Diety dzielą


Projekt stosownej uchwały pod koniec ostatniej sesji złożył radny Zbigniew Rutkowski. Jego inicjatywę poparli radni Wspólnoty Samorządowej, Platformy Obywatelskiej i Lewicy. Ostatecznie podniesiono diety, ale wprowadzono też rygory ich wypłacania. Od tej pory jedynym honorowanym usprawiedliwieniem nieobecności ma być zwolnienie lekarskie. Za nieusprawiedliwioną nieobecność na posiedzeniu komisji radny dostanie o 30 procent, a na sesji o 40 procent mniej. Zbigniew Rutkowski twierdzi, że zdyscyplinuje to radnych i zmobilizuje ich do pracy. Przytacza dane statystyczne: w ubiegłym roku na posiedzeniach komisji i sesjach zanotowano 171 nieobecności, a w ciągu pięciu miesięcy tego roku 51. Zaledwie jedna dziesiąta spowodowana była chorobami. Na tle innych miast regionu diety w Jastrzębiu były niskie. Radny Rutkowski zauważa, że nowe zasady ich wypłacania, nawet po podwyżce, mogą przynieść oszczędności, bo teraz komisje mają obradować w godzinach pracy magistratu. W ten sposób nie trzeba będzie płacić urzędnikom za nadgodziny. Jednak radni PiS nie są przekonani do takiej argumentacji. Ich zdaniem podwyżka diet to nic innego jak wyciąganie pieniędzy z budżetu gminy. Grzegorz Matusiak podkreśla, że z tego powodu wydatki wzrosną o 11 tys. zł miesięcznie. Tymczasem na remonty przedszkoli w tym roku zaplanowano tylko 150 tys. zł, a na adaptację pomieszczeń dla jedynego żłobka w mieście raptem 100 tys. zł.
– Obrady komisji w godzinach dopołudniowych są wygodne dla emerytów. Nikt nie spojrzy na to, że wielu urzędników zastępuje prezydenta podczas różnych uroczystości i dostaje za to dodatkowe pieniądze – mówi radny Matusiak. – To hipokryzja w najczystszym wydaniu: przedstawiciele PiS byli przeciwko podwyżkom i zaostrzeniu wypłacania diet, ale wcześniej nie przeszkadzało im to, że wszyscy radni otrzymywali pieniądze niezależnie od tego, czy byli na posiedzeniu komisji lub sesji. Ja niektórych znam z nazwiska, ale z twarzy już nie pamiętam – podsumowuje krótko Zbigniew Rutkowski.

Komentarze

Dodaj komentarz