Zygmunt Krzywodajć dowozi żywność ze sklepów
Zygmunt Krzywodajć dowozi żywność ze sklepów

Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne działa w Rybniku Niewiadomiu już od 2002 roku. Prowadzi Dom Nadziei, który znajduje się na parterze jednego z bloków na ul. Sportowej. To schronisko dla bezdomnym mężczyzn, które daje całodobową opiekę: dach nad głową, trzy posiłki dziennie, dostęp do środków czystości i bieżącej wody. Jak tłumaczy Zygmunt Krzywodajć, przewodniczący stowarzyszenia, dom rzeczywiście daje nadzieję. – Staramy się podać rękę tym, którzy jej potrzebują. Często to ludzie zagubieni, upadli z powodu alkoholi albo narkotyków. U nas mają szansę powrócić do życia – dodaje. Pan Zygmunt niegdyś też miał podobne problemy. Dwadzieścia lat temu postanowił zerwać z alkoholem i zaangażował się w pomoc innym. – Na początku zorganizowałem stołówkę w Wodzisławiu. Obecnie prowadzi ją moja znajoma, a ja zajmuję się placówką w Niewiadomiu – mówi. W Domu Nadziei przebywa dziesięć osób. Wszystkich miejsc w schronisku jest osiemnaście. Potencjalni mieszkańcy muszą jednak przyjąć obowiązujące tu reguły.
– Zasada jest prosta: nie wracamy do starego, złego trybu życia. Pod żadnym pozorem nie wolno złamać abstynencji, palić tytoniu w pomieszczeniach. Każdy ma dbać o czystość. O godz. 21 wszyscy muszą być już w schronisku. To dla dobra tych ludzi. Chcemy tu zbudować rodzinną atmosferę. A w każdej rodzinie obowiązują przecież jakieś zasady – mówi pan Zygmunt. Każdy z mieszkańców, który jest zdolny do podjęcia pracy, ma obowiązek pracować albo poszukiwać jakiegoś zajęcia. Każdy oddaje na rzecz domu 70 proc. własnych dochodów. Czasem bywają one bardzo małe, ale o przyjęciu do schroniska decydują nie pieniądze. Wszystko opiera się na biblijnych zasadach.
– Pismo Święte jest naszym podręcznikiem terapeutycznym. Organizujemy spotkania i wykłady związane z Biblią. Niedziela jest dniem nabożeństw, ale dla nas nie jest ważne, do jakiej wspólnoty trafi nasz mieszkaniec. Katolik, ewangelik czy zielonoświątkowiec – to nie ma znaczenia, byleby postępował po chrześcijańsku – wyjaśnia Zygmunt Krzywodajć. Stowarzyszenie pomaga także biednym. W swojej siedzibie jego członkowie rozdają żywność. Artykuły spożywcze ze zbliżającym się do końca terminem przydatności do spożycia, przekazują rybnickie sklepy. – Wszystkim, czego mamy w nadmiarze, dzielimy się z innymi – mówi pan Zygmunt.



Jak mówi Zygmunt Krzywodajć, w dzielnicy żyje wielu ludzi naprawdę ubogich. – Mamy dobrą opinię. Sąsiedzi są przychylni i doceniają naszą działalność. Wielu zagubionych odbudowało tutaj swoje życie. Widzę efekty naszej pracy. Pomagać zresztą warto zawsze, nawet gdyby miała skorzystać na tym tylko jedna osoba – dodaje. (TZ)

1

Komentarze

  • Tadeusz Dybała BRAWO BRAWO 15 czerwca 2008 21:30Brawo Panie Zygmuncie Krzywodajć takich ludzi w Polsce trzeba więcej. Mam nadzieję że będzie się Panu darzyć w tej działalności. Ja to rozumiem gdyż sam pomagam ludziom i satysfakcja z tego typu działalności jest wielka.

Dodaj komentarz