Bronisław Gorzawski pokazuje pobojowisko po wyczynach peugeota
Bronisław Gorzawski pokazuje pobojowisko po wyczynach peugeota


Kierowcy jadący do pracy od strony Leszczyn do kopalń Szczygłowice czy Knurów bądź w odwrotnym kierunku skracają sobie drogę właśnie przez Kamień. I chociaż jest tam ograniczenie prędkości do 40 km, mało który szofer zwraca na to uwagę. A ponieważ na ulicy jest parę zakrętów, co chwila jakieś auto kończy podróż na czyimś ogrodzeniu. – Nie ma tygodnia, żeby jakieś auto nie wylądowało na płocie. Najgorsze jest to, że do większości zdarzeń dochodzi w nocy, więc zniszczenia widzi się dopiero rano, po wyjściu z domu – mówi Bronisław Gorzawski, jeden z mieszkańców.

Sami naprawiają
W takiej sytuacji mieszkańcy nie wzywają policji, tylko sami biorą się za naprawy. Jak mówi pan Bronisław, od początku tego roku w jego płot trafiły już cztery auta. W sumie ostatniej zimy, bardzo przecież łagodnej, doliczył się aż 10 stłuczek. Tylko raz winowajca zgłosił się sam, żeby pokryć szkodę. – Jak nie trafiali w moje ogrodzenie, to rozwalali płot sąsiada z naprzeciwko. Zresztą jak popatrzy się na tę drogę od strony Leszczyn, to praktycznie w każdym obejściu jest jak nie uszkodzone przęsło, to wyłamane sztachety – opowiada Bronisław Gorzawski, który jest jedną z ostatnich ofiar takiego kierowcy z fantazją. W nocy z 4 na 5 czerwca prawie całe ogrodzenie zniszczył mu peugeot 206.
– Było po pierwszej w nocy, jak przybiegł sąsiad z wiadomością, że auto wjechało w mój płot. Kierowca nie uciekł tylko dlatego, że jak uderzył w pierwsze przęsło, to zaczął owijać się wokół ogrodzenia, wyrywając następne. Cud, że wszyscy z peugeota wyszli z tego cało, ale auto nadawało się do kasacji. Części zbierałem po ogródku jeszcze przez parę dni – mówi Bronisław Gorzawski. Gdy przyjechała policja, okazało się, że za kierownicą zasiadał mieszkaniec Gliwic, samochód nie był ubezpieczony, a szofer nie był jego właścicielem. Dostał 200 zł mandatu, a bilans zniszczeń, jakich dokonał, to uszkodzenie czterech betonowych płyt, kilku słupków i czterech przęseł.

Ile interwencji
Na szczęście pan Bronisław dostanie odszkodowania. Na razie miejsce pogromu zabezpieczył siatką. 16 czerwca inny samochód rozwalił inny płot. – W tej sprawie prowadzimy czynności wyjaśniające – mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, oficer prasowy rybnickiej policji. Jak dodaje, od 1 stycznia do 25 czerwca mundurowi podejmowali na ul. Brzozy dwie interwencje w sprawie zniszczonych płotów. Do tego dochodzi sprawa 20-letniego kierowcy, który 29 stycznia jechał po pijanemu hondą civic i ściął słup. W zeszłym roku na tej ulicy odnotowano siedem zdarzeń. Mieszkańcy skarżą się jednak nie tylko na zniszczone płoty.
– Kierowcy jeżdżą jak wariaci i biorą się za wyprzedzanie, choć droga jest wąska, a zza zakrętów nic nie widać. Dopiero w ostatniej chwili zauważają, że idą na czołowe zderzenie i odbijają w bok – mówią ludzie. Boją się o bezpieczeństwo swoje i dzieci zarówno na podwórkach, jak i na drodze. Na ulicy Brzozy nie ma bowiem ani chodnika, ani nawet bezpiecznego pobocza. Parę razy, kiedy mijały się dwa samochody, ludzie idący skrajem drogi musieli uciekać na płoty. – Tylko patrzeć, jak dojdzie tu do jakiegoś nieszczęścia – stwierdzają, dodając, że na tej drodze najbardziej potrzebny jest chodnik.

Jaka rada
– Wtedy przynajmniej będzie można bezpiecznie przejść, nie oglądając się ze strachem za siebie – uważa Bronisław Gorzawski. Andrzej Kopka, naczelnik magistrackiego wydziału dróg, bezradnie rozkłada ręce. – W planach na ten rok nie mamy budowy chodnika, a więc i pieniędzy na ten cel – mówi. Jak dodaje, w przypadku ulicy Brzozy nie ma nawet mowy o zamontowaniu progów spowalniających, bo jeździ tam autobus, poza tym takie szykany spełniają zadanie na drogach zamkniętych, ale nie na przelotowych.



Ul. Brzozy w części należy do Rybnika, a w części do gminy Czerwionka-Leszczyny. W tej drugiej jest już projekt na wykonanie nawierzchni i ułożenie chodnika od granicy z Rybnikiem do wylotu na ul. ks. Pojdy. – Roboty ruszą w przyszłym roku – informuje wiceburmistrz Grzegorz Wolnik. Jak dodaje, dobrym pomysłem w sprawie tej ulicy byłoby porozumienie się dwóch gmin i wspólne wykonanie chodnika, więc będzie rozmawiał o tym z wiceprezydentem Michałem Śmigielskim. – Myślę, że jeśli Czerwionka-Leszczyny wystąpi z taką inicjatywą, to na pewno zaskutkuje ona działaniami na naszej części – stwierdza Andrzej Kopka. (MS)

3

Komentarze

  • Zapłotek z płotem na jezdnię 18 lipca 2008 14:57Proponuję płoty do samej granicy, najlepiej kute, żeby sąsiedzie widzieli, i masywne, żeby ci "źli" kierowcy nie wychodzili żywo z takich kolizji! Ludzie! W Ameryce jakoś sie obchodzą bez ogrodzeń od strony ulicy, ale ślązok dochodzi swego, mój "grundsztik" i płot bydzie w granicy. "morze" lepiej zastanowić się nad naszymi zaściankowymi zwyczajami....
  • Radek Środek zaradczy.......... 18 lipca 2008 06:30Kolega miał również dwa razy rozwalony płot. I to w jednym i tym samym miejscu. Zabetonował dość głęboko szyny w tym miejscu, no i trzeciemu pajacowi się nie opłaciła szybka jazda.
  • Mieszkaniec tej ulicy Brawura 17 lipca 2008 12:02Witam jestem mieszkańcem tej ulicy i naprawdę strach tam chodzisz bo jak nie autami jadom jak pogupiali to tez i bez uprawnień do ich kierowania a o motorach to już nie będę mówił a policji jak nie ma tak nie ma a szkoda morze jakiś radar postawiony na tej ulicy by cos załatwił !!!!

Dodaj komentarz