Paweł i Wanda Gembala i Zofia Łatka (od lewej) sprawę kanalizacji poruszali m.in. na zebraniu otwartym z władzami miasta w Bziu
Paweł i Wanda Gembala i Zofia Łatka (od lewej) sprawę kanalizacji poruszali m.in. na zebraniu otwartym z władzami miasta w Bziu

Mieszkańcy ulicy Żytniej w Bziu chcieliby, aby do ich domów pociągnięto kanalizację. Argumentują, że ich droga jest ciaśniej zabudowana w porównaniu do innych ulic, gdzie przewiduje się ułożenie rur kanalizacyjnych. Co więcej, w przyszłości domów na Żytniej ma być znacznie więcej. – To teren rozwojowy, inwestycyjny. Już teraz buduje się wiele nowych domów. W kolejnych latach będzie tu mieszkało o wiele więcej ludzi. Chyba nie wzięto tego pod uwagę, gdy planowano budowę kanalizacji – mówi Paweł Gembala, który wraz z żoną Wandą jest gorącym orędownikiem inwestycji.
Podobnie myśli Zofia Łatka, która już od kilku lat bacznie przygląda się działaniu urzędników w sprawie swojej ulicy. – Mam wrażenie, że władze miejskie działają opieszale. Tak w temacie kanalizacji, jak w sprawie np. oświetlenia. W tej sprawie zbierałam podpisy sąsiadów i chodziłam do urzędu. Dopiero teraz, po kilku latach, obiecano zaprojektować słupy. Jeśli chodzi o kanalizację, to nie rozumiem, dlaczego zostawia się bez niej ok. 50 gospodarstw, których liczba już niedługo znacznie wzrośnie. Na zebraniu powiedziano mi, że nasze domy nie zostaną skanalizowane do 2010 roku. Jeśli rzeczywiście to niemożliwe, to będę trzymała rękę na pulsie i domagała się rozpoczęcia prac w 2011 – obiecuje pani Zofia.
W Jastrzębskim Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji tłumaczą, że to wytyczne z Unii Europejskiej przeszkadzają w układaniu rur na Żytniej. – To nie jest problem tylko tej ulicy. Podobne żądania docierają z innych punktów miasta. Niestety, w pierwszym etapie budowy nie możemy ich uwzględnić – mówi Tadeusz Pilarski, dyrektor jastrzębskich wodociągów – Korzystanie z funduszy unijnych wiąże się ze spełnieniem ściśle określonych wytycznych. Pierwszym z nich jest konieczność utrzymania proporcji: 120 osób na kilometr kanalizacji. Uwzględnia się przy tym także ukształtowanie terenu. Na ulicy Żytniej przeprowadzono pomiary i niestety okazało się, że warunek ten nie został spełniony. Te proporcje wiążą się z kosztami. Mniej osób korzystających z kanalizacji na większym obszarze oznacza wyższe opłaty. W unijnych wytycznych nie mogą one przekroczyć 4 procent dochodu w gospodarstwach. Jeśli zlekceważymy unijne przepisy, stracimy dofinansowanie. Nie możemy sobie pozwolić na taką stratę. Ekonomia jest nieubłagana – stwierdza Tadeusz Pilarski.
Dofinansowanie projektu z Funduszu Spójności w trzech gminach Jastrzębie, Mszana i Godów wynosi 28,5 mln euro, czyli 84 proc. wszystkich kosztów. Dyrektor Pilarski pokazuje udogodnienia, z których będą mogli korzystać mieszkańcy nieobjęci projektem kanalizacji. – Tym 2 proc. mieszkańców proponujemy np. dofinansowanie do przydomowych oczyszczalni ścieków. Budujemy też zlewnie ścieków. Jedną z nich w Bziu. Kiedy zacznie działać, ścieki będą mogły być przez nią odbierane – tłumaczy Pilarski.

Komentarze

Dodaj komentarz