Generalnie w razie braku prądu nie grozi nam paraliż – mówi Stanisław Mrugała
Generalnie w razie braku prądu nie grozi nam paraliż – mówi Stanisław Mrugała


Jak zapewnił Ryszard Jaworski z firmy Vattenfall, na Śląsku, w przeciwieństwie do województwa zachodniopomorskiego, system sieci elektroenergetycznej oparty jest na linii pierścieniowej. To umożliwia rezerwowanie energii w przypadku nagłych przerw w jej dostawie. – Generalnie nie jest źle, bo wszystkie służby posiadają takie rozwiązania, które w razie nagłych awarii pozwalają im funkcjonować normalnie przez kilka dni. Problem może być jedynie z dostawą ciepła do mieszkań i z zatankowaniem samochodu – ocenia Stanisław Mrugała, kierownik Miejskiego Centrum Reagowania i Ochrony Ludności w Raciborzu. Jak poinformował Norbert Buchalik z zakładu cieplnego, bez energii elektrycznej w domach będzie zimno. – W przypadku bardzo niskich temperatur, po 24 godzinach musimy spuścić wodę z systemu, by nie zamarzła w instalacji – stwierdził.
Rozwiązaniem jest budowa czwartego kotła z turbiną, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Bez prądu nie poradzą sobie również stacje benzynowe, bo żadna nie ma awaryjnego zasilania pomp ani możliwości przełączenia na ręczne sterowanie. Ale z komunikacją publiczną raczej problemów nie powinno być, bo PKS ma własny zbiornik paliwa. Zapas wystarczy na tydzień pracy. Kłopotu nie będzie też z dostawą gazu, bo do jego przesyłu nie potrzeba zasilania elektrycznego. Pewne ograniczenia mogą natomiast nastąpić w dostawach wody. – Agregaty zabezpieczą zasilanie pomp, ale w razie braku prądu oczyszczalnia musi przestać przyjmować ścieki. W takiej sytuacji musimy ograniczyć ich ilość i obniżyć ciśnienie wody w sieci – wyjaśnił Krzysztof Kubek, prezes wodociągów w Raciborzu.
W razie dłuższej przerwy w dostawie energii elektrycznej poradziłby sobie szpital. – Mamy agregaty prądotwórcze, własną kotłownię na gaz i olej. Możemy funkcjonować bez prądu nawet do 10 dni – poinformował dyrektor Ryszard Rudnik. Na pewno nie dałby sobie rady urząd miasta, dłuższa przerwa spowodowałaby także zakłócenia w pracy central telefonicznych, w tym również w komendzie policji. Nie wiadomo, czy w takich warunkach pracowałyby sklepy, bo przepisy zakazują handlu bez kasy fiskalnej. To problem, bo oznacza to, że nie będzie można kupić chleba, mleka czy lekarstw. – Stanowisko urzędu skarbowego jest tu jednoznaczne: nie ma prądu, nie działają kasy fiskalne, więc nie można prowadzić sprzedaży. Zwróciliśmy się jednak o interpretację przepisów do Ministerstwa Finansów. Czekamy na odpowiedź – tłumaczy Stanisław Mrugała.

Komentarze

Dodaj komentarz