Robert Fukalski był zmartwiony, że trafił na wadliwą konsolę
Robert Fukalski był zmartwiony, że trafił na wadliwą konsolę

Robert Fukalski z Raciborza 30 czerwca wybrał się do rybnickiego Media Markt po zestaw PlayStation z dwoma padami oraz dwoma grami. Ponieważ kosztował 1879 zł, dokonał zakupu w systemie ratalnym. Wrócił do domu i razem z bratem zainstalowali sprzęt, ale ten nie działał. Postanowił więc sprawdzić znajdujące się w pudełku papiery. – Znalazłem kartę serwisową, z której wynikało, że 4 marca sprzęt był oddany do naprawy. Był też opis usterki: nie czyta płyt – opowiada. Ponieważ pan Robert pracuje w Niemczech i w sobotę musiał wyjechać do pracy, chciał wcześniej sprawę wyjaśnić. Zadzwonił do sklepu. – Zapewniono mnie, że wyjdę z marketu zadowolony – dodaje raciborzanin. W środę, 2 lipca, zjawił się w sklepie. – Ponieważ okazało się, że tego zestawu, który kupiłem, nie było już na stanie, zaproponowano mi inny. Tańszy i z jedną grą, która mnie nie interesowała. W sumie padło bodajże pięć różnych propozycji. Chciano mi dołożyć grę i pada, ale już za drugą grę, która była w kupionym wcześniej zestawie, miałem dopłacić. Propozycje były urozmaicone bieganiną. Wyglądało to mniej więcej tak, że sprzedawca najpierw biegł do kierownika, potem wracał z propozycją. Ja dawałem swoją, a on znowu biegł na zaplecze. Przyznaję, że było to dla mnie żenujące, bo ja mogłem przyjechać z Raciborza do Rybnika, a komuś nie chciało się zejść do mnie, by porozmawiać – opowiada Fukalski. Dodaje, że cała ta sytuacja bardzo go zdenerwowała. Poza tym zastanawia go fakt, dlaczego sprzęt, który wrócił nienaprawiony z serwisu, znalazł się na półce sklepowej oryginalnie zapakowany i oklejony. Na dodatek z kartą serwisową w środku. Ponieważ nie doszedł do porozumienia, zabrał sprzęt i wrócił do domu. Stąd zadzwonił poskarżyć się do centrali firmy w Warszawie. Po tej interwencji do Roberta Fukalskiego zadzwoniła pani z Media Markt w Rybniku, zapraszając go ponownie do sklepu na 4 lipca.
Arkadiusz Cichosz, dyrektor rybnickiego marketu, informuje, że sprawa z mieszkańcem Raciborza została załatwiona. – Od samego początku uznaliśmy racje klienta. Starając się zrekompensować mu wszelkie niedogodności, zaproponowaliśmy szereg innych produktów, a także zwrot gotówki. Ponadto w formie rekompensaty zaoferowaliśmy bon towarowy, jednak klient zrezygnował z bonu – wyjaśnia dyrektor. Przyznaje, że było to pierwsze takie zdarzenie dotyczące sprzętu firmy Sony w całej trzyletniej historii rybnickiego Media Markt. Dodaje, że wpadka nie była zawiniona przez sklep. Towar został dostarczony do marketu w oryginalnym opakowaniu producenta i taki został sprzedany. Podkreśla, że w ciągu roku w markecie przeprowadzanych jest kilkaset tysięcy transakcji kupna-sprzedaży. Jedna wpadka w takiej sytuacji może się więc przydarzyć. – Za każdym razem staramy się zrobić wszystko, aby klienci wychodzili z naszego sklepu zadowoleni, tym bardziej jest nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji. W rybnickim Media Markt stosuje się to, czego nie ma w innych sklepach: klient ma prawo zwrócić zakupiony towar do 14 dni bez podawania przyczyny tej decyzji – mówi dyrektor Cichosz.

Komentarze

Dodaj komentarz