na możliwości leczenia zębów swoich dzieci, a nie jedynie na ich usuwaniu. Koszt jednego zabiegu pod narkozą to ok. 1,5 tys. zł, a fundusz refunduje tylko 300 zł. Żaden lekarz będzie chciał dokładać do interesu, a rodziców dzieci upośledzonych na ogół nie stać na takie wydatki. Większość z konieczności nie pracuje, bo musi się zajmować się pociechą. Dodatek pielęgnacyjny to tylko 420 zł miesięcznie. Okazuje się jednak, że narkoza nie zawsze jest konieczna.
– Karolina ma 27 lat. Do tej pory chodziłam z nią do dentysty wtedy, gdy nic ją nie bolało. Ostatnio jednak w czasie jedzenia poczuła dokuczliwy ból i prawie wpadła w furię. Dzwoniłam po gabinetach, mówiąc, że chodzi o dziecko z porażeniem mózgowym, które jednak samodzielnie chodzi i dużo rozumie. Wszędzie słyszałam, że nas nie przyjmą. Pomógł mi przypadek. Spotkałam kobietę, do której przylgnęła moja córka. Okazało się, że pracuje jako pomoc dentystyczna. Dzięki niej trafiłam do młodego stomatologa przyjmującego w przychodni przy ul. Piasta. Był miły i cierpliwy, w ciągu czterech wizyt wyleczył córce prawie wszystkie zęby – opowiada Danuta Borysewicz, nauczycielka ze Szkoły Życia.

Mieć cierpliwość
Bartłomiej Michalczyk, stomatolog z przychodni przy ul. Piasta, wyjaśnia, że osoby upośledzone traktuje jak każdego innego pacjenta i dlatego nigdy nie myślał o rozszerzeniu kontraktu z NFZ o leczenie w znieczuleniu ogólnym. Niestety w przypadku wielu dzieci głęboko upośledzonych narkoza jest koniecznością. Ale nawet rodzice tych lżej upośledzonych nigdy nie są w stanie przewidzieć do końca ich zachowania. Np. Karolina raz, gdy lekarz czekał, uparła się, że nigdzie nie pójdzie. Zdemolowała pokój, wyrwała drzwi i rozwaliła lampę. Pobiła matkę i siebie, pogryzła sobie ręce. – Mogę jechać z nią do gabinetu w Katowicach, ale jak powie, że nie wyjdzie z samochodu, to nic nie poradzę. Ma 1,80 m wzrostu, waży ponad 60 kg, więc do niczego jej nie zmuszę – mówi Danuta Borysewicz.
Przedstawiciel NFZ przekonuje, że rodzice mogą w uzasadnionych przypadkach korzystać z bezpłatnego transportu sanitarnego. Znając jednak uciążliwości, z jakimi się zmagają, i formalności, których musieliby dopełnić, trudno uznać to za dobre wyjście. – Stwierdzenie, że nikt się nie zgłosił do konkursu, nie rozwiązuje problemu. Nasze dzieci też są ubezpieczone, a gdy bolą je zęby, okazuje się, że wszystkie gabinety są dla nich zamknięte – kwituje Elżbieta Piotrowska. – Bardzo nas boli, że często dentyści nie chcą nawet spojrzeć na nasze dzieci. Kiedyś wręcz przymusiłam dentystkę, by sprawdziła tylko, czy zęby mojej córki są zdrowe. Badanie trwało może minutę, ale wszystko odbyło się w bardzo nieprzyjemnej atmosferze – opowiada Barbara Michalska, mama 21-letniej Zuzi.

Jak zmusić
– Nie mamy żadnych narzędzi, by zmusić kogokolwiek do zakontraktowania takich usług stomatologicznych. W przypadku leczenia takich dzieci pod narkozą każdy punkt stomatologiczny jest wyceniany podwójnie, a oprócz tego dodajemy 300 zł za część anestezjologiczną. Większość dentystów twierdzi, że leczenie według takich stawek im się nie opłaca. Pozostawię to bez komentarza. My tu nic nie zdziałamy. By sytuacja w tej dziedzinie się poprawiła, potrzebne są rozwiązania systemowe – mówi Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego oddziału NFZ w Katowicach.



Sprawę powinien regulować rynek, ale nie reguluje, bo dentyści mają nadmiar pacjentów. Trudno więc im się dziwić, że nie chce im się inwestować w dodatkowe wyposażenie i zatrudniać anestezjologów, by móc usypiać kilku pacjentów w ciągu roku. Lada dzień mają się zakończyć kolejne procedury konkursowe. Nie poprawi to jednak sytuacji w regionie, bo żaden miejscowy stomatolog nie starał się o kontrakt na leczenie zębów w znieczuleniu ogólnym, czyli pod narkozą. (WaT)

1

Komentarze

  • pacjentka 22 stycznia 2009 21:23Nie znam lepszego dentysty od pana Bartka on jest super:}

Dodaj komentarz