Kogut czeka w magazynie urzędu na ustawienie na rondzie. Zdjęcie: Tomasz Górecki
Kogut czeka w magazynie urzędu na ustawienie na rondzie. Zdjęcie: Tomasz Górecki

Zabiegi koła Ligi Polskich Rodzin, które chciało nadania rondu imienia Romana Dmowskiego, na nic się więc zdały.
Trudno nie zadać pytania, dlaczego zespół wymyśla takie skomplikowane nazwy, bo to już trzeci taki przypadek. Na początek rondo koło urzędu miasta nazwano Mezokovesd, na drugi ogień poszło rondo u zbiegu ulic Kościuszki i Stodolnej, któremu dano miano Pasvalys. Mieszkańcy powinni jednak być z tego zadowoleni, bo może to być preludium do nauki języków obcych. – Jakoś trudno przywyknąć do tych nazw – stwierdza jeden z przechodniów. Tomasz Górecki, magistracki rzecznik, zasiadający także w zespole, wyjaśnia, że tu chodzi o jasną politykę, wedle której ronda mają nosić nazwy zaprzyjaźnionych miast.

Jasne symbole
Mezokovesd leży na Węgrzech, Pasvalys na Litwie, a władze zdają sobie sprawę z tego, że nazwy są trudne. Dlatego też na każdym rondzie wraz z nadaniem mu nazwy pojawia się jakiś symbol partnerów. Szkopuł w tym, że na rondzie koło magistratu stoi zegar, a na drugim posąg Świętowita, boga Słowian połabskich o czterech twarzach. Co jeden ma wspólnego z Węgrami, a drugi z Litwinami? Okazuje się, że ma. Jak wyjaśnia rzecznik, w przypadku Mezokovesd nazwa urodziła się spontanicznie, bo akurat przypadała dziesiąta rocznica współpracy z tym miastem i włodarze czekali na przyjazd jego delegacji. Zegar nawiązuje może nie do Węgrów, ale do rocznicy już tak, bo w końcu odmierza czas.
– W przypadku Pasvalys okazało się, że urządzają konkurs na rzeźbę i chcieli nam podarować jedną celem ustawienia na rondzie. Była jednak za mała, więc nie rzucałaby się w oczy. Z tego powodu kupiliśmy rzeźbę bóstwa u miejscowego artysty, która nawiązuje do tego konkursu. Poza tym i my, i Litwini jesteśmy Słowianami, więc jest w tym wszystkim sens – tłumaczy Tomasz Górecki. Jak dodaje, w magistracie dobrze wiedzą, że na pierwsze rondo mieszkańcy mówią pod zegarem, a na drugie pod Świętowitem, ale nikomu to nie przeszkadza. Mało tego: urzędnicy zdają sobie sprawę z tego, że w przypadku trzeciego ronda nikt nie będzie używał nazwy Montceau Les Mines, tylko francuskie, a już najpewniej pod kogutem.

Kogut galijski
O co tu chodzi? Zespół, zdając sobie sprawę z tego, że nazwy miast partnerskich są trudne do wymówienia, zdecydował bowiem, że należy opatrzyć je odpowiednim przymiotnikiem. Montceau Les Mines poprzedzi więc słowo francuskie, Mezokovesd węgierskie, a Pasvalys litewskie. Projekt stosownej uchwały również jest już przygotowany. Teraz wróćmy do określenia pod kogutem, ponieważ na rondzie stanie właśnie kogut. Oczywiście nie nasz rodzimy, tylko galijski, który jest symbolem narodu francuskiego. Pochodzi z partnerskiego miasta, które podarowało go polskim przyjaciołom. Przyjechał do Żor kilka tygodni temu. Jest żeliwny i waży 260 kg, więc było niemało kłopotu z wyładowaniem go z samochodu. Teraz czeka w magazynie urzędu na ustawienie w miejscu przeznaczenia i odsłonięcie, które odbędzie się z wielką pompą na przełomie maja i czerwca, z udziałem Francuzów. – Jak ukradną go złomiarze, to zabierzemy policji wsparcie finansowe z gminy – żartuje rzecznik. Jak dodaje, są już też plany nadania mian pozostałym rondom. To na ulicy Huloki (przejeżdża się przez nie, chcąc wydostać się z centrum na wiślankę) będzie nazywało się Kamp-Lintfort. To z kolei partnerskie miasto w Niemczech. Zespół na razie jednak wstrzymuje się z oficjalną decyzją, ponieważ jeszcze nie wie, jaki umieścić tam symbol.

Która normalna
– Może coś ciekawego zaproponują Niemcy. Liczymy zresztą na inwencję. Tym sposobem będziemy mieli nazwane wszystkie ronda – wyjaśnia Tomasz Górecki. Jest jednak jeszcze rondo koło ośrodka kultury, na którym stoi atrapa średniowiecznej bramy wjazdowej. Ulokowano ją tam dlatego, że w pobliżu niegdyś znajdowała się brama dolna, zwana Krakowską. Zespół nie wyklucza, że z tego powodu okrągłe skrzyżowanie doczeka się nazwy krakowskie. Jeśli tak się stanie, zdaniem wielu osób będzie to jedyna normalna nazwa na rondzie. Może jednak z czasem ci niezadowoleni zmienią swoją opinię?



Roman Dmowski przepadł na rondzie, ale zespół dał mu szansę na nowej ulicy koło byłego Ergu. Gdy mieszkańcy orzekli, że powinna nazywać się Źródlana, bo w pobliżu jest źródełko, prezydent zdecydował, że będzie miała nazwę Chemiczna, która jego zdaniem też pasuje do okolicy. Zespół przepytał jednak pozostałe rady dzielnic, co sądzą o kandydaturze Romana Dmowskiego. Okazało się, że nikt nie chce mieć u siebie ulicy jego imienia. Inicjatywa koła LPR-u musi więc poczekać na lepsze czasy. (eg-p)

3

Komentarze

  • słowianin Słowianie - wstyd 16 maja 2008 21:01Wstyd Panie rzeczniku !!!!!!!!!!!! Od kiedy według Pana Litwini to Słowianie?
  • Zbigniew Słowiańskie karaje? 16 maja 2008 16:15Panie Górecki, od kiedy Litwa jest krajem słowiańskim.
  • Zbycho Żory miasto głupoty 16 maja 2008 08:51Nie lubię tego miasta, władza robi co chce nie patrząc na potrzeby mieszkańców. Jakim cudem w ogóle wybrano Prezydenta S.? Gdybym miał ojca, który odsiadywał wieloletni wyrok za zbrodnie na narodzie Polskim, za morderstwa, gwałty (był w UPA), to nawet nie startowałbym do kandydowania na prezydenta polskiego miasta. Matka natomiast powinna zostać świętą. Stary szlajał się po świecie za spódniczkami, a ona sama opiekowała się wielodzietną rodziną. I co z tego miała? I ojcu postawił drogi pomnik, a matce nie (przynajmniej jeszcze jakiś czas temu nie miała pomnika). Żory miasto korupcją płynące - nie dziwie się, że maja coraz mniej mieszkańców.

Dodaj komentarz