Chciał zarobić przed odsiadką

Prokuratura Rejonowa w Rybniku skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie internetowego oszusta. Urodzony w Bielsku-Białej 33-letni Ryszard S. w ubiegłym roku na krótko zamieszkał w Rybniku ze swoją konkubiną. Wiedząc, że za wcześniejsze oszustwa i kradzież niechybnie czeka go dłuższy pobyt w więzieniu, postanowił jeszcze zarobić szybko niemałe pieniądze.
Pomysł był prosty: założył sobie konto bankowe i na portalu internetowym Allegro wystawił na sprzedaż przedmioty, których wcale nie miał. Były to głównie narzędzia i przyrządy ogrodnicze, m.in. kosa spalinowa, traktorek marki Husquarna, ale też wanna z hydromasażem, drzwi zewnętrzne czy kuchenkę mastercook. Zdjęcia, którymi zilustrował swoją ofertę, ściągnął z innych aukcji albo z internetowych reklam. By ta hurtowa wyprzedaż nie wzbudziła żadnych podejrzeń, na portalu zamieścił informację o tym, że właśnie likwiduje sklep. Podał numer swojego telefonu komórkowego, ale imię i nazwisko oraz adres Bogu ducha winnego mieszkańca Żor Romana S., który zresztą od pewnego czasu przebywał za granicą. Dla Ryszarda S. była to zupełnie obca osoba, wszystko wskazuje jednak na to, że skoro znał nie tylko nazwisko, ale i adres, to jakoś dowiedział się o jej istnieniu. Złote żniwa 33-latka trwały praktycznie trzy dni, od 24 do 26 czerwca ubiegłego roku. Potem na portalu pojawiły się pierwsze negatywne komentarze i nikt więcej już się nie skusił. Mimo to Ryszardowi S. udało się oszukać ok. 30 osób z całej Polski, które na jego konto wpłaciły łącznie 20 tys. i 100 zł. Było kilka innych, które wygrały licytację, ale przed wpłaceniem pieniędzy zadzwoniły do sprzedającego i po krótkiej rozmowie, czując widać pismo nosem, wycofały się z transakcji. Był wśród nich rybniczanin, który po wygraniu licytacji chciał się przejechać do Żor i zobaczyć towar, który miał kupić. Gdy w czasie telefonicznej rozmowy oferent nie chciał się na taką wizytę zgodzić i jedynie przekonywał do wpłacenia pieniędzy, również zrezygnował z zakupów.
Ryszard S. nawet nie starał się nic wysyłać. Gdy osoby, które wpłaciły pieniądze na jego konto, dzwoniły z pytaniem, gdzie jest towar, szedł w zaparte i twierdził, że wysłał go zgodnie z umową. Z czasem w ogóle przestał odbierać telefony. W końcu oszukani klienci zaczęli docierać pod żorski adres nieuczciwego sprzedawcy. Żona Romana S. zrobiła wielkie oczy, bo oczywiście o niczym nie miała pojęcia. W końcu wybrała się do żorskiej komendy policji i o wszystkim opowiedziała. O tym, kto faktycznie stoi za internetowymi oszustwami, stróże prawa dowiedzieli się, sprawdzając, kto jest właścicielem konta bankowego, na które spływały pieniądze. Tak sprawa trafiła do rybnickiej prokuratury. 9 lipca ubiegłego roku funkcjonariusze dotarli do konkubiny Ryszarda S., mieszkającej przy ul. Piasta w Rybniku.
Wtedy dowiedzieli się, że mężczyzna cztery dni wcześniej został zatrzymany przez innych policjantów i odstawiony do więzienia w Cieszynie, gdzie rozpoczął odbywanie kary za wcześniejsze przestępstwa przeciwko mieniu, czyli oszustwa i kradzieże. A że część z nich popełnił w warunkach recydywy, na razie pobyt w więzieniu ma zapewniony do 2016 roku. Za internetowy przekręt grozi mu kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Komentarze

Dodaj komentarz