Marek Holona, dyrektor mechanika podkreśla, że atutem zawodówek z tradycjami jest ich bogata baza dydaktyczna
Marek Holona, dyrektor mechanika podkreśla, że atutem zawodówek z tradycjami jest ich bogata baza dydaktyczna

Zgodę na uruchomienie takiej szkoły wydało już Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Szkoła jest już zarejestrowana i ujęta w internetowym portalu, który posłuży do przeprowadzenia naboru. Uczniowie, którzy rychło zostaną absolwentami gimnazjów, zapisują się tam do wybranych szkół i konkretnych klas. O ich przyjęciu zdecydują liczba posiadanych punktów i punkty konkurentów. Każdy z nich musi wskazać tzw. szkołę pierwszego wyboru, czyli tę, na której zależy mu najbardziej. Dyrektorzy mechanika i budowlanki, obawiając się konkurencji i mniejszej liczby pierwszoklasistów w zawodówkach, twierdzą, że będzie to szkoła na wariackich papierach, z nauczycielami pracującymi na umowę zlecenie i bez niezbędnego wyposażenia, które ich placówki gromadziły całymi latami. Mówią, że to nie konkurencja, ale rozbijanie tego, co od lat dobrze funkcjonuje.

Podzielone zdania
Wskazują, że nie lada problemem jest dla nich już sam niż demograficzny, który trafia do ich szkół. Przedstawiciele władz miasta obawiają się z kolei zamieszania w szkolnictwie zawodowym i rozprzężenia w dobrze funkcjonującym systemie. Przedstawiciele samej izby zapewniają, że działają zgodnie z prawem i zależy im na stworzeniu dobrej zawodowej szkoły. Nawet wśród osób związanych z oświatą można też usłyszeć opinie, że publiczne zawodówki, które były świętymi krowami, doczekały się wreszcie konkurencji. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dyrektorem nowej szkoły ma być Jan Delong, który przez dziesięć lat był dyrektorem mechanika. Oliwy do ognia dolały jego krytyczne uwagi na temat poziomu kształcenia w publicznych zawodówkach. On sam twierdzi, że wypowiadał się jedynie na temat traktowania zawodówek w zespołach szkół, w skład których oprócz nich wchodzą technika i licea profilowane. – Zawodówki są tam zawsze na samym końcu, bo najpierw liczy się technikum, liceum zawodowe itd. Tak też wygląda nabór, bo zawodówka to ostateczność. Chcemy pokazać, że uczniowie zawodówek też dużo potrafią. Nasza szkoła będzie tylko dla nich i będą się w niej dobrze czuć. To będzie szkoła typowo rzemieślnicza i nawet w ramach zajęć teoretycznych uczniowie będą odwiedzali zakłady rzemieślników – mówi dyrektor Delong. Marek Florczyk, dyrektor budowlanki, odpowiada, że otwieranie własnej szkoły to nie to samo, co stworzenie własnej firmy.

Stracą uczniowie
– Jeśli pomysł nie wypali, to najbardziej poszkodowani będą uczniowie, którzy zostaną na lodzie. Szkoły nie można stworzyć z tygodnia na tydzień. W naszej, mamy nowoczesne pracownie do nauczania języków obcych czy przedsiębiorczości, pomoce naukowe gromadzone od 40 lat. Tam będzie pewnie pusta klasa – komentuje Marek Florczyk. Zwraca uwagę na problem nauczycieli uczących przedmiotów zawodowych, których z wielu względów zaczyna brakować. – Szkoła izby będzie bazowała na nauczycielach, którym m.in. my dajemy stałą pracę. Na razie są zadowoleni, bo będą mogli dorobić sobie na umowę zlecenie. Zaczną zjadać własny ogon, bo gdy zabraknie nam uczniów do otwarcia takiej czy innej klasy, ja będą musiał zwolnić kilku nauczycieli – dodaje dyrektor budowlanki. – Obawiamy się, że szkoła otwierana pod szczytnymi hasłami wspaniałej zawodowej edukacji nie będzie miała właściwej bazy dydaktycznej – mówi wiceprezydent Joanna Kryszczyszyn. Jak wyjaśnia, głównym problemem jest to, że nowa placówka chce dublować zawody, których nauczają zawodówki publiczne. – W Rybniku nie ma miejsca np. na dwie klasy malarzy, bo nie uzbiera się tylu chętnych. Dlatego obawiamy się, że jedna szkoła pokrzyżuje plany drugiej. Byle nie było tak jak w ekonomii, gdzie gorszy pieniądz wypiera lepszy. Jeśli tam zbiorą odpowiednią liczbę chętnych i otworzą klasę malarzy, to my będziemy zmuszeni zamknąć klasę o tym profilu w Zespole Szkół Budowlanych – mówi Joanna Kryszczyszyn.

Nic do gadania
Dodaje, że władze Rybnika nie miały nic do gadania w sprawie utworzenia nowej placówki. W zawodówkach mogą się uczyć tylko ci, którzy załatwią sobie praktyki u rzemieślników czy przedsiębiorców. Marek Holona, który od roku jest dyrektorem mechanika, obawia się, czy zbierze 15 pierwszoklasistów chcących zostać blacharzami samochodowymi. Jak mówi, połowa blacharzy w mieście przeszła do nowej izby. Przypuszcza więc, że ich ewentualni uczniowie wybiorą raczej szkołę izby. – Do działania skłonił nas fatalny stan szkolnictwa zawodowego w Rybniku. Wiemy, że to duże wyzwanie i ryzyko, ale wiemy też, co boli rzemieślników. 80 proc. zatrudnia swoich uczniów i chcą, by byli oni dobrymi fachowcami – mówi Mieczysław Korbasiewicz, prezes Izby Rzemieślniczej w Rybniku.



Jak wynika z informacji dostępnych na edukacyjnym portalu, służącym do przeprowadzenia elektronicznego naboru do szkół ponadgimnazjalnych, w szkole izby ma zostać otwartych pięć klas, w tym trzy dwuzawodowe. Połowa uczniów będzie uczyła się jednego fachu, a połowa innego. Nabór potrwa do 19 czerwca, tego dnia dowiemy się ilu pierwszoklasistów ma nowo powstała zawodówka i na ile zaszkodziła mechanikowi czy budowlance. (WaT)

2

Komentarze

  • theodosja szkoła 11 lipca 2008 20:40Korbasiewicz upadł na łeb z całą swoją kliką.
  • nauczyciel pieniądze 11 lipca 2008 20:34Pan Korbasiewicz nie zdaje sobie sprawy z tego co to jest prowadzenie szkoly zawodowej.To nie praktyczna nauka zawodu jak w IXX wieku ale siatki godzin jakie wymagane są przez MEN.Ponadto nauka to nie tylko praktyka u rzemieślników od 5 rano ale rownież wychowanie.Wiadomo nie od dziś ,że kształcenie to baza i kadry.Jaką oni mają bazę??????? żadną a nauczyciele przekonają się,że można ich zwolnić z dnia na dzień bo to umowa zlecenie.Pan Korbasiewicz to znany w Rybniku i w naszych placówkach oświatowych kręt i dorobkiwicz.

Dodaj komentarz