Krystyna Kędzior z Poradni Diabetologicznej w Centrum Medycznym w Rybniku
Krystyna Kędzior z Poradni Diabetologicznej w Centrum Medycznym w Rybniku

Choć mamy narodowy program walki z cukrzycą jako chorobą społeczną, NFZ tysiące chorych na cukrzycę postawił pod ścianą. Pacjentom trudniej będzie dostać się do lekarza, a wielu będzie musiało szukać sobie innych placówek.
Na nowe, zaostrzone wymagania Narodowego Funduszu Zdrowia dla poradni diabetologicznych pomstują i pacjenci, i lekarze. Szczególnie ci pierwsi, którzy boją się, że stracą swoich lekarzy. Od 1 maja pacjentów przyjmować może tylko lekarz specjalista diabetolog albo lekarz chorób wewnętrznych, pod warunkiem że ma na swoim koncie pięcioletni staż pracy na szpitalnym oddziale diabetologii. –Niestety tak postawione warunki są nie do spełnienia. Konsekwencja jest taka, że gdy nie ma specjalisty diabetologa, poradnia zostanie zamknięta – uważa dr Antoni Węgiel, wojewódzki konsultant ds. diabetologii. Karzącą rękę NFZ poczuła poradnia diabetologiczna w Rybniku mieszcząca się w Centrum Medycznym. To największa i jedyna poradnia w mieście. Prowadzą je dwie lekarki Krystyna Kędzior oraz Hanna Sąsiadek. Pierwsza pacjentami chorymi na cukrzycę zajmuje się od 11 lat, druga 14. Jednak ponieważ obydwie mają specjalizację lekarza chorób wewnętrznych, NFZ obciął im kontrakt. Mimo że obydwie lekarki w październiku kończą specjalizację na diabetologa. – Na dzień dzisiejszy mamy kontrakt mniejszy o 20 proc. To oznacza, że pacjenci będą dłużej czekać na wizytę – tłumaczy Krystyna Kędzior. W ciągu miesiąca lekarki przyjmują ponad tysiąc chorych. W marcu było ich 1,1 tys., w lutym jeszcze więcej, bo 1350. –Dwadzieścia procent to dużo, biorąc pod uwagę, że do kwietnia przekroczyłyśmy limit przyjęć o 36 proc. W maju miałyśmy 170 proc. przyjęć – mówi lekarka.
Mniejszy kontrakt pogorszy sytuację pacjentów. Szczególnie tych, którzy do poradni zgłaszają się po raz pierwszy. Nie wyobraża sobie, by mogła odesłać pacjenta z kwitkiem, bo ma mniejszy kontrakt. Przypomina, że cukrzyca to wstęp do poważnych powikłań. A najwięcej pieniędzy pochłania właśnie ich leczenie, co obciąża NFZ. A często można ich uniknąć, wystarczy odpowiednio leczyć cukrzycę. Lekarki napisały o zwiększenie kontraktu. – Ale czy będzie z tego jakiś efekt, nie wiemy.
W podobnej sytuacji znajduje się poradnia diabetologiczna w Knurowie. W poradni leczy się ponad 3,5 tys. pacjentów. Chorymi zajmuje się dwójka lekarzy. Pech, oczywiście dla pacjentów, że obydwoje nie są diabetologami, jednak w tym roku otwarli swoje specjalizacje. Funduszowi to nie wystarczy i knurowskiej poradni również obciął kontrakt o 20 procent. Tymczasem chorych na cukrzycę przybywa. Przychodnia Wielospecjalizacyjna Medipoz w Czerwionce od kilku lat stara się o kontrakt dla poradni diabetologicznej. Jak stwierdza Barbara Walczak, szefowa przychodni, jest potrzeba otwarcia takiej w gminie. Jednak za każdym razem odpowiedź NFZ jest taka sama – potrzeby takiej nie ma, bo w Knurowie i Rybniku nie wyrabiają limitów. Pytanie, jak taka wiedza speców z NFZ ma się do przekraczanych limitów przyjęć w Rybniku i Knurowie?
– Te zmiany bynajmniej nie pogorszą opieki nad chorymi na cukrzycę. Wręcz przeciwnie, polepszą, bo teraz pacjenta nie będzie leczył internista, ale specjalista diabetolog. Nie ma powodu do paniki. Mimo obcięcia niektórym poradniom kontraktów liczba poradni zakontraktowanych jest na ubiegłorocznym poziomie. To ponad 130 poradni, nie może więc być mowy, żeby się pogorszył dostęp do lekarza –wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik prasowy NFZ. Inny pogląd na sytuację chorych ma krajowy konsultant w dziedzinie diabetologii prof. Krzysztof Strojek z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii w Zabrzu. Jego zdaniem wcale nie jest tak różowo. – Owszem, wymagania funduszu miałyby sens i byłyby do przyjęcia, ale wtedy, gdyśmy na Śląsku dysponowali odpowiednią liczbą specjalistów diabetologów. A niestety tak nie jest. Dzisiaj w województwie śląskim diabetologów mamy około 50. Przy ponad 250 tys. zdiagnozowanych chorych na cukrzycę to jest co najmniej cztery razy za mało – stwierdza profesor. Jak dodaje będzie jeszcze gorzej, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że chorych przybywa z roku na rok w zastraszającym tempie, a lekarzy diabetologów wręcz przeciwnie. Zastanawia go, w jaki sposób spełnić podstawowy wymóg NFZ, żeby w każdej poradni przynajmniej przez połowę godzin jej otwarcia przyjmował specjalista diabetolog. Chodzi o to, że lekarze na otwarcie specjalizacji diabetologa czekają nawet po siedem lat – mówi prof. Strojek.
Jak na razie 180 poradni złożyło odwołania na obcięte i nieprzyznane im kontrakty. Fundusz rozpatrzył 16 odwołań, z czego uwzględnił dwa. Najgorsze jest to, że jak zwykle najbardziej poszkodowani zostaną chorzy. – Jedną decyzją rezygnuje się z lekarzy, którzy leczą chorych od lat. Ale co to kogo obchodzi. Chory to jest dobry do płacenia składek, ale broń Boże, jak się ośmieli zachorować i pójść do lekarza – daje upust zdenerwowaniu pan Bogdan, czekający w długiej kolejce przed gabinetem lekarskim w poradni diabetologicznej w Knurowie.

Komentarze

Dodaj komentarz